Dostałam zamówienie na trzy serwety... ma to być prezent dla znajomych, także i moich, mieszkających za wielką wodą... A że przy okazji, niedawno, zupełnym przypadkiem zdobyłam nowe wzory na serwety, nie podarowałam sobie, żeby nie spróbować właśnie ich...
Pierwsza nie doczeka się powtórki, pomijając inne przypadłości, komisyjnie stwierdzono, że taka mikra serwetka nie nadaje się na prezent do kraju, gdzie ulubiony rozmiar XXL... Ta wylądowała więc w szafie, a ja wzięłam się za inny, większy wzór... Przy okazji dziewczyny z polskiego forum na ravelry, wymyśliły wspólne robótkowanie, pod hasłem, paski lub ażury, więc serwetki idealnie się wpisują...
Autorem wzoru jest Janina Kunicka, serwetka w robocie jest bardzo przyjemna, choć to co mnie w niej drażni to przyrost oczek w obwodzie- na końcu jest ich tyle, że ciężko było mi tak wyprasować całość, żeby się nie marszczyła...
Jeśli zaś chodzi o dziewiarstwo odzieżowe, mam kryzys... równolegle do nieudanego topu (w sumie te za niskie pachy drażnią mnie na tyle, że nie jestem w stanie go nosić- pewnie czeka go prucie, ale nie teraz), zaczęłam lekki sweter.... Pomysł przyszedł do mnie sam, miał być genialny- wymyśliłam sobie malutki, gładki sweterek z kieszonkami i jedyną ozdobą całości miała być plisa w innym kolorze dziergana naokoło swetra... Jestem na tyle szalona, żeby nie pytać się genialnych pomysłów, czy mają sens tylko wcielać je w życie... nawet jeśli trzeba nabrać tymczasowo ok 130 oczek, potem jeszcze nabrać tymczasowo na kieszenie i bawić się w bezszwowe zakończenia i za duże podkroje- cały czas biorąc poprawkę na tę piękną ozdobną plisę....
W roli plisy, miała wystąpić własnoręcznie uprzędziona suri... I właśnie ta suri, sprawiła mi zawód... otóż ogólnie rzecz biorąc nie wygląda toto (zdjęcie może i niefortunne- ale zezwłok ma cały czas pierdyriald oczek na drucie- więc innego się zrobić nie da)... w motkach wyglądało, a w dzianinie jest źle... kudeł suri jest o wiele większy od kudła alpaki dropsowej i o ile w przypadku do dropsowej alpaki wzięłam z rozmysłem za duże druty, o tyle do suri, przydałyby się jeszcze większe, a nawet na użytych 3,75, dziergają się za luźne bezkształtne oczka.... Zastanawiam się teraz co zrobić- spruć doszczętnie, czy może nie rezygnować z rzekomo genialnego pomysłu na sweter i po prostu tę felerną suri czymś zastapić, bo w magiczną zmianę wyglądu po praniu raczej nie wierzę.... A jeśli o zastępstwo chodzi, to czy wykorzystać mieszankę BFL i angory, (trochę się obawiam, że elastyczna wełna, będzie przy sznurkowatej alpace znowu kiepsko wyglądać), czy może kupić w tym celu jakiejś alpaki, np. szarej i uprząść ( tak wiem, najprościej byłoby kupić motek dropsowej alpaki w innym kolorze, ale kto by tam szedł na łatwiznę).... Na razie rzuciłam w kąt... niby wiem, że samo się nie naprawi, ale niech leży... No cóż, miał być kolejny zwyklak do kampani, a wyszła jak na razie pokraka...
Pierwsza nie doczeka się powtórki, pomijając inne przypadłości, komisyjnie stwierdzono, że taka mikra serwetka nie nadaje się na prezent do kraju, gdzie ulubiony rozmiar XXL... Ta wylądowała więc w szafie, a ja wzięłam się za inny, większy wzór... Przy okazji dziewczyny z polskiego forum na ravelry, wymyśliły wspólne robótkowanie, pod hasłem, paski lub ażury, więc serwetki idealnie się wpisują...
Autorem wzoru jest Janina Kunicka, serwetka w robocie jest bardzo przyjemna, choć to co mnie w niej drażni to przyrost oczek w obwodzie- na końcu jest ich tyle, że ciężko było mi tak wyprasować całość, żeby się nie marszczyła...
Jeśli zaś chodzi o dziewiarstwo odzieżowe, mam kryzys... równolegle do nieudanego topu (w sumie te za niskie pachy drażnią mnie na tyle, że nie jestem w stanie go nosić- pewnie czeka go prucie, ale nie teraz), zaczęłam lekki sweter.... Pomysł przyszedł do mnie sam, miał być genialny- wymyśliłam sobie malutki, gładki sweterek z kieszonkami i jedyną ozdobą całości miała być plisa w innym kolorze dziergana naokoło swetra... Jestem na tyle szalona, żeby nie pytać się genialnych pomysłów, czy mają sens tylko wcielać je w życie... nawet jeśli trzeba nabrać tymczasowo ok 130 oczek, potem jeszcze nabrać tymczasowo na kieszenie i bawić się w bezszwowe zakończenia i za duże podkroje- cały czas biorąc poprawkę na tę piękną ozdobną plisę....
W roli plisy, miała wystąpić własnoręcznie uprzędziona suri... I właśnie ta suri, sprawiła mi zawód... otóż ogólnie rzecz biorąc nie wygląda toto (zdjęcie może i niefortunne- ale zezwłok ma cały czas pierdyriald oczek na drucie- więc innego się zrobić nie da)... w motkach wyglądało, a w dzianinie jest źle... kudeł suri jest o wiele większy od kudła alpaki dropsowej i o ile w przypadku do dropsowej alpaki wzięłam z rozmysłem za duże druty, o tyle do suri, przydałyby się jeszcze większe, a nawet na użytych 3,75, dziergają się za luźne bezkształtne oczka.... Zastanawiam się teraz co zrobić- spruć doszczętnie, czy może nie rezygnować z rzekomo genialnego pomysłu na sweter i po prostu tę felerną suri czymś zastapić, bo w magiczną zmianę wyglądu po praniu raczej nie wierzę.... A jeśli o zastępstwo chodzi, to czy wykorzystać mieszankę BFL i angory, (trochę się obawiam, że elastyczna wełna, będzie przy sznurkowatej alpace znowu kiepsko wyglądać), czy może kupić w tym celu jakiejś alpaki, np. szarej i uprząść ( tak wiem, najprościej byłoby kupić motek dropsowej alpaki w innym kolorze, ale kto by tam szedł na łatwiznę).... Na razie rzuciłam w kąt... niby wiem, że samo się nie naprawi, ale niech leży... No cóż, miał być kolejny zwyklak do kampani, a wyszła jak na razie pokraka...