Jako dziergająca ciotka chciałam zrobić mojej Kasi czapkę, ponieważ z tej już wyrosła.
Czapki robi się szybko, szczególnie te dla dzieci, ale jak się nie weźmie pod uwagę, że dzieciaki rośną jak na drożdżach, to się dzierga dwa razy.
Ta czapeczka wydziergana jest według pomysłu na czapkę dla mnie, moja ma być popielato-czerwona jako towarzystwo dla krwawej marry (na razie rozgrzebana i czeka na zimę).
Po przymierzeniu okazało się, że Kaśce uszy wystają. Pomyślałam sobie, że nie opłaci mi się pruć tylko od razu lepiej zrobić drugą. Czapka powędrowała do córki kolegi z pracy.
A dla Kasi powstała czapka-kotek:
W roli modelki występuje Karolina - moja NRD-owska lalka z dzieciństwa.
Była moją ulubioną lalą, w Polsce wtedy takich nie było, pamiętam, że parę osób nabrało się na mój widok z Karoliną pod pachą - zaczepiali moją mamę i pytali " a nie boi się pani takie małe dziecko dawać drugiemu na ręce?" Potem Karolina występowała w licznych jasełkach jako Jezusek. Ostatnio mój chrześniak pożyczył ją sobie, jako Jacusia :)
Na koniec jeszcze wymoczek- dziś Bruno zaliczył kąpiel (oczywiście ja przy tej okazji też). Na pocieszenie został opatulony starym szlafrokiem, trzeba przyznać, że wygląda stylowo ;)
Czapki robi się szybko, szczególnie te dla dzieci, ale jak się nie weźmie pod uwagę, że dzieciaki rośną jak na drożdżach, to się dzierga dwa razy.
Ta czapeczka wydziergana jest według pomysłu na czapkę dla mnie, moja ma być popielato-czerwona jako towarzystwo dla krwawej marry (na razie rozgrzebana i czeka na zimę).
Po przymierzeniu okazało się, że Kaśce uszy wystają. Pomyślałam sobie, że nie opłaci mi się pruć tylko od razu lepiej zrobić drugą. Czapka powędrowała do córki kolegi z pracy.
A dla Kasi powstała czapka-kotek:
W roli modelki występuje Karolina - moja NRD-owska lalka z dzieciństwa.
Była moją ulubioną lalą, w Polsce wtedy takich nie było, pamiętam, że parę osób nabrało się na mój widok z Karoliną pod pachą - zaczepiali moją mamę i pytali " a nie boi się pani takie małe dziecko dawać drugiemu na ręce?" Potem Karolina występowała w licznych jasełkach jako Jezusek. Ostatnio mój chrześniak pożyczył ją sobie, jako Jacusia :)
Na koniec jeszcze wymoczek- dziś Bruno zaliczył kąpiel (oczywiście ja przy tej okazji też). Na pocieszenie został opatulony starym szlafrokiem, trzeba przyznać, że wygląda stylowo ;)
heh, miałam podobną (jak nie taką samą lalkę) i też nazwałam ją Karolina :D
OdpowiedzUsuńCzapka kotek - cuudna :)
O kurczę :) ale zbieg okoliczności :) Dzięki
OdpowiedzUsuńCzapeczki cudne. Ta druga mi nawet moją przypomina:) A lalki to ja radzieckie miałam :) Niby chodzące, śliczne i uszy można było przekłuwać wkładając szpilki,które miały perłowe kulki na zakończeniach:) Ze spławikami przestałam robić doświadczenia ,jak tato musiał mi cęgami przy uszach grzebać:)
OdpowiedzUsuńObie czapeczki śliczne. Fajny pomysł z tym kwiatuszkiem. Przypomniałaś mi,że muszę wykapać mojego psa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńObydwie czapusie ładniutkie bardzo. A Bruno nawet zadowolony z nowego odzienia.
OdpowiedzUsuńfajny kotek ;) no i czapa z kwiatem też! a o kapieli psa i od razu swojej to też dużżżżżo wiem ;)))))
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za komplementy :)
OdpowiedzUsuńAntosiu Bruno zadowolony że kąpiel się skończyła :)
nietylkoSzaleństwo chyba każdy kto ma średniego lub dużego psa kąpie się razem z nim
Ale sliczne te czapeczki. A z dziecmi take to juz jest moj syndrome rosnie doslownie z dnia name dzien. Sciskam
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Masz rację dzieci rosną szybko :)
Usuńsliczne czapeczki..pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuń