W zasadzie to nie mam co pokazać, choć całkiem sporo przędę i coś tam dziergam, ale o tym co dziergam, następnym razem ;)
Od dawna marzy mi się pewien sweter fair isle, jakiś czas temu postanowiłam, że będzie to sweter z moich włóczek, początkowo miał być z runa polskich owieczek, po pewnym czasie, zdecydowałam się jednak na wełnę szetlandzką...
Oto dwa pierwsze moteczki ;) potrzebuję jeszcze co najmniej pięciu
Podczas przędzenia... zdjęcie w sztucznym świetle i jest "za żółte", ale kompozycja mi przypadła do gustu ;)
Jak widać jest to włóczka podwójna, motki nie są równej wielkości, mierzą sobie 225m/93g oraz 270m/117g. Pedałuję dale, jak na razie cały czas w szarościach.
Od dawna marzy mi się pewien sweter fair isle, jakiś czas temu postanowiłam, że będzie to sweter z moich włóczek, początkowo miał być z runa polskich owieczek, po pewnym czasie, zdecydowałam się jednak na wełnę szetlandzką...
Oto dwa pierwsze moteczki ;) potrzebuję jeszcze co najmniej pięciu
Podczas przędzenia... zdjęcie w sztucznym świetle i jest "za żółte", ale kompozycja mi przypadła do gustu ;)
Jak widać jest to włóczka podwójna, motki nie są równej wielkości, mierzą sobie 225m/93g oraz 270m/117g. Pedałuję dale, jak na razie cały czas w szarościach.
Marzy mi się umieć prząść. Motywujesz bardzo!:)
OdpowiedzUsuńCzy ta polska wełna gryzie?
Sweter też mi się bardzo spodobał kiedyś, dzięki za przypomnienie:)
Pozdrawiam!
Marzenia się spełniają ;) przędzenie to super sprawa ;)
UsuńZ polską wełną jest tak jak z każdą inną, trochę to zależy od rasy owiec, trochę od klimatu, merynosy są i u nas, oczywiście ich wełna nie będzie to tak cieniutka i delikatna jak słynne merynosy australijskie lub nowozelandzkie, ale będzie to merynos.... są inne rasy które są również miękkie (mamy wilgotny i nasz owieczki nigdy championami nie będą, w suchych ciepłych krajach, owce mają cieniutkie delikatne runo a i skóra jest inna- a potem niektórzy konsumenci, nie wiedzą czemu hiszpańskie kożuchy są takie delikatne, a nasze nie), ale są również rasy prymitywne i one na pewno żrą... te prymitywne mają w runie włosy ościste i puchowe, te ościste właśnie odpowiadają za nieprzyjemne odczucia....
Jeśli chodzi o czesankę kupowaną w dobrych sklepach, to przy danym włóknie jest z reguły napisane jaką jest grubość włosa, ten mój szetland ma 29-31 mic (bo szetland jest rasą dość prymitywną) polski merynos podobno ma około 28 mic- to całkiem nieźle, merynosy z lżejszych klimatów mają 23 microny, lub nawet 18mic (choć prządki które z takim miały do czynienia, nie polecają, za cienkie) a np. BFL które poprzednio tak chwaliłam ma 240- 28 mic i jest mięciutki ;) szetlanda lubię bardzo, pogryza mnie tylko przy zakładaniu, a potem już w ogóle nie czuję, choć ja generalnie jestem dość gruboskórna, nie spotkałam jeszcze włóczki, która by mnie gryzła za bardzo....
Piszą o tej polskiej owcy, mam na myśli worek runa, które kiedyś dostałam poza tym, że znam miejsce bytowania, nie wiem o niej nic ;) trochę podgryza, ale jak dla mnie da się nosić....
Są takie wzory w których się zakochuję to jeden z nich, choć planuję zrobić z dekoltem "polo" ale to się jeszcze okaże, jak już będę miała komplet motków, na razie mam ból głowy na jakie kolory ufarbować, pozostałe nieszare przyszłe motki...
ufff ale się rozgadałam
Jeszcze zapomniałam dodać, że jakość wełny zależy też od miejsca z którego jest ostrzyżona, najlepsze partie są z grzbietu i boków, a najgorsze z nóżek i zadku...
UsuńDziękuję za tak szczegółową odpowiedź. Słyszałam coś o tych micronach (?), muszę poczytać więcej. Mnie generalnie drapie i to bardzo często. Dlatego najczęściej kupuję merino albo alpakę, chodź ta druga też potrafi mnie gryźć. BFL w dotyku jest jak merino - już mi się podoba:)
UsuńNie ma za co, W mikronach mierzy się grubość włosa, ja sama też jestem na etapie rozwijania swojej wiedzy na ten temat ;) generalnie nie mam parcia żeby wiedzieć wszystko od A do Z ważniejsza jest dla mnie przyjemność przędzenia i farbowania, choć trochę wiedzy się przydaje ;)
UsuńA widzisz mnie alpaka też gryzie, a konkretnie, jest to kilo alpaki, które kupiłam u hodowcy, jako runo, sama prałam, czesałam i przędłam, i o dziwo, mimo tego że wszystkie źródła podają że miękka to bezrękawnik żre- no tylko że mi to nie przeszkadza ;) a kupiona alpaczana włóczka to jeszcze nigdy mnie nie gryzła, nawet zrobiłam z niej kocyk dla bobasa....
Za merynosami nie przepadam, jakoś boję się ich sfilcować i nie wiem czemu mi nie leżą, za to BFL lubię no i ono też jest delikatne, no i delikatesik fantastyczny to królicza angora- coś wspaniałego, mięciusieńkie, tylko kłaczy, no i to bardzo delikatne włókno, jeśli chodzi o przędzenie to najlepiej z czymś połączyć ...
A obecnie można kupić (także do przędzenia) luksusowe zestawienia, np. alpakę z jedwabiem, czy inne wełny z jedwabiem właśnie. Jedwab podnosi komfort oraz dodaje pięknego blasku, no i jedwab farbuje się razem z wełną :)
Śliczne motki :). Właśnie mi przypomniałaś, że w którymś kartonie mam 50 dag uprzędzionego, szarego szetlanda - trzeba by go w końcu na coś przerobić :)). Na razie jednak nie mam na niego pomysłu, więc pewnie jeszcze trochę poczeka :).
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Frasiu jak masz 50g no to chyba czapka co? to jest to co tygrysy lubią najbardziej :D
UsuńNie 50 gram, a 50 deko, czyli pół kilograma ;). Z takiej ilości, mam nadzieję, że wyjdzie jakiś skromny sweter lub przynajmniej kamizelka. Chociaż, jeśli nadal będzie mnie tak "przybywać" jak ostatnimi czasy, to może się okazać, że starczy go jedynie na czapkę i szalik ;(.
UsuńO frasiu chyba muszę okulary zmienić :P z 0,5kg to spokojnie powinien wyjść sweter, a może i na czapkę by starczyło ;) pozdrawiam
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"Projekt szetland" - lubię to :D
OdpowiedzUsuń:D ja chyba też ;)
UsuńA tak się napisałam i proszę jaka gafa nawet komentarza nie potrafię umieścić:(
OdpowiedzUsuńNo więc jeszcze raz - motki świetne i ciekawa jestem kolorystyki, którą zastosujesz :D
Aniu jak masz wagę to rób motki po 100 g, jeżeli dwa motki wyjdą prawie takie same to zapisz sobie to gdzieś, że na tym przełożeniu runo shetland daje w 100 g ileś tam metrów. Może to się wydawać trochę dziwne ale po pewnym czasie przy innym projekcie z tym samym runem będziesz wiedziała czy chcesz taką właśnie nitkę czy grubszą lub cieńszą. Ja to tej pory wypisuję takie informacje i często do nich wracam.
Za pierwszym razem napisałam to chyba zgrabniej, jakby co to mogę "do objaśnić" :D
Uściski
Karinko serdecznie dziękuję ;)
UsuńZa cenne rady ogromnie dziękuje, buziak Ci się należy :* wiesz ja ostatnio sama widzę, że robię postępy, w zasadzie każde motki (tzn. każda partia wełny) jest lepsza od poprzedniej, oczywiście zdarzają mi się wpadki, ale generalnie widzę, że "ten statek" jest na właściwym kursie ;)
Na razie największe trudności mam właśnie z oszacowaniem grubości singla, do potrzebnego metrażu nitki wielokrotnej...
Sugestię z zapiskami jak najbardziej zrozumiałam, tylko, że ja wszystko przędę na jednym przełożeniu, ale i na inne przyjdzie czas....
Piękny kolor wełenki! Podziwiam Cię za cierpliwość do przędzenia. A może w tym tkwi tajemnica jej ćwiczenia;)
OdpowiedzUsuńJestem pewna że wydziergasz elegancki sweterek z tych moteczków!
Serdecznie pozdrawiam!
Z całą pewnością przędzenie zanudziłoby większość populacji na śmierć, bo nie ma co ukrywać jest to zajęcie monotonne.... mnie (i inne prządki zapewne) bardzo relaksuje i daje wiele radości ;)
UsuńDziękuję za włóczkowy komplement
Sweterek zapowiada się wspaniale, czekam z niecierpliwością na finał, przędzenia jeszcze nigdy nie próbowałam, zostawiam to sobie za parę lat, jak trochę dzieci podrosną:) niemniej jednak niezmiennie podziwiam Cię za zapał i upór. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo na finał sweterka to trzeba jeszcze będzie dłuuugo poczekać, raz że jeszcze sporo motków, dwa że jeszcze część z nich będę farbować i na dodatek jeszcze nie zdecydowałam się co do kolorów...
UsuńMoże nie odkładaj marzeń na później ;)
pozdrawiam
Aniu, życzę Ci przede wszystkim cierpliwości w przędzeniu moteczków. Sweterek z własnej wełny na pewno będzie jedyny w swoim rodzaju. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTysiu bardzo Ci dziękuję :*
UsuńOj, szary szetlandzik to ze wszystkim się skomponuje pięknie. A jaki Ci wyszedł równiutki!
OdpowiedzUsuńNo właśnie kolor jest uniwersalny, mam 100g brązu, ale jeszcze nie wiem czy go do tej szarości użyję i mam białego do farbowania, mam ochotę na moją ukochaną zieleń i tylko nie wiem czy dać żółty, czy może czerwień lub bordo żeby ożywić ;)
UsuńDziękuję :)
Ja to w ogóle nie wiem jak działa kołowrotek, ale to mi nie przeszkadza w ciągłym zachwycie nad efektami kręcenia :)
OdpowiedzUsuńNie będę się wdawać t techniczne szczegóły, żeby nie zanudzać, równie dobre działanie kołowrotka można opisać tak, się pedałuje, się podaje wełnę i jest ;) a za włóczkowy komplement baaaardzo dziękuję :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPięknie sprzędzone:)) Ja zaczynam, na razie za morzem ale ciągnie nas z powrotem, dlatego pytanie za 100 pkt. czy kupujesz już przygotowaną wełnę czy po strzyży?, może wiesz kto ma owce szetlandzkie lub gotlandzkie w Polasce, jakoś nie mogę znaleźć;))
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :)
UsuńPokazywana na zdjęciach wełna szetlandzka pochodzi z gotowej czesanki, kupionej w sklepie " e-wełenka" szczerze mówiąc nie spotkałam w Polsce hodowców szetlandzkich ani gotlandzkich owiec, jedyną brytyjską rasę jaką udało mi się znaleźć (być może nie jest ona rdzennie brytyjska, ale zdaje się że jest dość powszechna w GB) są owce św. Jakuba i znalazłam ofertę sprzedaży zwierząt, a nie runa...