Każda dziewiarka (lub w ogóle rękodzielniczka), która porusza się na co dzień w gronie osób nie podzielających/ nie rozumiejących jej pasji, szczególnie ceni sobie spotkania z osobami, które "znają ten stan"... Dlatego bardzo cieszę się, że na ravelry jest polska grupa (która ostatnio bardzo prężnie działa) i można tam sobie pooglądać, poinspirować się, poradzić i oczywiście pogadać do woli, na różne, nie tylko wełniane tematy...
Ostatnio w ramach polskiej grupy, zorganizowano KAL z warkoczowym tematem przewodnim...
Ja co prawda głosowałam za paskami, myślę że kiedyś wyjaśni się dlaczego... ale co za problem wydziergać coś z warkoczami, zwłaszcza, że trafiłam na te skarpetki...
Wzór jest prosty i bardzo przyjemny w robocie, mimo iż skarpetki dzierga się od palców w górę. Bardzo łatwo jest też go zmodyfikować i dodstosować ilość oczek w obwodzie do swoich potrzeb...
No a pięta.... uwielbiam skarpetki z ładnymi piętami...
Ta piękna pięta była dla mnie trochę zaskoczeniem i na początku bałam się, że będzie achillesowa... na szczęście jak już przystąpiłam do pracy okazało się że robię dokładnie to samo co w skarpetkach robionych tradycyjnym sposobem... jedynie nadmiar oczek zamiast po bokach zbierany jest z tyłu.
Wzór zakłada gładką podeszwę, jednak ja zauważyłam, że jak zrobię ściągacz, dowolny i nawet jeśli tylko w części podeszwy, to skarpetki lepiej się układają.
Dla porządku dodam, że wzór to Keväthuuma autorstwa Tiiny Kuu , włóczka użyta to fabel dropsa... Dziergałam na drutach 2mm i zmniejszyłam sobie liczbę oczek do 52 w obwodzie. Zużyłam 45g i po tych skarpetkach i żabich rękawiczkach, z zakupionych 100g, został mi nadgryziony motek... powędrował do worka z innymi nadgryzionymi motkami, lub wręcz ogryzkami- myślę, że kiedyś w ramach utylizacji zrobię jakiś beret pod hasłem "bądź widoczny na drodze!" nawet mam z czego wybierać- klik ;)
I na koniec jeszcze jedno zdjęcie , wiem poszalałam dziś- tak brązowe BFL dalej się przędzie... aktualnie potrajam drugi motek...
W planach miałam kolejne skarpetki - też z warkoczami, ale paczka z włóczką skarpetkową dopiero wyruszyła w swą drogę... a wczoraj zgłoszono mi pilne zapotrzebowanie na serwetę... Ciocia chciała wręczyć nietuzinkowy prezent (łatwy do spakowania ;) ) więc z warkoczy będę musiała się przerzucić na ażury... Oby tylko Pani w "Naparstku " miała Myrę...
Miłego zbliżającego się weekendu życzę- ja swój zaczęłam już dziś ;)
Ostatnio w ramach polskiej grupy, zorganizowano KAL z warkoczowym tematem przewodnim...
Ja co prawda głosowałam za paskami, myślę że kiedyś wyjaśni się dlaczego... ale co za problem wydziergać coś z warkoczami, zwłaszcza, że trafiłam na te skarpetki...
Wzór jest prosty i bardzo przyjemny w robocie, mimo iż skarpetki dzierga się od palców w górę. Bardzo łatwo jest też go zmodyfikować i dodstosować ilość oczek w obwodzie do swoich potrzeb...
No a pięta.... uwielbiam skarpetki z ładnymi piętami...
Ta piękna pięta była dla mnie trochę zaskoczeniem i na początku bałam się, że będzie achillesowa... na szczęście jak już przystąpiłam do pracy okazało się że robię dokładnie to samo co w skarpetkach robionych tradycyjnym sposobem... jedynie nadmiar oczek zamiast po bokach zbierany jest z tyłu.
Wzór zakłada gładką podeszwę, jednak ja zauważyłam, że jak zrobię ściągacz, dowolny i nawet jeśli tylko w części podeszwy, to skarpetki lepiej się układają.
Dla porządku dodam, że wzór to Keväthuuma autorstwa Tiiny Kuu , włóczka użyta to fabel dropsa... Dziergałam na drutach 2mm i zmniejszyłam sobie liczbę oczek do 52 w obwodzie. Zużyłam 45g i po tych skarpetkach i żabich rękawiczkach, z zakupionych 100g, został mi nadgryziony motek... powędrował do worka z innymi nadgryzionymi motkami, lub wręcz ogryzkami- myślę, że kiedyś w ramach utylizacji zrobię jakiś beret pod hasłem "bądź widoczny na drodze!" nawet mam z czego wybierać- klik ;)
I na koniec jeszcze jedno zdjęcie , wiem poszalałam dziś- tak brązowe BFL dalej się przędzie... aktualnie potrajam drugi motek...
W planach miałam kolejne skarpetki - też z warkoczami, ale paczka z włóczką skarpetkową dopiero wyruszyła w swą drogę... a wczoraj zgłoszono mi pilne zapotrzebowanie na serwetę... Ciocia chciała wręczyć nietuzinkowy prezent (łatwy do spakowania ;) ) więc z warkoczy będę musiała się przerzucić na ażury... Oby tylko Pani w "Naparstku " miała Myrę...
Miłego zbliżającego się weekendu życzę- ja swój zaczęłam już dziś ;)
Ale śliczne skarpetunie zrobiłaś:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję :)
UsuńRewelacyjne skarpetki :-) Świetny wzór - rewelacyjny pomysł ze ściągaczem w podeszwie.
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Mnie też ten wzór się bardzo spodobał... na początku nie byłam zadowolona, że od palców... ale dziergało się je naprawdę miło..
UsuńA ściągacz w podeszwie myślę, że będzie się u mnie powtarzał...
Kolor najbardziej adekwatny na pierwszym zdjęcie... trochę pokombinowałam z ustawieniami i wyszło na każdym zdjęciu inaczej..
Pozdrawiam
M|istrzyni skarpet :D
OdpowiedzUsuńMnie to tylko na maszynie chce się je dziergać bo moja rodzina wyciera je w tempie ekspresowym, a moje tempo ręcznie woła o pomstę do nieba. Chyba bym z parą skarpet nie wyrobiła do tego lipca :/
Dziękuję Ci za ciepłe słowa, o wiesz gdybym miała obrobić całą rodzinę, to pewnie też szukałabym ułatwień :)
UsuńPozdrawiam
Są piękne, zwłaszcza pieta powaliła mnie swoją urodą!!! Serdecznie Cię pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMnie też :)
UsuńDziękuję
Super skarpety! Chciałabym kiedyś takie sobie zrobić, ale ja zdecydowanie lepiej czuję się w dzierganiu dużych gabarytów (swetry i chusty)...
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię dziergać skarpety, to dla mnie takie odstresowujące i szybko jest efekt :)
UsuńKażdy powód jest dobry by zrobić skarpety a spotkanie ludzi o pokrewnych a wręcz tych samych fascynacjach to chyba najlepszy powód :))
OdpowiedzUsuńPrzyjrzałam się tym następnym, które masz zamiar wydziergać bardzo ciekawe, lubię taką odmianę podczas dziergania rzeczy znanych przynajmniej nie jest tak nudno.
Skarpety świetne i też wykazuję słabość do ładnych pięt ale rozsądek bierze górę - pięta zawsze jest pierwsza do cerowania :( - co nie przeszkadza mi takowe posiadać -tylko są bardziej do patrzenia niż chodzenia :)
Uściski
Te następne mają być dla babci... jakoś nie widziałam prostej metody zmniejszenia ilości oczek w obwodzie, a nad skomplikowaną nie chce mi się myśleć...
UsuńTo prawda, pięty to raczej nietrwała część skarpety, ale wiesz, ja swoje nosze tylko jak jest zimno i jak na razie jeszcze nie cerowałam :)
Dziękuję za miłe słowa :)
pozdrawiam
Superowe ! Pozdrowienia !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAle cudne skarpetki! Po czapkach skarpetki są moimi ulubionymi dzianinkami :-) Z tym, że ja na razie z warkoczykami jeszcze nie zrobiłam, a Twoje bardzo mi się podobają. Czy ten Fabel to zielone jabłuszko? Jeśli tak to mój motek wygląda zupełnie inaczej :-) Na monitorze skarpetki są oliwkowe! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo to mamy takich samych ulubieńców :) Ten wzór jest prosty i przyjemny, choć robi się je od palców (ja jednak wolę robić skarpety od cholewki).
UsuńTak to zielony fabelek, ten jaskrawy... u mnie skarpety nie są oliwkowe, ale faktycznie może zdjęcia nie oddają idealnie koloru, z reszta na każdym jest on inny- chyba najlepszy na pierwszym.
pozdrawiam