Miałam pisać zupełnie o czymś innym, nawet jeden post leży przygotowany w kolejce, ale dziś na szybko, aby dobrze wpaść w rytm, a o dziewiarstwie będzie może następnym razem.
Dziś będzie poniekąd o pszczołach, a raczej, jak to mój chrześniak powiedział o "pszczelim osiedlu"...
Gdy zamówiłam pierwszą rodzinkę w zeszłym roku, musiałam też kupić ul- decyzja padła na drewniany ocieplany styropianem. Jak wiadomo każde hobby potrafi pochłonąć właściwie nieogeaniczoną ilość środków finansowych, ale też każdy hobbysta lubi coś zaoszczędzić jeśli się da. Po przywiezieniu pierwszego ula, mój tata stwierdził, że następne zrobił sam.
Jak powiedział tak zrobił, zbudował 4 ule, które w zasadzie są kompatybilne z tym kupionym i czekają na nowe rodzinki, które mam nadzieję niebawem przywiozę.
Farby na ule wybierałam ja, wybór był trudny, bo w grę wchodziły tylko nietoksyczne farby. Padło na puszeczki w pastelowych odcieniach, znalazł się też róż. Tata na ten róż skrzywił się od razu, mnie jeszcze w formie pogladowego kółka na opakowaniu nie drażnił. Ale gdy pomalowałam nim dwa i pół korpusu, stwierdziłam że takiej powieżchni majtkowego różu na raz, nie zniosę i trzeba będzie jakoś ten róż zamaskować. Powstał więc pomysł zmalowania na tym ulu wielkiej jeżówki.
Stwierdziliśmy wszyscy, że wyszło całkiem zgrabnie i nic nie stoi na przeszkodzie, aby namalować na każdym ulu jakąś roślinę. Na morskim padło na mniszka....
W międzyczasie przeczytałam w mądrej książce, że pszczoły wracające z pożytku wyłączają widzenie barwne, aby zaoszczędzić energię imalowanie uli stojących obok siebie, na rożne kolory nie ma sensu, natomiast ule pomalowane we wzorki są widzianie przez pszczoły i lepiej pomagają im zorientowac się gdzie dokladnie mają wrócić. Zatem moje malunki nie są tylko fanaberią, ale i mogą być pomocne.
Tata postanowił nie zostawać z tyłu i ozdobił sobie decoupage'em ul (sam wycinał), ktory na jego życzenie został w kolorze naturalnego drewna.
Do ozdobienia zostal jeden ul, w kolorze jasnego błekitu- na razie mam plan na chabry, ale puki co ul stanowi podreczny magazynek ramek.
Pozdrawiam
Dziś będzie poniekąd o pszczołach, a raczej, jak to mój chrześniak powiedział o "pszczelim osiedlu"...
Gdy zamówiłam pierwszą rodzinkę w zeszłym roku, musiałam też kupić ul- decyzja padła na drewniany ocieplany styropianem. Jak wiadomo każde hobby potrafi pochłonąć właściwie nieogeaniczoną ilość środków finansowych, ale też każdy hobbysta lubi coś zaoszczędzić jeśli się da. Po przywiezieniu pierwszego ula, mój tata stwierdził, że następne zrobił sam.
Jak powiedział tak zrobił, zbudował 4 ule, które w zasadzie są kompatybilne z tym kupionym i czekają na nowe rodzinki, które mam nadzieję niebawem przywiozę.
Farby na ule wybierałam ja, wybór był trudny, bo w grę wchodziły tylko nietoksyczne farby. Padło na puszeczki w pastelowych odcieniach, znalazł się też róż. Tata na ten róż skrzywił się od razu, mnie jeszcze w formie pogladowego kółka na opakowaniu nie drażnił. Ale gdy pomalowałam nim dwa i pół korpusu, stwierdziłam że takiej powieżchni majtkowego różu na raz, nie zniosę i trzeba będzie jakoś ten róż zamaskować. Powstał więc pomysł zmalowania na tym ulu wielkiej jeżówki.
Stwierdziliśmy wszyscy, że wyszło całkiem zgrabnie i nic nie stoi na przeszkodzie, aby namalować na każdym ulu jakąś roślinę. Na morskim padło na mniszka....
W międzyczasie przeczytałam w mądrej książce, że pszczoły wracające z pożytku wyłączają widzenie barwne, aby zaoszczędzić energię imalowanie uli stojących obok siebie, na rożne kolory nie ma sensu, natomiast ule pomalowane we wzorki są widzianie przez pszczoły i lepiej pomagają im zorientowac się gdzie dokladnie mają wrócić. Zatem moje malunki nie są tylko fanaberią, ale i mogą być pomocne.
Tata postanowił nie zostawać z tyłu i ozdobił sobie decoupage'em ul (sam wycinał), ktory na jego życzenie został w kolorze naturalnego drewna.
Do ozdobienia zostal jeden ul, w kolorze jasnego błekitu- na razie mam plan na chabry, ale puki co ul stanowi podreczny magazynek ramek.
Pozdrawiam
Ależ to jest fajny pomysł!
OdpowiedzUsuńDziękuję, różowego całego bym nie zniosła, szbciej było domalować kwiatka niż przemalowywać na inny kolor
UsuńPozdrawiam
genialny pomysł i super wykonanie!
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam
UsuńSuper pomysł i wykonanie ....Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję, uściski
UsuńTrudno mi wybrać, który z nich piękniejszy :)) niech pszczoły się odwdzięczą sporą ilością miodu :D
OdpowiedzUsuńOne wszystkie stoją obok siebie:) te które tu zamieszkają miód mogą dać dopiero w przyszłym sezonie, w tym roku to ja je będę karmić.
UsuńPozdrawiam