Powszechnie znana jest moja miłość do wzorów autorstwa Kate Davies, choć tym razem sweter mocno inspirowany jej wzorem był wynikiem przypadku a nie prze przemyślanym wyborem,
Zaczęło się od włóczkowych zakupów kupiłam kilka motków zitron trecking xxl, kolory tych motków zachwyciły mnie tak bardzo, że szkoda mi było przerobić je na skarpety. Zapadła decyzja o zrobieniu swetra, na początku zabrałam się za robotę bez konkretnego planu i wizji efektu końcowego, wiedziałam tylko że sweter ma być spokojny, z jakimś elementem dekoracyjnym, najlepiej wokół dekoltu...
Po kilkakrotnym przejrzeniu ravelry, stwierdziłam że Port Charlotte wg Kate Davies to jest coś czemu oprzeć się nie mogę i chociaż nie mam wzoru, to spróbuję zrobić coś podobnego.
Po wyborze wzoru zaczął się problem z wyborem koloru kontrastowego. Ostatecznie padło na resztki mojego uprzędu na skarpetki dla taty, które zyskały wdzięczną nazwę "Trudau". Kontrast mimo iż duży, jest całkiem zgrabny moim zdaniem, a połączenie dwóch niejednolicie ufarbowanych włóczek, którego się obawiałam, nie razi.
Ale dosyć gadania....
Na zdjęcia jak zwykle nie było czasu, dlatego też w zasadzie wszystkie są z jednego ujęcia, ale mimo to nie odmówię sobie jeszcze jednego, zobaczcie jak gorczyca urosła....
Jeszcze na koniec zbliżenie, to zdjęcie chyba już pokazywałam, ale na nim kolory są najbardziej prawdziwe...
Zaczęło się od włóczkowych zakupów kupiłam kilka motków zitron trecking xxl, kolory tych motków zachwyciły mnie tak bardzo, że szkoda mi było przerobić je na skarpety. Zapadła decyzja o zrobieniu swetra, na początku zabrałam się za robotę bez konkretnego planu i wizji efektu końcowego, wiedziałam tylko że sweter ma być spokojny, z jakimś elementem dekoracyjnym, najlepiej wokół dekoltu...
Po kilkakrotnym przejrzeniu ravelry, stwierdziłam że Port Charlotte wg Kate Davies to jest coś czemu oprzeć się nie mogę i chociaż nie mam wzoru, to spróbuję zrobić coś podobnego.
Po wyborze wzoru zaczął się problem z wyborem koloru kontrastowego. Ostatecznie padło na resztki mojego uprzędu na skarpetki dla taty, które zyskały wdzięczną nazwę "Trudau". Kontrast mimo iż duży, jest całkiem zgrabny moim zdaniem, a połączenie dwóch niejednolicie ufarbowanych włóczek, którego się obawiałam, nie razi.
Ale dosyć gadania....
Na zdjęcia jak zwykle nie było czasu, dlatego też w zasadzie wszystkie są z jednego ujęcia, ale mimo to nie odmówię sobie jeszcze jednego, zobaczcie jak gorczyca urosła....
Jeszcze na koniec zbliżenie, to zdjęcie chyba już pokazywałam, ale na nim kolory są najbardziej prawdziwe...