Która dziewiarka tego nie zna.... na skrzynkę przychodzi wieść o korzystnej promocji i choć w zasadzie człowiek nie ma konkretnego pomysłu, a tym bardziej potrzeby klika, tak po prostu aby pooglądać.... na a jak już się bramy raju otworzą, to jak nie skorzystać???
No właśnie, takim oto sposobem wypatrzyłam dropsową cotton-viscose... jak zobaczyłam piękny mocno czerwony kolor włóczki na monitorze, wpadł mi do głowy pomysł topu z warkoczami oddzielającymi dżersej od ryżu (tak wiem, pisałam w wielu miejscach że nie lubię ryżu- w robocie i dzianinie- ale tym razem mi się objawił jako element niezbędny projektu, co zrobić)... Sam projekt doprecyzowałam sobie w głowie czekając na listonosza...
Gdy otworzyłam paczuszkę, wydawałomi się że mam pełnię szczęścia- kolor śliczny, ciemno czerwony- wiśniowy, ale nie rażący, a do tego połysk wiskozy... bajka....
Pierwszy zachwyt prysł, podczas przewijania motków do prania - włóczka zaciąga się o byle co, a do tego ma skłonności do plątania- no ale nic to pomyślałam i po praniu zaczęłam nabierać oczka....
I tu mój zachwyt rozpadł się na dobre- ta włóczka nie współgra z żadnym wzorem- próbowałam to co zamierzyłam, próbowałam coś innego.... w zasadzie oprócz dżerseju i ryżu w niczym nie wygląda dobrze....
Plany swoje zrewidowałam, zaczęłam od góry contigous'em zwykły prościuśki top, z zapięciem polo, żeby tak całkiem nudno nie było, a wszystkie brzegi obramowane są tym znienawidzonym ryżem- niech ma ;)
Całość noszalna, choć ma kilka mankamentów, przede wszystkim nie przewidziałam ciężkości dzianiny, kiedy mierzyłam mały skrawek po odcięciu pach, wszystko było OK, ale po zakończeniu całości, pachy nieco się obniżyły (sprawdziły się w tym konkretnym wypadku słowa mojej babci, że dzierganie "normalne"- od dołu lepsze).
Zdjęcia, bardzo takie sobie... właściwie miałam do tych zdjęć jasną ołówkową spódnicę, a nawet buty w odpowiednim kolorze, ale wczorajszy dzień okazał się bardzo zajęty o towarzyski, w zasadzie już zrezygnowałam, ale kiedy przypomniałam sobie, że za tydzień też czasu na zdjęcia nie będzie... złapałam dosłownie resztki chęci i światła i nie przebierając po-domowych szortów poszłam na zdjęcia...
Podczas dziergania wiśniówki (bo taką nazwę roboczą otrzymał top) odnalazłam dawno temu zagubioną blogerkę - Herbimanię i na dodatek, Herbi wpadła w moje najnowsze gusta- ogłosiła kampanię zwyklakową... a mnie ostatnio chodzą po głowie projekty gdzie dżerseje rządzą... Przystępuję więc do tej kampanii z ową wiśniówką na czele...
Kot jak widać, nie wie co o tym sądzić, ale spokojnie, dla niego nic nie wydziergam... ;)
Kończąc wspomnę tylko słówko o efektach tegorocznego Tour de Fleece.
Oto mój urobek- 400g wełny, myślę że całkiem nieźle, a konkretnie- BFL brąz- 370m navajo oraz 3 motki corriedale, włóczki 2ply, motki mierzą kolejno 304m, 297m i 270m.... łącznie 1241m
No właśnie, takim oto sposobem wypatrzyłam dropsową cotton-viscose... jak zobaczyłam piękny mocno czerwony kolor włóczki na monitorze, wpadł mi do głowy pomysł topu z warkoczami oddzielającymi dżersej od ryżu (tak wiem, pisałam w wielu miejscach że nie lubię ryżu- w robocie i dzianinie- ale tym razem mi się objawił jako element niezbędny projektu, co zrobić)... Sam projekt doprecyzowałam sobie w głowie czekając na listonosza...
Gdy otworzyłam paczuszkę, wydawałomi się że mam pełnię szczęścia- kolor śliczny, ciemno czerwony- wiśniowy, ale nie rażący, a do tego połysk wiskozy... bajka....
Pierwszy zachwyt prysł, podczas przewijania motków do prania - włóczka zaciąga się o byle co, a do tego ma skłonności do plątania- no ale nic to pomyślałam i po praniu zaczęłam nabierać oczka....
I tu mój zachwyt rozpadł się na dobre- ta włóczka nie współgra z żadnym wzorem- próbowałam to co zamierzyłam, próbowałam coś innego.... w zasadzie oprócz dżerseju i ryżu w niczym nie wygląda dobrze....
Plany swoje zrewidowałam, zaczęłam od góry contigous'em zwykły prościuśki top, z zapięciem polo, żeby tak całkiem nudno nie było, a wszystkie brzegi obramowane są tym znienawidzonym ryżem- niech ma ;)
Całość noszalna, choć ma kilka mankamentów, przede wszystkim nie przewidziałam ciężkości dzianiny, kiedy mierzyłam mały skrawek po odcięciu pach, wszystko było OK, ale po zakończeniu całości, pachy nieco się obniżyły (sprawdziły się w tym konkretnym wypadku słowa mojej babci, że dzierganie "normalne"- od dołu lepsze).
Zdjęcia, bardzo takie sobie... właściwie miałam do tych zdjęć jasną ołówkową spódnicę, a nawet buty w odpowiednim kolorze, ale wczorajszy dzień okazał się bardzo zajęty o towarzyski, w zasadzie już zrezygnowałam, ale kiedy przypomniałam sobie, że za tydzień też czasu na zdjęcia nie będzie... złapałam dosłownie resztki chęci i światła i nie przebierając po-domowych szortów poszłam na zdjęcia...
Podczas dziergania wiśniówki (bo taką nazwę roboczą otrzymał top) odnalazłam dawno temu zagubioną blogerkę - Herbimanię i na dodatek, Herbi wpadła w moje najnowsze gusta- ogłosiła kampanię zwyklakową... a mnie ostatnio chodzą po głowie projekty gdzie dżerseje rządzą... Przystępuję więc do tej kampanii z ową wiśniówką na czele...
Kot jak widać, nie wie co o tym sądzić, ale spokojnie, dla niego nic nie wydziergam... ;)
Kończąc wspomnę tylko słówko o efektach tegorocznego Tour de Fleece.
Oto mój urobek- 400g wełny, myślę że całkiem nieźle, a konkretnie- BFL brąz- 370m navajo oraz 3 motki corriedale, włóczki 2ply, motki mierzą kolejno 304m, 297m i 270m.... łącznie 1241m
Rezultat ciekawy :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKlasyczny zwyklaczek, takie są najlepsze :))). Kolor super, lubię wszystko, co ma coś wspólnego z czerwienią w dowolnym odcieniu :). A co do problemów z "czepnością", to wiskoza w składzie zwykle taki efekt gwarantuje, niestety...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, z wiskozą w postaci nie-fabrycznej mam do czynienia po raz pierwszy...
UsuńDziękuję
Śliczna bluzeczka :-) Piękny kolor i świetny fason. Szkoda tylko, że nie mogłaś zrealizować swojego projektu...
OdpowiedzUsuńCudne moteczki.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję :) a na ten mój projekt przyjdzie jeszcze czas.... i włóczka...
Usuńpozrawiam
Na lato - fajny. W bardzo pięknym kolorze - nie dziwię się, że cię skusił.
OdpowiedzUsuńUrobek też całkiem całkiem (a przy moim to wręcz olbrzymi :-)
Dzięki :) mam wrażenie że ta bawełna z wiskozą ciut gorętsza od czystej bawełny, ale w sumie założyłam ten top w takim dniu że i nago byłoby mi za gorąco...
Usuńpozdrawiam
Bluzeczka wygląda super, zaciągnięć gołym okiem nie widać, sama zastanawiał się nad tą włóczką i teraz nie wiem:( Kupiłabyś po raz drugi?
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJakichś większych zaciągnięć na bluzce nie ma... jeszcze.... Zawsze piorę włóczki bawełniane i ona zaczęła mi się zaciągać i czepiać już przy ściąganiu banderolki, no a jak zauważyłam to bardzo uważałam... no ale w noszeniu wiadomo jak to jest nie da się tak bardzo uważać...
Co do samej włóczki... zacznę od tego że ja niespecjalnie lubię bawełnę... o ile wełnę uwielbiam i mogę wybaczyć jej wiele- gryzienie, mechacenie, uważanie przy praniu itp. o tyle wszystkie wady włókien roślinnych mi przeszkadzają, nie mniej doceniam jak mi chłodno w bawełnianych dzianinach dlatego od czasu do czasu kupuję i robię jakiś top... ale do rzeczy- kolor (ten mój ale podejrzewam że i wszystkie) jest obłędny,włóczka pięknie się błyszczy, natomiast będzie się zahaczać i podczas dziergania się trochę rozwarstwia (chociaż to i tak mały pikuś w porównaniu z parisem), no i jak pisałam mnie w niej nie leżał żaden wzór, jedynie ryż i dżersej- aczkolwiek ja nie robię próbek i jest szansa że po wypraniu te zwory które mi nie leżały będą wyglądać pięknie... dzianina jest ciężka i lejąca- stąd polecam wzory oddolne, aby uniknąć wpadki z pachami jak u mnie... suma summarum, ja już jej nie kupię, ale nie odradzam tej włóczki tak jednoznacznie, jeśli lubisz bawełnę w ogóle, może wady tej włóczki nie będą Ci aż tak przeszkadzać jak mnie... Ja dochodzę do wniosku że jedyną bawełną która spełnia moje oczekiwania jest merceryzowana bawełna blanc chevala....
Nie mam doświadczenia z bawełną, ale z innych Dropsowych włóczek jestem zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńChociaż raz widzialam te malutkie motki i włóczka rzeczywiście wydała mi się wtedy ciężka.
Ale dobrze, że udało Ci się uratować projekt i całkiem niezła wiśniówka z tego wyszła :-)
A te zwyklaki też mnie kuszą, ale 6 to zbyt duże wyzwanie jak dla mnie...
Pozdrawiam serdecznie!
Ależ ja dropsowe włóczki lubię bardzo, co prawda z wełnianych kupuję głównie fabelka i alpakę, ale odkąd zaczęłam prząść kupuję bardzo mało komercyjnych włoczek "zwierzęcych" , właściwie kupuję je tylko na skarpety, bo szkoda by mi było moich na coś co trzeba tak szybko cerować i i metraż skarpetkowy osiągam jeszcze niezbyt łatwo... co do roślinnych włókien to powyżej napisałam elaborat- więc powtórzę tylko krótko, że nie lubię i z tego względu nic dziwnego, że ta włoczka mnie rozczarowała...
UsuńCo do zwyklaków- też nie liczę na 6 projektów, jak na razie myślę jeszcze o dwóch... jeden alpaczany kardigan (w większości będzie to alpaka dropsowa właśnie) już się dzierga, no a potem mam nadzieję na sweter z tourowego corriedale, czyli tych pstrokatych motków ze zdjęcia... no może jeszcze zważywszy że od dawna mam zakolejkowany filesue i gdybym tak przysposobiła sobie włóczkę do niego (już myślałam żeby odwrócić ko,lory i uprząść jasne BFL a jako wrabianiec byłyby te czekoladowe resztki z nelumbo) no to miałabym 4, ale w sumie ile można dziergać na gładko??? znudzi się przecież ;)
Pozdrawiam
Chmurko i wszystkie inne osoby, które biorą udział w Kampanii Zwyklakowej - założyłam grupę na Facebooku, w której można pochwalić się tym, co powstało w ramach akcji - serdecznie zapraszam :-) https://www.facebook.com/groups/1057761474257059/
OdpowiedzUsuń