Wiosna pełną parą... rano przymrozki, ale potem słoneczko czadu ;) wszyscy powoli zapominają o zimowych częściach garderoby, a ja... będę pokazywać szalik i czapkę.... skończyłam już dawno temu, ale... no właśnie... ale....
Może ktokolwiek jeszcze pamięta, że kiedyś wygrałam candy u E-wełenki i dostałam wspaniały precelek alpaki i jedwabiu... Uprzędłam go wtedy jeszcze na babcinym kołowrotku, a potem dokupiłam jeszcze 10 dag...
Z pierwszego motka powstała czapka podobna do ruche beret ( wzór Susany B. Anderson), a włóczka na szalik czekała aż do tego roku...
W duecie z czapką, żeby nie było wątpliwości o którą chodzi ;)
I zbliżenie na wzór który jest żenująco prosty ( *1o. lewe, 1o. patentowe, 1o. lewe* oraz oczywiście 2 oczka brzegowe, po lewej stronie robótki przerabiane jak leci...), ale do rustykalnej włoczki potrzebna jest prostota...
A teraz czapka ( bo nie o ruche beret chodziło mi we wstępie), znacznie mniej spektakularna jeśli chodzi o skład i wzór, nie takie były zamierzenia...
Od czasu do czasu zdarza mi się spacerować, z kijami... tak dla zdrowia... Jeszcze nie tak dawno, wieczory były na tyle zimne, że na spacery zabierałam czapkę, ale jak to na spacerach bywa, w zimowej bardzo szybko się pociłam, potrzebowałam czegoś co trońkę ochroni przed chłodem ale nie będzie grzało... Piękno nie było w ogóle kryterium, jedynie użytkowość...
Wykorzystałam resztki włoczek zalegające w komodzie i ciut za duże, jak na tę włóczkę, druty, żeby czapka była przewiewna.... Może tego na plaskacza nie widać, ale wyszło lepiej niż się spodziewałam...
Może ktokolwiek jeszcze pamięta, że kiedyś wygrałam candy u E-wełenki i dostałam wspaniały precelek alpaki i jedwabiu... Uprzędłam go wtedy jeszcze na babcinym kołowrotku, a potem dokupiłam jeszcze 10 dag...
Z pierwszego motka powstała czapka podobna do ruche beret ( wzór Susany B. Anderson), a włóczka na szalik czekała aż do tego roku...
W duecie z czapką, żeby nie było wątpliwości o którą chodzi ;)
I zbliżenie na wzór który jest żenująco prosty ( *1o. lewe, 1o. patentowe, 1o. lewe* oraz oczywiście 2 oczka brzegowe, po lewej stronie robótki przerabiane jak leci...), ale do rustykalnej włoczki potrzebna jest prostota...
A teraz czapka ( bo nie o ruche beret chodziło mi we wstępie), znacznie mniej spektakularna jeśli chodzi o skład i wzór, nie takie były zamierzenia...
Od czasu do czasu zdarza mi się spacerować, z kijami... tak dla zdrowia... Jeszcze nie tak dawno, wieczory były na tyle zimne, że na spacery zabierałam czapkę, ale jak to na spacerach bywa, w zimowej bardzo szybko się pociłam, potrzebowałam czegoś co trońkę ochroni przed chłodem ale nie będzie grzało... Piękno nie było w ogóle kryterium, jedynie użytkowość...
Wykorzystałam resztki włoczek zalegające w komodzie i ciut za duże, jak na tę włóczkę, druty, żeby czapka była przewiewna.... Może tego na plaskacza nie widać, ale wyszło lepiej niż się spodziewałam...