piątek, 20 lipca 2012

Dobry pomysł boli bardziej....

... niż łokcie....

Nie dziergałam, nie brałam drutów do rąk, do czasu. Robiłam porządki w szufladzie z włóczkami i zupełnie przypadkiem wpadła mi resztka szarej, cieniowanej bawełny. Natychmiast z tyłu głowy, konkretnie w lewej tylnej ćwiartce (tam podobno mam pole wyobraźni) zobaczyłam szczura.
Szczur siedział w mojej głowie tak natrętnie, aż go w końcu wydziergałam.




Ponieważ moim ulubionym szczurem jest szczur Ratatuj z bajki, jasnym dla mnie było, że i mój szczurek będzie miał jakiś smakołyk w łapkach, padło na czerwoną truskawę.
Będę nieskromna, ale szczerze przyznam, że szczur bardzo mi się podoba- nie oddam nikomu ;)

środa, 18 lipca 2012

Czesem słońce, czasem deszcz

Ostatnio w moim życiu trochę "deszczowo" i ponuro, więc tym bardziej ucieszyły mnie dwa przemiłe słoneczka jakie dostałam od wirtualnych koleżanek.
Dostałam wyróżnienia, aż dwa! jest mi niezmiernie miło i w zasadzie nie wiem co powiedzieć.


To wyróżnienie dostałam od Finextry, kochana bardzo serdecznie Ci dziękuję, zwłaszcza, że  pod moim adresem posłałaś tyle wspaniałych ciepłych słów, że rumienię się do tej pory!


Drugie wyróżnienie dostałam od U Are Fab - to dla mnie zaszczyt znaleźć się w gronie wyróżnionych osób :)

Zasady wyróżnień są takie że trzeba je przekazać dalej, nominując określoną liczbę osób, wybaczcie ale złamię trochę zasady i nominuję wszystkie blogi z mojego bocznego paska.
Może to i kiepska wymówka, bo obie dziewczyny zadały sobie ten trud, ale  wolę pójść na taką łatwiznę. Wszystkie blogi, które obserwuję są mi bliskie, każdy z nich jest wyjątkowy i inspirujący, więc czujcie się wyróżnione, bo naprawdę na to zasługujecie.
Na koniec, bo mam wrażenie, że post zamiast radosnym, troszkę smętny się zrobił, zapodam mojego ulubionego Pana "Bubla", a co tam poczujmy się jak w Hollywood....

Film pochodzi ze strony Youtube

piątek, 13 lipca 2012

Koci konkurs

Czy Jego Carska Mość życzy sobie wziąć  udział w konkursie?



A dlaczego nie?

Szczegóły kociego konkursu  Tutaj, jeśli macie koty i chcecie spróbować-  zachęcam, przewidziane  fajne nagrody....

UPDATE:
Gdyby ktoś zechciał zagłosować będę bardzo wdzięczna ;)

wtorek, 10 lipca 2012

TdF

Trwa Tour de France, a prządki mają Tour de fleece...
Właściwie to ja się do tej zabawy nie kwalifikuję, bo nie przędę codziennie, ale w sobotę mi się  udało zasiąść przed kołowrotkiem. A dzisiaj to już w ogóle nitka tour'owa, bo przędąc oglądałam relację z Tour' ru - de Pologne, co prawda, lecz pedałowałam równie zawzięcie co "koledzy" ;)


Jest to wełna z tego runa co ostatnio pokazywałam , wełna będzie bardzo rustic, no ale tak to jest z runem przygotowanym własnoręcznie. Jedno jest pewne, pójdzie do farbowania.

A to dowód na to, że mój wewnętrzny chomik rozrósł się do takich rozmiarów, że europejskiego bije na głowę ( tym którzy nie wiedzą powiem, że chomik europejski, żyjący także w Polsce, ma rozmiary tłuściutkiej świnki morskiej). Zakupiłam runo z alpaki:


Zdjęcie zrobione prosto po rozpakowaniu wora, teraz już wyprana i wysuszona, wstępnie rozskubana w rękach czeka na swoją kolej.

Na koniec Borys, ostatnio były psy, to teraz Jego Carska Mość wystąpi w ogrodowej scenerii ;)


niedziela, 8 lipca 2012

Opakowanie zastępcze

"...Trzeba umieć wytrzymać z samym sobą całą wieczność..." mniej więcej tymi słowami zwrócił się do kapitana Jack'a Sarrow'a  jego ojciec, miała to być przestroga przez zdobywaniem Czarnej Perły (kto oglądał 3 część "piratów z Karaibów" ten pewnie wie o czym mówię, kto nie, może tę cześć wstępu pominąć). Ja już wiem, że bez robótek nie umiem ze sobą wytrzymać.
Z powodu poszukiwania tematu zastępczego wyciągnęłam farby i ozdobne opakowanie po Panu Tadeuszu (mam tu na myśli napój dla dorosłych), które kiedyś zachomikowałam.
Pomysł miałam gotowy, serwetki nabyte już wcześniej.....




tylna strona tej samej tuby

Puszka będzie nadawać się na rzeczy suche i raczej nie kulinarne, albo opakowane, bo od wewnątrz jej nie wykańczałam i po prostu jest to tektura. Jeszcze kilka warstw lakieru ją czeka, ale już jest przyzwoicie, co oczywiście jest zasługą urokliwych serwetek z haftem kaszubskim. Ja tylko starałam się dać mu tylko godne tło, podczas malowania tuby kolejne warstwy białej farby kładłam pionowo i poprzecznie na zmianę, w ten sposób pociągnięcia pędzla imitują splot tkaniny.

Podczas zdjęć w maminym ogrodzie, pies się wdarł...


Chciałam mu zrobić ładne zdjęcie, no ale gdzie by seter na człowieka poczekał nieruchomo, niedoczekanie moje....
Później jak już się Bruno pościgał z jaskółkami stanęły oba piechy  tak ładnie ( choć jak widać Brunusia już gdzieś ciągnie)


Poza tym zaczęłam nieśmiało prząść tego baranka od Pana Romka, okazało się, że przędzenie jest przyjazne dla moich stawów.

środa, 4 lipca 2012

Wielce niestosowne...

jest pokazywanie czapek przy temperaturze  przekraczającej +30, wiem, ale gdy w radiu usłyszałam piosenkę "pada śnieg" z szyderczym komentarzem "może to Was ochłodzi" pomyślałam sobie mam to w nosie - i pokazuje....
Pamiętacie, że wygrałam u e-wełenki cudną alpakę z jedwabiem?
Po jej uprzędzeniu zastanawiałam się co dziergać, wiedziałam, że będzie to czapka, ale nie mogłam znaleźć projektu godnego tej wełny. Projekt jednak zjawił się sam na moją pocztę e-mail wraz z reklamą książki Weekend Hats. Natychmiast zauroczył mnie Ruche Beret autorstwa Susan B. Anderson, niby prosty a fikuśny, gdy do tego zobaczyłam, że włóczka ma metraż podobny do mojej, stwierdziłam że muszę spróbować.
Książki nie posiadam, dziergałam  patrząc na zdjęcia i zmierzając do końcowego efektu, prułam 3 razy, ale ostatecznie jestem zadowolona.
Dobra dosyć gadania...
Zdjęcia niestety nie są dobrej jakości- zrobienie zdjęcia sobie samej, jest dla mnie wyczynem ekstremalnym, dlatego jedno bez lampy, jedno z jakąś dziwną miną...

Ta czapa zmusi mnie pewnie do noszenia rozpuszczonych włosów, ale trudno się mówi...


I jeszcze na plaskacza- tutaj czapa traci dużo swojego uroku
 to było bez lampy- nie widać jak pięknie jedwab się błyszczy...

i z lampą...

i fałdki.

Przy okazji tego czapkowego tematu pokazuję czapę dla mojego chrześniaka- wielbiciela spidermana.
Czapę zaczęłam zaraz po czapce-kotku, bo Kacperek był zazdrosny, z nadejściem ciepłych dni porzuciłam robótkę, ale Kacper się niecierpliwił, a jak wiadomo obietnic się dotrzymuje.


Dla porządku dodam, że obie robótki skończyłam już jakiś czas temu... niestety nie wiem kiedy pokarzę coś dzierganego, bo do popsutego kolana dołączyły popsute łokcie. Szczęście w nieszczęściu trafiłam na dobrego reumatologa, któremu chce się poszukać jaki jest powód tego mojego psucia. Teraz przy lekach przeciwzapalnych mam komfort chorowania, ale przy każdym bardziej wymagającym ruchu, łokcie dotkliwie mi o sobie przypominają, dlatego nie wiem kiedy złapię za druty..... nie marudząc więcej życzę miłego popołudnia.