czwartek, 18 czerwca 2015

Rozgardiasz

Jestem bałaganiarą...
źle się czuję, w mieszkaniach wysprzątanych na "wysoki połysk", a delikatny artystyczny nieład jest dla mnie naturalnym środowiskiem... co prawda kiedy nieład staje się nieco mniej artystyczny mobilizuje się i sprzątam, ale mniejsza o to... w robótkach mam to samo....
Z reguły mam pozaczynane ze dwie lub trzy dzianiny, do tego zwykle coś na kołowrotku, a często (jakby tego było mało) jeszcze inne rzeczy w tak zwanym międzyczasie...



Przędzenie BFL utknęło na 3 motkach, oczywiście zaczęłam prząść czwarty, ale zrobiłam przerwę już na początku singla.... nie wytrzymałam i postanowiłam, że zacznę dziergać, a w międzyczasie dokończę prząść. Początkowo miałam wystartować z dzierganiem po skończeniu tego co mam aktualnie na drutach, ale jakżeby BFL miało czekać w kolejce...
Co do samych motków powiem tylko, że wstrzeliłam się całkiem nieźle w skarpetkowy metraż, włóczka jest potrójna- navajo. Zaskoczyła mnie puchatość tej włóczki po praniu, jeszcze nigdy tak z tą rasą nie miałam, tym razem po praniu i obiciu o brzeg wanny, motki zrobiły się niesamowicie puchate i jakby bardziej sprężyste, podwoiły swoją objętość, być może moje siły witalne wzrosły znacząco, lub każdy kolor BFL (pierwszy raz mam do czynienia z brązowym) ma swój ciut inny charakter...


A to sam początek nowego swetra, mam nadzieję, że mimo pokazywania go tak wcześnie zakończę go z sukcesem... bo kto tego nie zna, że pokazana robótka przed czasem poszła do prucia... Ma być Nelumbo  Asji Knits, troszkę się o ten wzór boję, bo nigdy nie dziergałam swetra z karczkiem yoke, a poza tym z moim dzierganiem na dziko, boję się tak dokładnie rozliczonych wzorów- tu muszę dziergać i słuchać się wzoru bo na oko sama nie widzę czy będzie dobrze, czy nie...


A to co miałam skończyć, utknęło w połowie rękawa.... żenujące co? Ale w ten weekend skończę na pewno... a dziury na początku pasków, załatam już na końcu....

Żeby być całkiem szczerą musiałabym wspomnieć o rozpoczętym koszu na makulaturę (z papierowej wikliny) ale uznam że to projekt zahibernowany...  aktualnie nie mam weny na skręcanie rurek...

10 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki, żeby udało Ci się zrealizować swoje plany :-)
    Pasiasty sweterek świetny :-)
    A niteczki... cudne... Podziwiam, że sama sobie takie cudo uprzędłaś.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Pasiasty już prawie skończony, a właściwie skończony, ale w trakcie mierzenia umyślałam sobie że podpruję i zrobię ciut dłuższy korpus...
      BFL naprawdę się świetnie przędzie i nosi, bo to wełna bardzo delikatna :)
      pozdrawiam

      Usuń
  2. Piękne to Twoje przędzenie. Myślę, że śliczny sweter z tego powstanie i trzymam kciuki, żeby nie był do prucia.
    Jeśli chodzi o bałagan to mam podobnie. I kilka rozpoczętych robótek też. Chociaż ja bym chciała ich ilość zredukować do dwóch- trzech właśnie, bo jest ich niestety więcej :-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) W miarę jak dziergam wydaje mi się że karczek przyrasta zbyt szybko na długość, ale gdy przemyślałam sprawę i stwierdziłam, że jeśli pacha wypadnie zbyt nisko, to po prostu zrobię ją wcześniej niż przepis nakazuje, to przestałam się martwić...
      pozdrawiam

      Usuń
  3. Ania ależ to zupełnie naturalny stan :))
    Nie wiem czego się czepiasz ale kto by wytrzymał z jedną robótką :)
    "Kolorowe" Bfl jest zupełnie inne niż naturalnie białe, no może "oatmeal" trochę bardziej je przypomina bo jednak białego włosa jest w nim więcej. Brąz jest inny, tak jak piszesz bardziej puchaty po praniu, przędzie się go też trochę gorzej ma bardziej niejednolite włosy ale w noszeniu bardzo miły - z niego mój PM ma czapkę, z którą się nie rozstaje.
    Swetra jestem bardzo ciekawa bo wzór ładny i myślę, że będzie najładniejszą jego wersją bo to jednak własnoręczna nitka :))
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda dawno nie miałam białego dawno nie miałam w rękach, ale to brązowe przędzie mi się naprawdę dobrze... Natomiast ta puszystość mnie zaskoczyła...
      Dziękuję za tak pochlebną opinię co do mojego nelumbo, prawdę mówiąc nie mam aż takich aspiracji...
      pozdrawiam...

      Usuń
  4. Aha, to znaczy: u ciebie wszystko w porządku. Gdybys napisała, że wszystkie robótki zakończyłaś, zahibernowane też, odstawiłaś kołowrotek do kąta pod pokrowiec i wysprzatałaś na wysoki połysk, tak, że nie ma u ciebie ani jednego zwierzęcego kudła na podłodze, to chyba bym sie poważnie zmartwiła :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację....
      Prawdę mówiąc chciałabym się zmobilizować aby utrzymywać ciut większy porządek niż mam, ale w ciasnocie przy rozlicznych hobby (co się oczywiście wiąże z gratami) się nie da... Ale w wysokim połysku czuję się źle, mam wrażenie że samym oddychaniem nabrudzę...

      Usuń
  5. To przecież normalne! Sprzątanie jest dla tych, co nie potrafią robić na drutach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D czyli jednak na górze kurze, na dole brudno, sprzątamy wtedy, kiedy jest nudno...

      Usuń