wtorek, 18 lipca 2017

Lwi tryptyk

Bez jakiegokolwiek powodu i celu namalowałam mini serię, której tematem są lwy...
Seryjka powstała już jakiś czas temu, ale jakoś nie było mi po drodze o niej pisać....




Obrazki pokazywane są w kolejność malowania, użyłam papieru bawełnianego, w rozmiarze 24x 32 cm. Razem prezentują się tak....


W całości tryptyk wygląda tak, jak wspominałam, powstał bez konkretnego powodu i przeznaczenia, dlatego gdyby znalazł się jakiś nabywca, bez żalu się z nim rozstanę....

sobota, 8 lipca 2017

W lipcu wszystko się kręci wokół pedałowania

Pierwszego ruszyła francuska wielka pętla, a to oznacza, że prządki z całego świata solidaryzując się z kolarzami wystartowały w Tour de Fleece.  Ja miałam co prawda wielkie ambicje, ale niestety już widzę, że urobek w tym roku będzie prawdopodobnie symboliczny. Plan był taki żeby prząść alpakę suri, którą kupiłam dawno temu i która do tej pory spoczywa sobie w pudle.... Jako, że czeszę i przędę na przemian, więc idzie powoli.
Pierwszy motek już zdjęłam, nie pełny, ponieważ chciałam sprawdzić czy taka grubość i przędzenie "from the fold"  będzie mi odpowiadało, ale powiem szczerze nie wiem czy z powodu okoliczności uda mi się uprząść choćby jeszcze jeden...


Zdjęcie robione wieczorem zaraz po zwolnieniu szpulki. Motek ma 80g i mierzy 140m dubla.... jednak to tego runa pasuje mi ciut cieńsza nitka.
Ale żeby tak jednym motkiem całego posta nie wypełnić, pokażę poprzednie, nie tourowe uprzędy....


Cały ten stosik, przędłam od dawna i pomiędzy innymi zajęciami, wszystkie włóczki są w metrażu fingering, czyli jak ja to mówię okołoskarpetkowym, wszystkie barwy są naturalne i wszystkie motki są z północnych owieczek, szetland tu króluje, ale jest też islandczyk (pozostały po swetrze z celtyckimi plecionkami) jest też jeden motek gotlanda.


Zdjęcie w "ciastkach" lepiej pokazuje różnice w odcieniach szarości. Najjaśniejsza szarość to wspomniany isłandczyk, najciemniejsza - gotland, który sprawił mi najwięcej trudności. Reszta to szkoci, a już nie raz wspominałam, że kocham prząść szetlandy. Żeby było do kompletu, o ile nic się jeszcze nie wywali, to sweter ma być wg wzoru szkockiej (a jakże) projektantki.
Wobec tylu motków do przewinięcia, szarpnęłam się na zakup zwijarki i parasolki, powiem szczerze, nie jest to może tani zakup i bez niego można się przecież obejść, ale jakże taki zestaw ułatwia życie.....