Żabiasto zieloną włóczkę, kupiłam z przeznaczeniem na skarpetki, ale moje dotychczasowe rękawiczki wyzionęły ducha... W sumie to poszedł jeden palec, ale obawiam się, że nie znajdę już nawet metra jasnej alpaki z której po części były wykonane. Padła szybka decyzja, robię rękawiczki... padło też na wykorzystanie którejś z włóczek skarpetkowych, z moich zapasów, ale żeby nie musieć potem dokupować jednego motka (wszystkie dziewiarki wiedzą, że nigdy na jednym motku się nie kończy), padło na zieleń, której miałam pełne 100g.
No i mam, rękawiczki tak zielone, że nie powstydziłaby się ich żadna rzekotka....
Wzór jest kombinacją tego co znalazłam w sieci i mojej własnej inwencji, a jako, że od jakiegoś czasu posiadam tzw. macany telefon, którego nie sposób odebrać w rękawiczce, postanowiłam temu zaradzić...
Teraz można do mnie dzwonić w każdych warunkach atmosferycznych ;)
No i mam, rękawiczki tak zielone, że nie powstydziłaby się ich żadna rzekotka....
Wzór jest kombinacją tego co znalazłam w sieci i mojej własnej inwencji, a jako, że od jakiegoś czasu posiadam tzw. macany telefon, którego nie sposób odebrać w rękawiczce, postanowiłam temu zaradzić...
Teraz można do mnie dzwonić w każdych warunkach atmosferycznych ;)
A tymczasem, wśród chmurkowych zwierząt domowych i przydomowych, zdarzają się takie spotkania....
Dodam tylko, że wiewiórka jak najbardziej przeżyła... Borys tylko się przyglądał, a ruda nie odważyła się zabrać orzecha kotu z przed nosa, wyczekała moment kiedy sobie poszedł...
Miłego wieczoru...
No super pomysł z tą dziurą na palec, nie wpadłabym na to, a też mam wiecznie problem z obsługą dotykowego telefonu. Kończy się niestety zdejmowaniem rękawiczki a potem trzymaniem telefonu w gołej dłoni. Kolorek taki optymistyczny i pełny nadziei. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :) zobaczymy jak się będzie spisywał ;)
UsuńDo koloru się już przyzwyczaiłam, na początku jak zaczęłam dziergać wydawał mi się bardzo jaskrawy ;)
serdeczności
Wspaniałe rękawiczki :-) Piękny kolor i świetny wzór. Bardzo mi się podobają :-)
OdpowiedzUsuńOdkrywany paluszek - genialny pomysł :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo dziękuję :)
Usuńcoś czuję że pomysł się upowszechni :P
Śliczne, odkrywany paluszek to bardzo dobry pomysł. Kotek pewnie wie, że z wiewiórką nie tak łatwo i nie chciało mu się ruszać:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńA co do kotka, Borys może i wygląda na spasionego leniucha, ale zapewniam że potrafi dogonić zająca, on jest potwierdzeniem powiedzenia, że Bóg stworzył kota żeby człowiek mógł pogłaskać tygrysa ;)
Pomysł z palcem faktycznie rewelacyjny szczególnie jak się posada "miziany" telefon :)
OdpowiedzUsuńZieleń tak optymistycznie wiosenna ale z tego co pamiętam i Twój ulubiony kolor, wymyślanie wzorów samemu jest świetną zabawą i proszę jaki efekt :D
Uściski
Tak kocham zieleń, choć ta wydawała mi się mocno jaskrawa do fioletowej kurtki... ale już się przyzwyczaiłam ;)
UsuńDziękuję :)
Bardzo ładne rękawiczki w optymistycznym kolorze:) A pomysł z palcem - rewelacja!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) nie wiedziałam że ta dziura zdobędzie taką popularność ;)
UsuńŚwietne! Teraz nawet przez telefon możesz grać w zielone!
OdpowiedzUsuńDziękuję :D a dziura zdaje egzamin ;)
UsuńPomysł z dziurką na paluszku jest jak najbardziej trafny. Też dostaje szału jak muszę odebrać kiedy mam rękawiczki. Taka sama zasada jest u nas w domofonie, tylko taki minus że domofon jest na zewnątrz bloku i jest lodowaty :P
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńHe he,spryciula;-) fajny pomysł!!!
OdpowiedzUsuńMieszkałam kiedyś w leśniczówce,ale nigdy nie przyszła do mnie wiewiórka....nie pomyślałam żeby ją skusić orzeszkiem:-(
Dziękuję :)
UsuńWiesz myśmy tej wiewiórki specjalnie nie wabili, owszem jest u nas trochę orzechowych drzew (odkąd się sprowadziła nawet całkiem sporo, bo zawsze wyrastają tam gdzie zapomni o zapasach) jest leszczyna, są sosny, ale te rośliny nigdy nie były "dla wiewiórki" raczej dla nas, od jakichś 2-3 lat wiewiórka zauważyła, że suszymy świeżo zebrane orzechy na tarasie, no i się zaczęło, jako zwierzątko bardzo przedsiębiorcze przychodziła na taras a nie pod drzewo, no i się zaczęło, od tamtego czasu przychodzi jak nie ma nic na stołówce, to potrafi zajrzeć przez drzwi balkonowe i - wcale nie żartuję- zagląda po to aby się o swoją należność upomnieć...