czwartek, 25 października 2012

Blog mi się popsuł

Małą frustrację przechodzę... Kilka dni temu zauważyłam, że nie wszystkie zdjęcia na blogu są widoczne. Problem dotyczy zdjęć, które były dodawane z opcji  "z adresu URL". Te które są przesyłane do blogowego albumu picasa są OK (tak mi się wydaje, bo po kilku miesiącach nie jestem do końca pewna co było jak dodane). I teraz głowię się co zrobić, mogę co prawda siąść, ręcznie odszukać wadliwe posty i dodać zdjęcia jeszcze raz, tylko nie wiem czy za parę miesięcy problem się nie powtórzy. Może ktoś spotkał się z podobnym problemem i byłby uprzejmy podszepnąć jakąś dobrą radę?  Będę ogromnie wdzięczna....


A na marginesie.... dziś podobno jest dzień kundelka.... Maksiu jest tym świętem nieco zaskoczony....

 Ale pieszczoty i ponadplanowe smakołyki przyjął z zadowoleniem. Waszym kundelkom wirtualnie ślę pogłaski ;)

niedziela, 21 października 2012

A jednak maluka

Wydziergałam szaliczek z włóczki, którą dostałam od Pimposhki, o samej włóczce nie będę wiele pisać bo nie ma co, jest fantastyczna i już, świetnie się nosi, milutka, dzianina jest lejąca no same ochy i achy.

Kiedy zabierałam się za robotę miałam wytypowane kilka wzorów i nie bardzo wiedziałam na co się zdecydować. Zaczęłam summer flies , ale po przerobieniu kilkunastu rzędów nie podobało mi się. Sprułam i  zaczęłam zastanawiać się, co w zamian. Nie wzięłam po prostu kolejnego modelu z listy, bo całkiem przypadkiem wpadła mi w oko Maluka autorstwa Bea Schmidt. 
Dziergałam długo, bo z przerwami,  ale teraz jestem bardzo zadowolona :)


We wzorze wprowadziłam kilka swoich modyfikacji, ze zdjęć szal wyglądał mi na dość niewielki, więc zrobiłam kilka powtórzeń wzoru borderu więcej. Rzędy skrócone też dziergałam po swojemu, tak aby poszedł cały motek (zostało mi kilka metrów).



Dzianina układa się świetnie, po wydzierganiu  właściwie jej nie blokowałam, wyprałam naciągnęłam rożki koronkowego brzegu w rękach i suszyłam w stanie rozłożonym. 
Noszę i jestem szalenie zadowolona. Gosiu jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za tak wspaniały prezent!
Miłego wieczoru ;)

piątek, 19 października 2012

Grizzly? - nie , strielali*

Właściwie "temu misiu" to bliżej do baribala niż do grizzly, bo sierść czarna jak smoła, no ale taki materiał na składzie.
Skąd pomysł na misia? Anno stąd  jak zobaczyłam niedźwiedzie Pana Deana Kelly, to po prostu nie mogłam przejść obojętnie obok tematu.
Futro się znalazło, wykroje też mam (z "Kolekcji dobrego szycia"), więc tylko zostało się dogadać z Panem Łucznikiem, ale i z tym nie było większego problemu, o dziwo....

Uwaga będzie koszmarnie dużo zdjęć...



Miś ma ruchome kończyny, niby, bo niestety rozjeżdżają mu się - nie opracowałam jeszcze odpowiedniego patentu.
Ponieważ kolor futerka dosyć poważny trzeba mu było zmontować jakieś ubranko...


I tak powstała BaletMisia ;)

BaletMisia, zanim jeszcze dorobiła się spódniczki i nosa, prawie została zaadoptowana przez 2letnią Katarzynę, wynegocjowałam, że po zakończeniu wszystkich niezbędnych spraw niezwłocznie BaletMisię dowiozę, ale żeby starszy brat Katarzynki - Kacper nie czuł się pominięty jutro zamierzam uszyć misiowego braciszka ;)



* słówko na temat tytułu-  niedźwiedź grizzly kojarzy mi się ze starym jak świat dowcipem, pewnie wszyscy znają, ale gdyby ktoś nie mógł skojarzyć przytoczę:
dwóch Rosjan upolowało niedźwiedzia, podchodzi do nich Amerykanin i mówi:
- o Grizzly!!- na co Rosjanie
- niet strielali...

sobota, 13 października 2012

Nie przyznam się...

... kiedy skończyłam ten sweterek, bo wstyd. Tak długo czekał na prezentację, że prawdę powiedziawszy,  już się ciut przyniszczył.

 Wzór- Desert Counterpane Pullover autorstwa  Pam Allen, zachwycił mnie już bardzo dawno. Jeden podobny już mam na swoim koncie- lubiłam,  nosiłam, aż znosiłam. Dlatego przyszedł czas na następcę. Tym razem wykorzystałam włóczkę YarnArt Magic Fine, przyznam że miałam wielkiego stracha po jej zakupie. Bo włóczka jest singlem ( nie dopatrzyłam tego podczas zakupu) - a ja nie znoszę singli ( po sfilcowaniu, jednej drogiej i luksusowej włóczki, która właśnie była singlem, mam uraz), ale na szczęście sweterek w użytkowaniu zachowuje się bez zarzutu.


Rękawki przykrótkie, ale takie było zamierzenie, jedyne co by mogło być lepsze  to dekolt- mógłby być głębszy, ale nie będę już tego zmieniać.

 Jedna mała uwaga odnośnie moich skwaszonych min- słoneczko, chociaż cudowne, świeciło mi prosto w mordkę ;) Psiaki natomiast, żywotne jak zawsze.
 Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego weekendu ;)

sobota, 6 października 2012

Rękawki

No właśnie rękawki, przed przystąpieniem do tego etapu swetra miałam jeden jedyny moteczek...

Włoczka ma kolor identyczny ze sweterkiem- to zdjęcie kłamie

Tak jak pisałam wcześniej postanowiłam rękawy wrabiać od góry, oba na raz, tak aby jak najelepiej wykorzystać to co mam.  Skorzystałam z opisu przedstawionego przez K. sama metoda jak i opis przygotowany przez Kasię jest fantastyczny, na pewno nie ostatni raz z niego korzystałam ;)
Dziś sweterek prezentuje się tak.


Jak widać włóczki braknie, no ale co tam, dokupię i doprzędę oby tylko wyszło mi tak samo...