wtorek, 8 października 2013

A dookoła kicają króliki...

W angorze działam... bez przerwy,  prawie bez przerwy :) a tytuł posta wziął się stąd, że podczas przędzenia, włókna angory naprawdę "kicają" sobie dookoła ;)
 

Moje angorowe włóczki, mieszanka z merynosem (ten biały moteczek) nitka podwójna 603m/125g, oraz mieszanka z BFL, 3-ply navajo, 380/117g ...


E-wełenka, często pisze, że BFL jest jej ulubionym włóknem, przyznam, że i mnie bardzo miło się je przędło...


I jeszcze słówko na temat pierwszego miksu angorowego....
Moja pierwsza włóczka angora + merynos powstała podczas tour de fleece i mierzyła 509m/125g ,
druga, ta z powyższych zdjęć ma inny metraż, co prawda i trochę inny skręt, ale ja nie o tym chciałam (choć i to ma oczywiście znaczenie)...

 
Nie pamiętam na 100% ale zdaje mi się, że po wypraniu nie obiłam  tourowego motka o brzeg wanny (jak to mam w zwyczaju), bo chciałam mieć ładną gładką nitkę... ten nowy motek już tak... Nie wiem czy jest to widoczne na zdjęciach ( na górze jest ten obity motek) , ale na żywo ten obity motek jest zdecydowanie ładniejszy, bardziej puszysty i angorowy włosek delikatnie odstaje ;)


Szary moteczek już niebawem (mam nadzieję) zostanie przerobiony :) baaaardzo potrzebuję mitenek, czy też rękawiczek, bez palców i to jak najszybciej :)

A tymczasem w kuchni.... coś tam mi się upiekło.....


Kto by pomyślał, że połączenie sernika i jabłek jest takie dobre..... po przepis KLIK i smacznego :)

16 komentarzy:

  1. Wełenka az się prosi, aby ją szybciutko na druty wrzucić!
    To że wypiek jest smaczny nie wątpię, jednak nie mogę wyjść z podziwu nad jego urodą! Super to ktoś wymyślił;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie potrzebuję wrzucić tę szaroburą, ona w ogóle powstała z myślę o tych rękawiczkach....
      A sernik jest naprawdę smaczny i fajne jest jeszcze to, że łatwo jest odwzorować efekt z ekranu, bo czasami jest to nieosiągalne... jak smażyłam jabłka nie wierzyłam że wyjdzie mi taka "róża" jak u pomysłodawczyni.... a tu proszę jest wcale nieźle :)
      buziaki ślę

      Usuń
  2. Piękne moteczki Ci wyszły! Rób szybko te mitenki, może i ja wreszcie się zmobilizuję :). Włóczka czeka w koszyku już od dłuższego czasu, nawet wzór już wybrałam, nic tylko zabrać się za robotę, a tu zawsze coś innego wpada mi w ręce ;(. Ale jeszcze je zrobię :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będę robić szybko bo mi co rano łapy od kierownicy marzną ;)
      a tak to jest... to ja mam tak z wymarzonym swetrem fair isle , mam dopiero 2 motki a potrzebuję z 8
      trzymaj się mocno i walcz z materią ;)

      Usuń
  3. Ja nie lubię angory właśnie za to "kicanie" po kątach i lepienie się do wszystkiego niczym jedwab. O obijaniu wełenki będę pamiętać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i bym zapomniała - włóczki naprawdę bardzo ładne :)

      Usuń
    2. Ale wiesz co, odnoszę wrażenie, że angora jest tylko ciut więcej rozbrykana od alpaki.... bo do rąk się klei nie ma co kłamać, zwłaszcza latem... a ja mam taką szmatkę flejtuszkę, którą sobie kładę na kolana do takich bardziej sypiących się włókien ;)
      Obijanie to pewnie rzecz gustu, może ktoś woli włóczkę bez obijania, ja to do tej pory robiłam jak małpka, bo zobaczyłam u jakiejś Amerykanki na YT, ale teraz wiem że to ma sens.... a za komplement dzięruję serdecznie :*

      Usuń
  4. Człowiek uczy się przez całe życie, dopiero niedawno zorientowałam się, ze angora jest z królików :) Zawołałam mojego Olka, żeby zobaczył zdjęcie takiej puszystej króliczej kulki, z newsem - angora to królik, a on - no pewnie - nie wiedziałaś? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym uczeniem to zyciowa prawda jest... ale ze słowem angora to jest mały galimatias.... bo istnieją kozy angorskie... a te z kolei dają mocher i o ile w angielskim używa się zarówno Mochair goat jak i angora goat, to tak się zastanawiam ale u nas się koza mocherowa nie mówi... no i jak sie w zagraniczne google wpisze samo angora to faktycznie wyskakują kozy przed królikami, dlatego jak szukam albo piszę o angorze to zawsze wstukuję "angora rabbit" i jest OK ;)

      Usuń
  5. Piszesz o obijaniu to fakt, że przy nim angora staje się angorowata, jednak to nie wszystko... sporo zależy od partii wełny. Tobie dostała się pierwsza strzyża z Muminka i trochę innej. Młode są dość "waciate" nie mają jeszcze tak dużo sztywnego angorowego włosa. Podobnie jest z wełną pochodzącą z brzucha, to jest taka typowa wata, jeśli wełna z królika jest mieszana z całości ma inne właściwości niż tylko ta grzbietowa. Ze względu na to, że tej spodniej mam coraz więcej (a nie mieszam tych partii) próbuje teraz filcować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co nie mam wątpliwości, że metraż, skręt i rodzaj wełno wpływa na wygląd motków, a nie samo obijanie, ale teraz utrwaliłam się w nawyku :D
      A z filcowaniem to chyba powinno nieźle pójść, bo czytała że angora ma do tego skłonności :) powodzenia :)

      Usuń
  6. O matko i córko, jak to ciasto pięknie wygląda! No, jeśli tak smakuje, jak wygląda, to żegnaj smukła linio!
    Cudne te angorkowo-owcze moteczki. One chyba od angorki tego pięknego połysku dostały? Wygladają cudnie, własnie nie jak czysto angorkowe "puchatki", tylko jakby im ktoś jedwabnego blasku dodał. Cudniste!
    U mnie obite zawsze lepiej wygląda, z wyjatkiem nici ze źle zgręplowanej wełny, w których są grube pęcły - one po obiciu są znacznie lepiej widoczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ono nie tylko wygląda ale i smakuje, piekłam je tylko ze strachem, bo po mamie odziedziczyłam fobię, że nie dopiekę ciasta, a że sernik w momencie wkładania do pieca jest płynny, to trudno jest go upiec taż żeby w środku nie bełtało.... no i ta kąpiel wodna, ja zamiast wstawiać tortownicy do wody, położyłam poniżej poziomu z tortownicą jeszcze jedną blachę z wodą też na pewno swoje robi :)
      Pewnie angora daje trochę blasku, ale też trochę daje lampa.... a nitka jest naprawdę miękka, żaden delikatesik, co to go wełna gryzie nie powinien narzekać... a o tej źle zgręplowanej wełnie, to ciekawe, wypróbuję bo mam takiej trochę, jak to dobrze się powymieniać doświadczeniami

      Usuń
  7. Aniu jako jabłkożerca protestuję proszę nie kusić :D
    Motki świetne i faktycznie trzepanie o wannę puchu dodaje. Czy mieszałaś angorę za pomocą szczotek albo przeciągałaś przez deskę z gwoździami ?
    Mam trochę samej angory ale nie chcę jej tak prząść bo o wiele lepiej się sprawdza w mieszankach ale jest jej stanowczo za mało by w duży grępel wrzucać.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam, dobry sernik nie jest zły ;0
      Dziękuję za włóczkowy komplement, a co do angory, mieszałam na szczotkach, deski z gwoździami się jeszcze nie dorobiłam. Mieszałam te włókna jak prikaz każe, a potem zamiast robić tradycyjne rolagi, ściągałam kłaczki rolując je w poprzek szczotki, Aldona na samym początku blogowania, pokazała że ona tak czesze alpakę, po ściągnięciu ta kępka miała w miarę równolegle ułożone włosy a ja to sobie jeszcze wzdłuż rozciągałam... nie wiem czy to zrozumiałe...

      Usuń
    2. Aniu wszystko jasne, dziękuję :D
      Od dwóch lat mam 100 g angory i 200 g angory z jedwabiem tą z jedwabiem da się jakoś prząść ale sama angora jest kłopotliwa w przędzeniu no i dużo lepsza jest w mieszankach więc może znajdę czas. A patrząc na Twoje nitki nawet i jakąś solidną zachętę :))

      Usuń