środa, 19 września 2018

Port Charlotte

Powszechnie znana jest moja miłość do wzorów autorstwa Kate Davies, choć tym razem sweter mocno inspirowany jej  wzorem był wynikiem przypadku a nie prze przemyślanym wyborem,
Zaczęło się od włóczkowych zakupów kupiłam kilka motków zitron trecking xxl, kolory tych motków zachwyciły mnie tak bardzo, że szkoda mi było przerobić je na skarpety. Zapadła decyzja o zrobieniu swetra, na początku zabrałam się za robotę bez konkretnego planu i wizji efektu końcowego, wiedziałam tylko że sweter ma być spokojny, z jakimś elementem dekoracyjnym, najlepiej wokół dekoltu...
Po kilkakrotnym przejrzeniu ravelry, stwierdziłam że Port Charlotte wg Kate Davies to jest coś czemu oprzeć się nie mogę i chociaż nie mam wzoru, to spróbuję zrobić coś podobnego.
Po wyborze wzoru zaczął się problem z wyborem koloru kontrastowego. Ostatecznie padło na resztki mojego uprzędu na skarpetki dla taty, które zyskały wdzięczną nazwę "Trudau". Kontrast mimo iż duży, jest całkiem zgrabny moim zdaniem, a połączenie dwóch niejednolicie ufarbowanych włóczek, którego się obawiałam, nie razi.
Ale dosyć gadania....




Na zdjęcia jak zwykle nie było czasu, dlatego też w zasadzie wszystkie są z jednego ujęcia, ale mimo to nie odmówię sobie jeszcze jednego, zobaczcie jak gorczyca urosła....


Jeszcze na koniec zbliżenie, to zdjęcie chyba już pokazywałam, ale na nim kolory są najbardziej prawdziwe...



środa, 5 września 2018

Romantycznie

Zupełnie niechronologicznie, ale przynajmniej w kontynuacji do poprzedniego posta, nastąpi prezentacja skończonej ostatnio chusty...
Podczas dziergania miałam niesamowitego yarn chicken'a, bo już widziałam, że nie starczy i wiedziałam, że nawet jeśli mogę powtórzyć przędzenie, to na pewno nie dam rady powtórzyć farbowania... Włóczki zabrakło, ale na szczęście na tyle późno, że efekt końcowy nie został zdeformowany.


Jak widać i chusta wyszła słusznych rozmiarów.... Będzie się czym opatulić jak już chłody przyjdą



Użyłam wzoru Like an Ocean autorstwa Iwona Eriksson i jestem nim oczarowana, niby prosty (w istocie tez prosty, bo głównie francuski) a bardzo przemyślany, jest w nim wiele zabiegów technicznych, które z pozoru wstawione "nie wiadomo po co", a tak naprawdę mają wielki wpływ na wygląd końcowy, lub ułatwiają dziewiarce życie.... Jest to też chusta z tych, które można wyprać/ namoczyć, a potem odcisnąć i powiesić na sznurku i blokowanie mamy z głowy- dla mnie bomba....


Musze powiedzieć także że bardzo podobają mi się kolory włóczki, na poniższym zdjęciu są najwierniej pokazane....


Zdjęcia robione były z doskoku, wiało wtedy strasznie, sukienka założona z innej okazji, ale wyszło tak jakoś niczym z powieści Jane Austen, stąd i tytuł posta. Dodam jeszcze, że cała roślinność na zdjęciach, jest trzymana nie tylko, lub głównie nie dla przyjemności naszej, tylko pszczelej. Pszczoły kochają astry i są dla nich cennym źródłem białka na końcu sezonu, gorczyca (żółte pole) została najpierw wysiana dla nich, a po zebraniu nasion, wysiana ponownie, teraz korzystają pszczoły, a później zostanie to zaorane w celu użyźnienia gleby.

Na publikację czeka sweter, ale nie mogę się zmobilizować zrobić zdjęcia, bo albo za gorąco, albo nie ma czasu. Na razie mały przedsmak


Jeśli ktoś widzi w tej zajawce styl pewnej szkockiej projektantki- to nie myli się....