Pokazywanie postów oznaczonych etykietą frywolitki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą frywolitki. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 września 2019

Ciąg dalszy

W zasadzie nie ma tu co pisać, dzisiejszy post to przedłużenie ostatniego, po prostu zdjęć było na tyle, że nie chciałam publikować tasiemca...
Dzisiaj frywolitkowe i chwostowe  kolczyki...






I na koniec zdjęcie rodzinne...




czwartek, 18 lipca 2019

Cosie

Nie ma mnie, bo praktycznie nie wychodzę z pasieki, no dobra takie stwierdzenie jest mocno na wyrost, ale fakt jest taki, że ten sezon jest dla mnie bardzo obfity w różne doświadczenia...
Druty leżą w kącie, Tour de fleece przechodzi mi koło nosa, miałam co prawda nie miałam ambicji żeby uczestniczyć, ale po cichu chciałam choć kilka razy zakręcić kołem (w sumie miodarka też się kręci ;) ), ale żeby tak całkiem nic, to jeszcze nie jest....
Jest nawet coś i to kilka cosiów....
Po pierwsze serwetka.... skusiłam się porwać na frywolitkową serwetkę...



Zaczynając myślałam, że zejdzie mi kilka lat zanim ją skończę, a tu robiłam długo nie powiem, ale okazało się, że przyrasta tak szybko, że można powiedzieć, że powstała ciurkiem. Nie było jakichś innych projektów w między czasie. Co prawda w gazetkowym wzorze opuszczałam niektóre rzędy z obawy przed marszczeniem się robótki na końcu i nie doszłam do końca wzoru, po prostu w którymś momencie stwierdziłam, że taka wielkość jest OK. To co najgorsze w tej robótce, to chowanie nitek, czyli jak przy każdej, a tu przy każdym okrążeniu są 2 do schowania....

Teraz powiało mnie w stronę biżuterii... cel jest taki, aby zrobić kilka drobiazgów pod sprzedaż charytatywną...




A teraz o pszczołach, a jakże....
Pasieka mi się w tym roku przymusowo rozrosła, dobrze, że nadążyliśmy z produkcją i malowaniem uli (choć z tym malowaniem, to nie do końca). To jedne z ostatnich...


Zdjęcie zrobione praktycznie podczas malowania, nawet je założyłam dennicy, ani daszku, więc ul po prostu wygląda jak kilka klocków, ale trudno się mówi...


Tu też fota nie najlepsza, tym razem kiedy ul stał jeszcze w magazynku, a obok widać piętrzące się ramki (to na nich pszczoły budują swoje plastry). Jak widać trend jest taki że na ulach malowane są rośliny miododajne, maki każdy rozpoznał, a tu prezentuje się dzielżan ogrodowy...



A tu gryka jak śnieg biała ;)


środa, 3 kwietnia 2019

Garść

Nieuchronnie zbliża się Wielkanoc, więc jak łatwo się domyślić, robię pisanki. Ozdabiam je od jakiegoś czasu, ale postępy są mało widoczne.
Dziś tylko garść, być może uda się sfotografować następne.





Poza jajkami życie toczy się swoim rytmem, a wiosna nieuchronnie się budzi...


Pozdrawiam...

niedziela, 23 grudnia 2018

Niech sobie pada

 Co prawda prognozy nie są optymistyczne, do świąt ma stopnieć to co jest...
Trudno się mówi, nie mamy przecież na to wpływu, możemy jedynie wyprodukować sobie ten nieco trwalszy bawełniany śnieg....







A z okazji nadchodzących  świąt życzę wszystkim

Radości
poczujmy wszyscy taką dziecięcą radość
niezależną od niczego
cieszmy się życiem 
i sobą nawzajem
Pokoju
przede wszystkim w naszych sercach
może jeśli poczujemy pokój w sobie
ten pokój się zadzieje.

wtorek, 20 listopada 2018

Pierwsze śniegi...

Każdy rękodzielnik, który robi  ozdoby choinkowe, lub prezenty świąteczne, o tej porze roku jest w tym temacie już bardzo zaawansowany. Nie inaczej jest u mnie, w tym roku namiętnie supłam śnieżynki.



Spodobał mi się ten wzór, świeżynek więc powstało 25, po takiej liczbie stwierdziłam, że czas na zmiany...


Z tym wzorem wręcz przeciwnie, mimo iż nie jest on specjalnie trudny, prraktycznie w każdej sztuce się myliłam, wiec nie było sensu się męczyć,  serce też mi nie podeszło.
Za to ten, który na zdjęciu robimy z kocurem (bijącym wszelkie rekordy wagi, ustanowione przez siebie), jest bardzo prosty i supła mi się go szybko, choć, jeszcze ani jednej nie wykrochmaliłam.


A żeby kocur nie czuł się samotny, pochwalę się kartką jaką zmalowałam dla siostrzenicy..


Kartka oczywiście zyskała "dupkę" i wkład w postaci życzeń i spodobała się małej jubilatce, ale miałam ułatwione zadanie, Kasia jest wielbicielką kotów.

piątek, 22 grudnia 2017

Hurtowo

Nawet nie wiem jak to się stało,  że w listopadzie nie pisnęłam ani słówka,  ale daty postów nie kłamią....
Zaskoczenia nie będzie, zaprezentuję moje świąteczne robótki, ale nie tylko....
Na początek kartki....



Bazą do kartek są akwarelowe miniatury,  do tego część kartek ma folię na froncie, a w środku konfetti, pomysł znalazłam na pintereście i bardzo mi się spodobał....

Pomiędzy kartkami produkowałam jak co roku ozdoby choinkowe dla bliskich, w tym roku aniołki. Zdjęcie instagramowe, przepraszam...


Zaletą powtarzania tego samego wzoru przy wszystkich aniołkach, jest to że robi się go coraz szybciej, do przesilenia oczywiście,  bo przy 23cim zaczęłam się mylić w co drugim okrążeniu i to znaczyło, że mam już dość.

Po aniołach przyszła nagla potrzeba, wydziergania na szybko serwety na prezent...




Zdjecia ponownie z instagramu, niestety na inne nie mam czasu... Jeśli chodzi o wzór,  to znów poszła w ruch gazetka z 92 roku, zostało już  naprawdę niewiele wzorów do wydziergania z tego magazynu.... W serwetach siedzę dalej, bo jak co roku szykujemy z mamą fanty na aukcje  WOŚP, dla lokalnych domów kultury....

A ponieważ to już ostatni post przed świetami,

Wszystkim czytelnikom z okazji Świąt Bożego Narodzenia 
Życzę pokoju, miłości  i radości w sercach, 
Dzielmy się tą radością i pokojem ze wszystkimi...
Pozdrawiam...

środa, 9 listopada 2016

Uwaga! biję po oczach...

... można nie trafić do domu...

Dziś byłam m. in. w centrum handlowym, a tam, wiadomo, choinki, lampki, łańcuchy itp. Nawet w jednym sklepie z zabawkami cichutko, nienachalnie sączy się jingle bells...
Skoro może centrum handlowe, mogę i ja, bo przecież jak co roku robię ozdoby, aby podarować bliskim w odpowiednim czasie.
Osoby wrażliwe okulistycznie uprasza się o nieoglądanie, będzie kolorowo jak na jarmarku, czy w kalejdoskopie, będzie też zatrzęsienie zdjęć, bo pokażę, prawie wszystko co z mamą do tej pory wyprodukowałyśmy....


Kolor zupełnie od czapy, piękny miętowy odcień można zobaczyć na rav, lub na instagramie





Produkcja trwa od września i jest to praca zbiorowa, moja i Mamy. Mama jest moim pierwszym "sukcesem pedagogicznym" i jak widać idzie jej świetnie, jej bombki, zaznaczone są kordonkiem na zawieszce i w niektórych szóstkach jest jest więcej tych ze sznureczkami niż bez. Mama podeszła do sprawy strategicznie, wiedząc, że każdy obdarowany dostanie jedną sztukę, w kółko powtarzała te same wzory, co pozwoliło jej się ich nauczyć na pamięć i nabrać rozpędu... Ja, jak to ja nie lubię powtarzać tych samych wzorów i starałam się je powtarzać, co najwyżej w innych kolorach.

Wiem, że zdjęć jest bardzo dużo, ale mogę sobie odmówić przyjemności, pokazania ich wszystkich razem w jednym kadrze.....


Widać jedno puste miejsce, stłukłam, na samym końcu, byłaby jeszcze jedna z czarną koronką.... w sumie to aż dziw, że stłukłam tylko jedną....

To nie jest wszystko, ani koniec produkcji, w szafie z porcelaną pląta się jeszcze kilka sztuk, takich nie od kompletu (resztki z tamtego roku), dziś jeszcze kilka kupiłyśmy, bo jakoś lista osób "do obdarowania" ciągle się poszerza, ale to już nie będą jakieś zastraszające ilości. Te 35 sztuk, to główna część tegorocznego urobku.
Pozdrawiam

niedziela, 22 maja 2016

Kwiatki, te pokaźne i całkiem maleńkie..

Nie mam dziś ładnych zdjęć, większość robiona we względnym pośpiechu, bez dopracowanej aranżacji, ale w kwestii nie powiększania zaległości, postanowiłam pisać już.
Na pierwszy ogień niestosownie do pory roku, zimowa róża:




Serweta wydziergana jest wg wzoru Winter Rose  autorstwa MMario, jak widać jest spora- stół ma 120cm długości. Użyłam kordonka firmy ispe padova- to moje pierwsze spotkanie z tym kordonkiem i nie ostatnie, najbardziej lubię w nim 250 gramowe motki, można kupić kulkę i mieć tej wielkości serwetę (poszło mi na nią 220g).
 Środek dziergało się bardzo przyjemnie, ale border, dał mi popalić...


MMario ma w swojej kolekcji wzorów róże z wszystkich pór roku i szczerze mówiąc już kusi mnie do złego ;)

A na koniec kwiatuszek w wersji mini, powód prozaiczny, potrzebowałam zakładki do książek, więc chwyciłam za czółenko...


Wzór znalazłam na pintereście, supłało się nawet szybko... kordonek to jakaś przedpotopowa resztka, która może pamiętać jeszcze PRL...
Miłej niedzieli

wtorek, 22 marca 2016

Przedświątecznie




Życie nie nastraja...  ale im bardziej ono nie nastraja, tym bardziej potrzebne jest coś, czym można zająć ręce i umysł oderwać od rzeczywistości. W ramach tej terapii zajęciowej powstało między innymi kilka wielkanocnych pisanek... Jaja robione są na wydmuszkach gęsich, farbowane barwnikami kakadu (tak, do wełny- świetnie się sprawdzają, z małymi wyjątkami), frywolitkowe ubranka z kordonka pyramid- egipska bawełna merceryzowana. Wzory tych jajek, które się powtarzają, są zaczerpnięte od Koroneczki, pozostałe, odgapione ze zdjęcia z internetu.
Mam też sporo ukończonych dziewiarskich projektów, dwa swetry i parę skarpet, ale z publikacją będą musiały poczekać...
A korzystając z okazji, pragnę złożyć wszystkim czytelnikom, najlepsze życzenia wielkanocne, zdrowych, radosnych Świąt, wbrew temu, że życie nie nastraja

czwartek, 17 grudnia 2015

Bombek ciąg dalszy

No właśnie, nic dodać nic ująć....
Powiem tylko, że większość już rozdana, a uśmiechnięte miny obdarowanych, świadczą że się podobały...
Tym razem większość bombek jest malowana, jedna tylko (z ptaszkami i brokatem) jest decoupage'owa i na sam koniec posta jest niespodzianka.







To druga strona bombki z poprzedniego zdjęcia
********************EDIT**************************
Jak mi uświadomiono, źle napisałam na początku, ta bombka co powyżej to również decoupage, więc tych wyklejanych jest razem dwie....
**************************************************


A teraz, coś nowego... jakieś licho sprawiło, że zobaczyłam filmik, jak się supła frywolitki... Zawsze te koronki mi się bardzo podobały, ale uważałam, że to okropnie trudne i zupełnie poza moim zasięgiem... Aż tu okazało się, że nie taki diabeł straszny... Oczywiście jak to ja... skoro film było jasny i zrozumiały, postanowiłam spróbować... no i sobie supłam...



No  i to na razie tyle, jeśli chodzi o artylerię świąteczną...