Zaczynałam z chyba 7 razy, złapałam za tourowego szetlanda i chciałam zrobić szal lub chustę idealną, już nawet moja mama podejrzewała, że wełna się albo sfilcuje, albo rozplecie zanim wydziergam, aż w końcu zdecydowałam się na Brooklyn tweed'owego Juneberry triangle i wyszło...
Pomocnik, jak zwykle w gotowości ;)
Teoretycznie we wzorze jest wszystko: ażury, bąbelki i nie wiem co jeszcze, więc kolorowa włóczka żadną miarą nie powinna pasować, a tu proszę, jest dobrze....
We wzorze dokonałam maleńkiej modyfikacji, przed zakończeniem drugiego wzoru, części trójkątnej, dodałam jeszcze jedną sekwencję zawijasów z jagódkami, tak aby zielona część włóczki skończyła się i przyrabiany border zmienił kolor na żółty..... Blokowałam, jak to ja, na sznurku ;)
Zużyłam około 1,5 motka i chusta jest akuratna, nie za mała, ani nie za duża
Zdjęć bardzo dużo, chyba popadłam w samozachwyt.... ;)
Pomocnik, jak zwykle w gotowości ;)
Teoretycznie we wzorze jest wszystko: ażury, bąbelki i nie wiem co jeszcze, więc kolorowa włóczka żadną miarą nie powinna pasować, a tu proszę, jest dobrze....
We wzorze dokonałam maleńkiej modyfikacji, przed zakończeniem drugiego wzoru, części trójkątnej, dodałam jeszcze jedną sekwencję zawijasów z jagódkami, tak aby zielona część włóczki skończyła się i przyrabiany border zmienił kolor na żółty..... Blokowałam, jak to ja, na sznurku ;)
Zużyłam około 1,5 motka i chusta jest akuratna, nie za mała, ani nie za duża
Zdjęć bardzo dużo, chyba popadłam w samozachwyt.... ;)