Ja wiem..... zwierzęta mają zupełnie inne poczucie czystości niż ludzie, ale jakież było moje zdziwienie kiedy podczas prania ściągniętej z kołowrotka włóczki, woda w misce zrobiła się błotno-brązowa.... Dla porządku dodam tylko, nie przędłam na brudno, prałam runo w 6 wodach... no dobra, może ten brud spowodowałam sama piorąc cały kilogram runa na raz ( przy okazji sfilcowałam sobie też część runa), ale przy ostatnich zmianach wody, wydawało mi się, że doprałam do czysta. Teraz się zastanawiam, czy podczas prania dzianiny będę miała powtórkę...
Ta alpaka to nie jest jakiś ostatni urobek... przędę ją od dawna, z przerwami.... Chciałam na sweterek, mam w tej chwili 270 g i zastanawiam się czy prząść dalej, czy zrobić bezrękawnik.... Zastanawiam się ponieważ kończy mi się ten ładny mlecznoczekoladowy brąz ( w pudłach coraz więcej białych kłaków i beżu)... ale mam jeszcze trochę suri w podobnym kolorze...
Zastanawiam się także nad skrętem włóczki, bo jak widać środkowy motek jest zupełnie inaczej skręcony, przędłam na trochę innych ustawieniach kołowrotka... po zdjęciu tego właśnie motka ( był pierwszy uprzędziony) stwierdziłam, że wolę takie bardziej skręcone włóczki i przełożyłam naciąg z największego rowka na środkowy...
Przyznam, że dobrze pracuje mi się z alpaką, minusem tego runa jest "sypanie się" pod względem samego skręcania się włosków wolę owczą wełnę, lecz jeśli chodzi o samodzielne przygotowywanie runa do przędzenia, o niebo łatwiej czesze się alpakę i wymaga to znacznie mniej wysiłku niż surowe runo owcze...
Do projektu, którego zarys mam już głowie potrzeba mi jeszcze maleńki motek białej włóczki, więc koło niebawem wprawię w ruch ;)
Na marginesie, żonkilowa włóczka ściągnięta z kołowrotka, wyprana i się suszy....
kolor najbardziej adekwatny- niestety zdjęcia znowu z lampą...
Ta alpaka to nie jest jakiś ostatni urobek... przędę ją od dawna, z przerwami.... Chciałam na sweterek, mam w tej chwili 270 g i zastanawiam się czy prząść dalej, czy zrobić bezrękawnik.... Zastanawiam się ponieważ kończy mi się ten ładny mlecznoczekoladowy brąz ( w pudłach coraz więcej białych kłaków i beżu)... ale mam jeszcze trochę suri w podobnym kolorze...
Zastanawiam się także nad skrętem włóczki, bo jak widać środkowy motek jest zupełnie inaczej skręcony, przędłam na trochę innych ustawieniach kołowrotka... po zdjęciu tego właśnie motka ( był pierwszy uprzędziony) stwierdziłam, że wolę takie bardziej skręcone włóczki i przełożyłam naciąg z największego rowka na środkowy...
Przyznam, że dobrze pracuje mi się z alpaką, minusem tego runa jest "sypanie się" pod względem samego skręcania się włosków wolę owczą wełnę, lecz jeśli chodzi o samodzielne przygotowywanie runa do przędzenia, o niebo łatwiej czesze się alpakę i wymaga to znacznie mniej wysiłku niż surowe runo owcze...
Do projektu, którego zarys mam już głowie potrzeba mi jeszcze maleńki motek białej włóczki, więc koło niebawem wprawię w ruch ;)
Na marginesie, żonkilowa włóczka ściągnięta z kołowrotka, wyprana i się suszy....
Fajny kolor! Taki ciepły.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńAniu na pewno pamiętasz wiele osób pisało o tym, że mają brudne runo ja nawet doszłam do wniosku, że te zwierzaki wbijają ten pył na poziomie atomów :)
OdpowiedzUsuńNiestety może się okazać, że jeszcze w dzianinie wypłuczesz trochę tego pyłu, ostatnio Finextra kupiła takie wzorcowe - nawet się zastanawiała czy zwierzaka nie uprali :D
Nie wiem też z jakim runem owczym pracowałaś od podstaw ale ja osobiście uważam, że wełna jest dużo łatwiejsza w obróbce - oczywiście to moje odczucia bardzo subiektywne - ja jednak jestem bardziej wełniana :D
Nitki piękne i może dokup trochę alpaki w tym kolorze od tego samego sprzedawcy i zrób ten sweterek :)))
Zgadza się wszyscy marudzą, że alpaki to brudaski, ja jestem na to przygotowana, co mogę zobaczyć podczas prania, ale gdybym komuś chciała sprezentować motek włóczki lub jakąś robótkę to troszkę wstyd, jak będzie miał taką przygodę ....
UsuńJeśli chodzi o owczą wełnę którą przerabiałam od początku to jest to wełna z polskiej owcy, kiedyś pisałam że dostałam runo od znajomego... no i w praniu rzeczywiście lepiej, wraz z tłuszcze wełna pozbywa się brudu i roślinnych domieszek ( może to właśnie kwestia tego, że alpaka tłuszczu nie posiada?) ale jeśli chodzi o czesanie, to była masakra... ręce więdną, a w okolicy mam grępel tylko do kołder... no a tę alpakę bardzo fajnie mi się czesało przed przędzeniem.... poza tym jestem wielbicielką alpaczych kolorów...
O tym dokupywaniu już myślałam, zniechęca mnie to, że mam trochę zapasów a jak kupię to znowu sobie dołożę ... zastanawiam się nad domieszaniem suri, w jednym motku już jednego singla przędłam z suri, a drugi to tak jak reszta - huacaya i ja różnicy nie widzę, z drugiej zaś strony najchętniej uprzędłabym jeszcze 200g na tych ustawieniach co teraz mam i wtedy ten inaczej skręcony motek by mnie nie denerwował... Pozastanawiam się jeszcze, chyba zanim się za tę alpaczaną włóczkę zabiorę, wrzucę na kołowrotek, albo szetlanda od Ciebie (jak bo pofarbuję) albo polską owcę dla odmiany- bo z moją mamą myślimy nad wspólnym projektem... z zasadzie nigdzie mi się nie spieszy... mam czas na zastanawianie...
Jak prałam ręcznie alpakę, to ilość brudnej wody mnie przerażała. Więc po kilku płukaniach wsadziłam całość do worka z siateczki i wrzuciłam do pralki i ustawiłam program do prania wełny ;-) Nie wiem co wyjdzie z prania gotowego wyrobu, ale w czasie czesania piasku na kolanach nie mam.
UsuńA ja się kompletnie nie znam na tym ,
OdpowiedzUsuńale tak pięknie opisujesz ,że czytam i podziwiam :-)
Dziękuję serdecznie :D
UsuńIleż to roboty!I brudna, i mokra, a to dopiero początek :)))
OdpowiedzUsuńDziś opowiadałam w klasie o mojej koleżance, co ma kołowrotek. Wszyscy dzioby porozdziawiali i wierzyć nie chcieli. Dzieciom to już trzeba tłumaczyć na bajkach, bo na żywo żadne nie widziało :))))
No jak brudna to troszkę smrdoku i roboty jest ;) ale alpaka śmierdzi koniem- a ten smród chyba najmniej mi przeszkadza ;) No tak ta cywilizacja idzie do przodu i jestem skłonna uwierzyć, że dzieciaki nie bardzo wierzą, że sweter można na drutach zrobić a nie tylko w sklepie kupić... jakby co można jakiś pokaż zorganizować ;)
UsuńO wierzą, wierzą... Kiedyś w poczekalni jeden chłopiec pytał co robię. Jak powiedziałam, że sweter to usłyszałam, ze swetrów się tak nie robi. Swetry kupuje się w sklepie! Na szczęście matka zajęła się tłumaczeniem co i jak ;) Nawet przyznała się, ze tez potrafi :D
UsuńPiękny kolor alpaczki. Ja bym dokupiła i zrobiła jednak sweterek. Szkoda porzucać fajne plany.
OdpowiedzUsuńOj kusicie.... a ja mam chyba ochotę spróbować tej suri doprząść, albo mieszać jeden singiel z suri i jeden z huacayja.... bo jeden motek już tak częściowo jest zrobiony, ten najmniejszy i ja nie widzę różnicy... a tak w ogóle to chyba uprzędę białe kudełki- bo do moich zamiarów jest też biały moteczek potrzebny- i zacznę dziergać, tyle że nie od góry jak myślałam pierwotnie tylko od dołu i jak już będzie mi się włóczka kończyć zdecyduję ile mi braknie i co dalej ;)
UsuńZ tym mieszaniem to może być dobry pomysł. No ciekawa jestem co Ci w końcu wyjdzie.
UsuńKolory przecudne :)
OdpowiedzUsuńA może pomyślisz nad sweterkiem dwukolorowym albo w paseczki? Wóczas wykorzystasz tę jaśniejszą alpakę i będziesz miała całość.
Runo rzeczywiście najlepiej prać w małych porcjach, a cudne loki suri lub szlachetnych owiec to nawet w malusieńkich częściach. Wszystko po to, by nie naruszyć ich układu, no i wówczas do czesania wystarczy tylko grzebień ;)
Alpaki uwielbiają paskowe kąpiele stąd błoto. Myślę, że w sweterku już nie powinny brudzić.
Basiu kochana dziękuję :D
UsuńTen dwukolorowy sweter to chyba innym razem... mam w zamiarze małe białe wrabiane baranki na kieszonkach, dlatego chcę żeby reszta była możliwie jednokolorowa :)
dziękuję za radę, będę pamiętać, ta alpaka to było moje drugie podejście do runa- pierwsze to było runo z polskiej owcy- wtedy prałam też porcjach 1kg, a ostatnie płukania to nawet całe 2kg na raz, ale że polska owca nie jest specjalnie wymagająca to nic z nią się nie stało... Grzebienia właśnie nie mam i od jakiegoś już czasu kombinuję jakby go sobie skonstruować.... (dlatego tę suri mam zamiar prząść na brudno- przynajmniej te loki które są najładniejsze, niezmierzwione)
No ja zdaję sobie doskonale sprawę, że takie błotne piaskowe kąpiele czy inne zabiegi zwierząt nie świadczą o tym, że to flejtuchy, tylko spełniają bardzo potrzebną biologiczną rolę... to nic innego jak nasza kąpiel, czesanie włosów itp. nie oburzam się absolutnie, tak być musi i już... Pan Wierzbicki też wcale nie obiecywał, że kudełki będą czyściutkie... coś za coś, jak się chce mieć taśmę to trzeba odpowiednio za nią zapłacić ;)
Śliczna ta alpaka! Ma cudny kolor :). Piękny sweterek byłby z tego :).
OdpowiedzUsuńŻonkilowej wełny też już jestem ciekawa :).
Dziękuję bardzo, lubię takie brązy, grzeją także i kolorem...
UsuńŻonkilową pokazałam już na FB, zastanawiałam się czy nie wrzucić i tutaj, ale stwierdziłam, że po wypraniu i wysuszeniu będzie wyglądać korzystniej...
No, ciepłe brązowe chmurki u Chmurki!
OdpowiedzUsuńTo masz dylemat - i tak źle, i tak niedobrze. Nie wiem, jak możnaby dokupić alpakę. Musiałaby być z tego samego zwierza. A w cud trafienia w runo tego samego zwierza to nie bardzo wierzę. Mi suri nie wychodzi taka jak huacaya, jest cięższa. Też trzeba byłoby kombinować i wkomponować. Może jednak jakaś małutka zmiana projektu? Więcej baranków?
Nigdy, przenigdy nie zdarzyła mi się czysta woda przy praniu alpaczanej nitki, zawsze było błoto. Pokażę zdjęcia z przebierania przed praniem tej "wzorcowej", która pachniała środkiem do mycia, nie kurzem. A jednak, sporo kurzu z niej spadło od samego darcia na loki, a ile go osiadło na sprzętach dookoła, nie wspomnę. Nie pobrudziłaś jej paluszkami przy przędzeniu. My ją pierzemy delikatnie po 10 razy, a w niej i tak zawsze coś zostaje. Za to nitkę pierzemy już mniej ostrożnie i bardziej energicznie. I wtedy znów kurz się ujawnia. Rekord prania pobiłam przy alpace z tego źródła, z którego pochodzi Twoja alpaka: 7 razy w runie (45 deko), odpadłam, 6 razy w nitce, odpadłam, 6 razy w dzierganym wyrobie (kominie) - a że był na prezent, nie mogłam odpaść. Nie było meldowane, co się zadziało przy ewentualnym kolejnym praniu. Jeśli się działo, mam nadzieję, że obdarowana zrzuciła to na karb używania przez nią samą:)))
Wiesz co wszystkie razem podsunęłyście mi pewien pomysł... biorę się za białe kudły jednym słowem...
UsuńA co do runa, chyba będę się trzymać tezy, że to lanolina w owczej wełnie odpowiada za to, że tak ładnie runo owcze się dopiera... bo wygląd tego mojego runa z polskiej owcy był chyba gorszy od runa alpaki, no cóż taka widocznie alpaczana uroda, że ten kurz jak się kudełków złapie to nie chce się puścić :)
pozdrawiam...
Śliczny jest kolor tej alpaki, Aniu! A jak przeczytałam o barankach no to już w ogóle... się rozpłynęłam :) Szybciutko ją przerabiaj - ja te Twoje naturalne sweterki strrrasznie lubię!
OdpowiedzUsuńNa temat skrętu to się nie wypowiadam, bo ja sama swojego nie umiem zdiagnozować i ciągle mi się wydaje, ze coś z nim nie tak, a jaki być powinien - wciąż nie wiem...
O alpace też nie mam wiele do powiedzenia, bo nie przędłam ani brudnej, ani czystej ;)
Dobrze gadasz, zara się wezmę za alpaczany sweterek, tym bardziej że za oknem śnieg sypie w najlepsze ;) choć, tak mi chodzi po głowie że może by gatunków nie kłócić ze sobą i spróbować narysować sobie jakąś alpakę do wrabiania??? tak czy siak jakiś zwierz na tym udziergu się pojawi ;)
UsuńTemat skrętu i dla mnie prosty nie jest, ale w tym wypadku idzie że ten środkowy moteczek inaczej jest skręcony od reszty (no powiedzmy sobie szczerze, pewnie każdy z nich jest trochę inaczej skręcony, ale ten jeden wyraźnie odstaje)...
dziękuję za komplementa ogromnie i pozdrawiam :)
slicznei zaklinasz te wełenki:))..a,ze brudaski???..oj tam ,oj tam:)))
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda, odkąd woda i mydło znane ludzkości, z każdego brudaska, da się czyścioszka zrobić :)
Usuń