poniedziałek, 16 grudnia 2013

Dzisiejszy post sponsorują alpaki

To wcale nie jest tak, że ja nic nie robię, wręcz przeciwnie... przędę i dziergam, ale nie robię zdjęć i dlatego nic nie pokazuję...
No ale kiedyś się trzeba zmobilizować, zwłaszcza jak ma się sposobność złapać światło dzienne i to jeszcze w takiej ilości...
Do rzeczy zatem, prezentacja w kolejności chronologicznej...



Jako pierwszy bezrękawnik z warkoczami :) zdjęcia , niestety tylko na plaskacza, natomiast po raz pierwszy (a robiłam już ze 3 podejścia) warkocze są widoczne na zdjęciach...


Bezrękawnik jest zrobiony z mojej włóczki, z runa alpak :) jest bardzo rustykalny, ale to mi nie przeszkadza :)

Kolejny urobek powstał bardzo spontanicznie, potrzebowałam rękawiczek, które choć trochę pasowałyby do szetlandzkiego kompletu,  na początku miałam złapać za czarnego finnisza, ale włóczka jest ciut za gruba. Wzięłam więc dwa małe kłębuszki alpaki i z lekkim strachem ze mi zabraknie (bo kłębuszki ważyły po 40g) zabrałam się do pracy



Kolory adekwatne są na tych zdjęciach...

A to poniżej bardziej pokazuje wzór... 


Wzorki powstawały częściowo spontanicznie, a na grzbietowej stronie dłoni, użyłam jednego schematu z czapki River Fire by Varian Brandon, to element wiążący z szetlandzką czapką ;)

Do kompletu pokażę jeszcze maleńki moteczek suri.... 



Moteczek jest maleńki (40g), bo pomiędzy przędzenie suri, wskoczył mi priorytetowy projekt... ale o tym następnym razem...
Niteczka to navajo (ostatnio jakoś najczęściej przędę właśnie tak, ale to przypadek) i reszta, suri a przynajmniej jej większość taką nitką będzie :)

No i już na pożegnanie... 


Car Borys ;) rozrósł się do niemożliwych zimowych rozmiarów, do tego futro jest tak gęste, że w zasadzie Car czeka tylko na zimę... odczuwają to domownicy, bo Car spaceruje nocami, a to na podwórko, a to do domu... i zdaje się zupełnie nie przejmować, że odźwiernym nie w smak to jego nocne przetwieranie....

16 komentarzy:

  1. O! Widzę, że i Ciebie blogger ignoruje i nie informuje o Twoich nowych postach. Dopiero przed chwilą pokazał mi go w czytniku, a widzę, że pisałaś go w poniedziałek. Myślałam, że tylko ja mam takie problemy, ale teraz widzę, że nie jestem w tym osamotniona.
    Kamizelka świetna! Ja już od dłuższego czasu przymierzam się do wydziergania kamizelki (ale takiej "rozpinanej") i ... nadal mam ją w planach ;)).
    Rękawiczki cudne! Moteczek alpaki też wygląda bardzo apetycznie :). Car Borys to sama dostojność :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie :) takie bezrękawniki bywają bardzo praktyczne....
      Car jest wyjątkowy ( ja wiem że tak mówi każdy właściciel futrzaków... i każdy ma rację ;) )
      pozdrawiam

      Usuń
  2. Świetna kamizelka i rękawiczki.Moteczek oczywiście również.czy wiesz już co z niego zrobisz?Pozdrawiam serdecznie:)))Pomiziaj Cara ode mnie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Co do moteczka to mam już jakiś mglisty zarys ale najpierw skończę te, "priorytet" a potem uprzędę więcej suri, znacznie więcej...
      Pomiziam Boryska, a jakże :)

      Usuń
  3. Aniu a to nie jest tak, że nie zaglądam i nie czytam - tylko dalej nie mam czasu :(
    Dzisiaj łapiąc chwilę mogę wpisać, że byłam, widziałam i wiem jakie czujesz zadowolenie z rzeczy, które powstały od runa - bądź z siebie dumna bo wyglądają świetnie :D
    Uściski
    P.S. Babcia też musi czuć rozpierającą dumę z takiej wnuczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co odpisać, na tak piękne słowa, po prostu wzruszyłam się :) a idąc do konkretów, Babcia, jak widzi mnie z robótką, to psioczy że powinnam sobie odpocząć, choć Ona akurat jest najmniej uprawnioną osobą, żeby takie rzeczy wygadywać, bo to Tytan pracy, nie żebym się z Nią porównywała, bom znacznie bardziej leniwa (życie dziś też jest o wiele łatwiejsze) ale jakoś tak pasje robótkowe przechodzą z pokolenia na pokolenie ;) a jeśli zaś o kołowrotek chodzi, to choć oprotestowała jego zakup (dziecko po co ci to) to założę się o każde pieniądze, że gdyby tak sonatę, wstawić do domu rodziców na tydzień i postała by sobie bezczynnie ( z jakimś zapasem wełny) to Babcia usiadłaby przy kołowrotku na nowo, ma 91 lat przypominam ;)
      Co się zaś runa tyczy, jest w tej pracy od podstaw coś wciągającego, mimo brudu, smrodu, uciążliwości z suszeniem i o wiele wolniejszej pracy, jest w tym coś, niby jak się przesiadam z runa na taśmę, to z pierwszymi metrami nitki, tak prosto i szybko powstającej, mówię sobie że nigdy więcej runa, to jednak pisząc ten komentarz wiem, że w przyszłym sezonie coś zamówię znowu....

      Usuń
  4. Tyle puszystych śliczności! A cudnie rozrośniętego Boryska wytuliłabym z wielką przyjemnością. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje serdecznie za komplement :) Ja na tę Borysową masę zerkam i kontroluję, nie lubię otyłych kotów, bo mi się od razu wydaje, że każdy koci spaślak ma cukrzycę, ot takie zboczenie, ale Borys jest jeszcze na granicy normy, poza tym jego aktywność życiowa i ruchowa jest OK

      Usuń
  5. Śliczna kamizelka i rękawiczki. Na pewno tez są bardzo cieplutkie :) Borys to w końcu car i robi co mu się podoba ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) o tak są bardzo ciepłe :) i z Borysem tez się zgadza, robi to na co ma ochotę, choć poza tym nocnym spacerowaniem (odkąd w nocy jest mróz to właściwie grzecznie śpi w domu) jest bardzo grzecznym kotem i nie przekracza pewnych granic :)
      pozdrawiam

      Usuń
  6. Przyznaję się bez bicia, że dawno do Ciebie nie zaglądałam, a ty takie wspaniałości. Wyrobiłaś się w kołowrotkowaniu, nie ma co. Kolory włoczek świetne i skręt bardzo profesjonalny. No i oczywiście dzieła z nich wydziergane obłędne. Ostatnio spoglądam z niejaką zazdrością na takie dziergane rękawiczki i coś mi podpowiada, że też chce takie mieć :) Moje koty nie są takie zimowe, bo w domu siedzą, ale aby ochronić sen Twoich domowników proponuję zamontowanie drzwiczek dla kota, naprawdę sie sprawdzają i można w ten sposób zapobiec darciu kociego pyska w środku nocy, bo kot może sobie wchodzić i wychodzić do woli i nie potrzebuje odźwiernego. Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie mało Ciebie w sieci ostatnio, ale ubolewam z tego powodu, że nie mogę komentować cudnych wytworów Twoich rąk,
      Serdecznie dziękuję za taką pochwałę :) z ust (palców) profesjonalistki to naprawdę miodek na serducho. Kolor włóczki jest naturalny, to raczej zasługa alpak Pana Wierzbickiego... A rękawiczek nie zazdrość, zrób, zaraz po skarpetach ;)
      Co do kota to nie wdając się w zbytnio w szczegóły, takiedrzwiczki dobre są ale nie u nas, po pierwsze kot dobija się (na szczęście nie drze mordy tylko wali łapami po szybie - cała umazana prawie do klamki) do drzwi balkonowych, po drugie drzwiami zwykłymi nie chce wychodzić, bo nie lubi chodzić na podwórko gdzie urzęduje seter, a do tego gdybyśmy nawet pozakładali takie drzwiczki i przez nie łaziły kot z małym psem (Maksiem) idę o zakład, że nie przetrwałyby długo- taki to urok posiadania stada ;)
      pozdrawiam

      Usuń
    2. A to Ci powiem, że ja właśnie mam drzwiczki w drzwiach balkonowych. Z wytrzymałością drzwiczek to masz rację, koty czasem przelatują przez nie lotem koszącym z prędkością odrzutową i tylko cudem drzwiczki (poklejone, z innym zawiasem) nie zostały jeszcze wymienione na nowe.

      Usuń
    3. Ale macie takie całe szklane drzwi? jakoś sobie tego nie wyobrażam, choć z drugiej strony czemu miało by się nie dać ...

      Usuń