Zaczęło się fatalnie, ale to taki horror z happy endem...
Już dawno temu pisałam i może nawet pokazywałam 4 motki przędzionego falklanda, który poszedł do farbowania naturalnego. Najpierw zagotowałam z wywarze z krwawnika, spodziewając się seledynowej zieleni, ale przez mój kompletny brak doświadczenia ałunowa bejca wyciągnęła z wywar jedynie brudnożółty kolor (tak dziś już wiem, że żelazo i miedź wyciąga zielenie z wywaru)... Cóż było robić, do chemicznej farbki bałam się rzucać, postanowiłam poczekać i postawić na w miarę pewny efekt z orzecha włoskiego....
Kolor, cóż spodziewałam się znacznie mocniejszego, ale nie narzekam.... Pojawił się tylko problem z przeznaczeniem tej wełny, początkowo planowałam obszerny golf z celtycką plecionką, ale efekt farbowania wydał mi się za mało wyrazisty, abym taką dzianinę mogła nosić przy szyi, bez podejrzewania mnie o bycie upiorem...
Koniec końców postanowiłam ożywić całość wrabianym karczkiem (w tej roli śliwkowy fabelkowy motek, pozostający po jakichś skarpetach) i postawiłam na Epistrophy autorstwa Kate Davies. Kocham wzory Kate i samą Kate, więc ochoczo przystąpiłam do pracy i nie poddawałam się mimo przeciwności...
Kardigan ma pewne niedoskonałości (to nie jest wina wzoru- dziergałam go po swojemu) i pewnie gdybym dziergała po raz drugi, to i owo zrobiłabym inaczej, ale nosi mi się go dobrze i jestem zadowolona.... W kwestii technicznej- cięty jest tylko karczek, dół robiłam tam i z powrotem, rękawy są nabrane tymczasowo na wysokości pach, a po zakończeniu korpusu (i wypruciu tymczasowej nitki) dziergane w dół.
Być może spódnica, niekoniecznie koresponduje kolorami ze swetrem, ale stwierdziłam, że do szkockiego wzoru spódnica w kratkę jest obowiązkowa ;)
Już dawno temu pisałam i może nawet pokazywałam 4 motki przędzionego falklanda, który poszedł do farbowania naturalnego. Najpierw zagotowałam z wywarze z krwawnika, spodziewając się seledynowej zieleni, ale przez mój kompletny brak doświadczenia ałunowa bejca wyciągnęła z wywar jedynie brudnożółty kolor (tak dziś już wiem, że żelazo i miedź wyciąga zielenie z wywaru)... Cóż było robić, do chemicznej farbki bałam się rzucać, postanowiłam poczekać i postawić na w miarę pewny efekt z orzecha włoskiego....
Kolor, cóż spodziewałam się znacznie mocniejszego, ale nie narzekam.... Pojawił się tylko problem z przeznaczeniem tej wełny, początkowo planowałam obszerny golf z celtycką plecionką, ale efekt farbowania wydał mi się za mało wyrazisty, abym taką dzianinę mogła nosić przy szyi, bez podejrzewania mnie o bycie upiorem...
Koniec końców postanowiłam ożywić całość wrabianym karczkiem (w tej roli śliwkowy fabelkowy motek, pozostający po jakichś skarpetach) i postawiłam na Epistrophy autorstwa Kate Davies. Kocham wzory Kate i samą Kate, więc ochoczo przystąpiłam do pracy i nie poddawałam się mimo przeciwności...
Aniu, jeśli farbowałaś orzechami wełnę bejcowaną ałunem to kolor wyjdzie matowy. Efekt zacny, a diamenciki w górnej części super :)
OdpowiedzUsuńMatowość mi w ogóle nie przeszkadza, ja liczyłam na ciemniejszy kolor, ale myślałam, że to krwawnik wysycił wełnę i dlatego orzech wyszedł jaki wyszedł, ale okazuje się że ja naprawdę nic nie wiem o farbowaniu naturalnych, ale cieszy mnie to jak równy kolor wyszedł.
UsuńPozdrawiam
Zupełnie nie znam się na farbowaniu naturalnym, ale wyszedł bardzo ładny, slokojny kolor z tego orzecha. Świetny pomysł z przełamaniem śliwkową kratą. Sweter jest super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja też, wiem niewiele, skrawki właściwie, wiem tylko że trzeba zabejcować ałunem (i że nie każdy ałun się nadaje- ale to dostałam od doświadczonej farbiarki)
UsuńDziękuję :) lubię go.
Pozdrawiam
Też lubię wzory Kate, jej pomysły inspirowane miejscem, w którym mieszka :)
OdpowiedzUsuńUważam, że Twój sweter jest kolorystycznie wpasowany w naszą rzeczywistość - u Kate to orzech włoski chyba nie rośnie :))
Niech się dobrze nosi bo wyglądasz w nim świetnie !
Uściski
Serdecznie dziękuję :)
UsuńNo w sumie ciekawe, czy orzechy rosną na wyspach :)
Pozdrawiam
No i bardzo pięknie!
OdpowiedzUsuńA się czepiasz, a to koloru, a to spódnicy... świetnie wyglądasz w tym swetrze kochana :) a spódnica pasuje, nawet bardzo :)
OdpowiedzUsuńOj no nie czepiam się, po prostu myślałam że będzie regularny brąz.
UsuńDziękuję
Wspaniały sweterek :-) Cudowne kolory - fantastycznie w nim wyglądasz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję serdecznie :)
Usuńpozdrawiam