wtorek, 26 kwietnia 2011

Wielkie szczęście małego psa ;)

Dziś będzie o moich psach, wahałam się trochę czy pisać, ale ponieważ uważam, że to zwierzęta uczą człowieczeństwa, to napiszę.

Powodem bezpośrednim jest zakup kości (takiej ze zmielonej skóry) dla Maksa i jego wprost nieopisana radość. Rytuał nie nowy, ale za każdym razem tak samo mnie rozśmiesza: kupuję kość, Maks już zazwyczaj wie, że ta kość jest w siatce, nie posiada się ze szczęścia, ogon o mało co, nie ukręci się przy czterech literach, a potem jak już kość dostanie, to nie ma psa na pewno do końca dnia :)
Dawniej opracowanie takiej kości zajmowało psu około tygodnia, teraz albo się wycwanił, albo kości są coraz luźniej zwinięte, bo ta dzisiejsza w kilka godzin była już w kawałkach.

W ogóle Maks pochodzi z miotu przeznaczonego do uśpienia, albo przypadek, albo znalazłam się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze, ja się śmieję, że to Maks sobie wybrał chmurkową rodzinkę- jak zwał tak zwał- szybka konsultacja z mamą (w końcu to u rodziców mieszka)- i równie szybka, choć wcale nie pochopna decyzja (rodzice potrzebowali małego pobudliwego pieska, który byłby "budzikiem" dla przytępionego, już niestety słuchu Brysia) - bierzemy.
Z czasem Maks podbił serca wszystkich domowników, Bryś od razu poczuł przypływ uczuć ojcowskich, najbardziej oporny i obrażony był miłościwie panujący Borys ;) .
Teraz Maksik to rozpieszczony, psotny kundel, niby zwykły pies, ma jednak tak ogromne przywiązanie do nas, że potrafi chodzić krok w krok za moim tatą, lub sekundować przy pracach w ogrodzie mamie, i nie potrafi siedzieć sam, jeśli ktoś z domowników siada na kanapie- Maks natychmiast leci położyć się obok, albo wtargnąć na kolana- taka chodząca przytulanka.
Teraz zdjęcia:
Pierwszy kontakt Maksa i Brysia- stąd moja noga na zdjęciu- tak na wszelki wypadek :)
Początkowa różnica wielkości :)
Żeby nie być niesprawiedliwą przybliżę teraz historię Bryśka- nie jest przygarnięty, został kupiony. Mam nadzieję, że widać, że to OMC ( o mało co) bernardyn. Na początku, jak wszystkie psy tej wielkości, był uroczą puchową kulą, z łapami grubości moich nadgarstków- nie przesadzam :). Rósł szybko - też psocił- a rozmiary psot stosowne do rozmiaru Brysia :) upodobał sobie motoryzację- do dziś nie wiem jak, ale jest głównym podejrzanym w sprawie utrącenia lusterka u malucha :) a w aucie znajomych urwał czerwony plastik w lampie stopu, ze spojlera. Na szczęście psoty skończyły się w wieku dwóch lat i od tamtego czasu broni posiadłości- bo nie jest to misiaczek łaszący się do wszystkich.
W tym roku skończy siedem lat, niestety molosy starzeją się szybko. Zdrówko i kondycja jeszcze dopisuje, ale ze słuchem niestety coraz gorzej, jak uśnie z armaty trzeba walić ;) I tu Maksik sprawdza się w swojej roli :)
A jeśli chodzi o przysmaki to Bryś jest tradycjonalistą- uwielbia jajka, żałosnym wzrokiem wyłudza je u babci :)
To tyle na dzisiaj, pozdrawiam serdecznie wszystkich psiarzy, kociarzy i miłośników innych gatunków, a jeśli kogoś zanudziłam przepraszam.

14 komentarzy:

  1. Ale słodkie mordki!! Cudne masz zwierzaki!!

    OdpowiedzUsuń
  2. pamiętam z dzieciństwa mieliśmy psa Bryśka :D, super masz zwierzaki, przedostatnie zdjęcie bardzo mi sie podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu-Twoj post to balsam dla mojej duszy i znak ze ...nie tylko ja tak mam.Pozdrawiam Cie goraco i zapraszam do obejrzenia mojego zwierzynca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjmuję pozdrowienia jako kociara, ale psy tez głaszczę :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietne opowiadanie o Twoich zwierzetach - sa przesympatyczne!
    Bardzo lubie psy i koty, ale nie mozemy ich miec, bo czesto wyjezdzamy, nieraz na dluzej...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ nie zanudziłaś! Przepadam za anekdotami z psem czy innym zwierzęcym stworem w roli głównej. Zaraz zawołam B. niech i on się pośmieje :)
    Wytarmoś Brysia i Maksia od Ciotki Lewkonii i Wujka Weterynarza :)))Pozdrawiamy serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. aniu Brysiu to po prostu slodziak!!!!!...uwielbiam takie OMC ...a Maksio to chyba OMC jamniczek?Zdjęcie przedostatnie-przecudne!! pozdrawiam i głaski dla futerek!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za psie komplementy,bardzo jesteście miłe,futrzaki na pewno pogłaszczę od Was wszystkich,
    Antosiu- rozumiem Cię ja w swoim mieszkaniu też posiadam jedynie rybkę bo ona znosi dobrze rozłąki,
    Qrko Maksik- to takie nie wiadomo co- matka kundelek, ojciec nieznany, wiele osób mówi że jamnicze geny się zaplątały, charakter też ma uparty, ja przez chwilę, jak rósł widziałam w nim Jack russel terriera, nawet koleżanka stwierdziła, że wygląda jak "piesek z Maski", ale teraz podobieństwo chyba minęło

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastyczna opowiastka o Twoich zwierzakach. Ja o moich kociakach tez moglabym bez konca opowiadac;)
    Pozdrawiam serdecznie i moc poglaskow dla Twoich zwierzaczkow posylam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne futrzaki! chociaż czasem psocą straszliwie, to jednak bez nich było by smutno :) niestety na psa nie mamy warunków, ale kociuchy też potrafią się i do siebie przywiązać :)) pozdrawiam serdecznie i dołączam się do głasków :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj nie zanudziłaś. Ja kocham psy i inne zwierzaki też. Sama mam prawie 7 -latka ONC owczarka nizinnego.Przygarniętego najbrzydszego szczeniaka z niechcianego miotu. W sumie wyrósł na pięknego,mądrego i najkochańszego psa.

    Brysia jest słodka. Mam respekt przed tymi psami po przeczytaniu "Cujo" Stephen King. Ten Twój Maks to powinien mieć na imię Lucky, bo prawdziwy z niego szczęściarz. Pozdrawiam, a psiaki podrap ode mnie za uszkami

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham zwierzaki wszystkie ale najbardziej psy sama mam yorczke która też była do uśpienia bo była strasznie mała ale cieszę sie że moja sunia nie została uśpiona i teraz to ukochana pana który choruje na białaczkę i razem się wsperają jest ciupinka bo waży 1.5 kg ma 2 lata i są cudowni kocham ich calym sercem pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Uroczy ten maluszek! Tak zadziornie spogląda spod oka na drugim zdjęciu... :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne psiaki, wywołują uśmiech na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń