wtorek, 19 maja 2015

Trzy motki...

... w trzech różnych stanach skupienia...


Dalej przędę BFL na sweter.... A że przędzenie wielu takich samych motków i do tego jednokolorowych, może być momentami nudne, naszło mnie na zrobienie zdjęcia obrazującego poszczególne etapy powstawanie przędzy.

Kolory,ciut nie rzeczywiste, zdjęcie zrobione w sztucznym świetle....

14 komentarzy:

  1. dla mnie to czarna magia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Po prostu na dole jest czesanka (owcze kudły) na szpulce włóczka pojedyncza- singiel, no a w preclu- gotowa potrojona włóczka...

      Usuń
  2. Nie tylko u Ciebie tak bywa :))
    Bo niby o czym pisać jak się przędzie 500 g tego samego - niby takie nic a pracy od groma - no ale to Bfl to przecież sama przyjemność :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, BFL to sama przyjemność :) aż nie mogę doczekać się kiedy zacznę robić, bo tak dużego projektu jak sweter jeszcze z tej wełny nie robiłam...

      Usuń
  3. Oj masz Ty cierpliwość. Ja wolę prace bardziej dynamiczne:)) Ale za to możesz sobie posłuchać muzyki albo audiobooka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo i popodglądać TV- byleby niezbyt uważnie, bo wtedy się rwie...
      Wiesz co przędzenie niesamowicie mnie relaksuje, to taki reset mózgu, jak medytacja czy joga (choć ja akurat jogę odbieram w tym bardziej fizycznym/ sprawnościowym aspekcie), te same powtarzające się ruchy, skupienie nad nitką, tym większe im ona cieńsza, powoduje że mózg bardzo odpoczywa, a myśli się uspokajają...

      Usuń
  4. Mi najbardziej podoba się w precelku! Może dlatego, że z przędzeniem nie mam zbyt wiele wspólnego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w preclu to już sama radość, bo już gotowa do dziergania... choć jeszcze precle czeka pranie- już upiorę wszystkie cztery razem ;)

      Usuń
  5. Kiedyś chciałbym spróbować...

    OdpowiedzUsuń