Tytuł to tylko dowód moje miłości do Tuwima i jego "lomokotywy" ( w wieku 2,5 lat umiałam ją na pamięć i tak właśnie przekręcałam - lomokotywa! ).
Sonata chodzi jak lokomotywa w drugiej części wiersza- kręci się kręci koło za kołem, z tym, że nie dudni, łomoce i stuka, co to to nie.
Ogólnie nie chce się od niej wstawać....
To próbka alpaki uprzędziona jeszcze w czwartek, maleństwo ma 15g, nie mierzone, było już późno, a ja miałam kawałek szpulki singla i koniecznie chciałam widzieć jak będzie gotowa włóczka, co było robić.... porwałam się na navajo.
Dziś na sonatę wrzuciłam polską owcę, jeszcze nigdy nie ukręciłam tyle jednego dnia (i to bez wysiłku), a robiłam dziś też wiele innych rzeczy.
Mój tata, który dziś miał okazje pooglądać, poprzyglądać się mojemu przędzeniu na sonacie, jest zafascynowany, domyśla się rozwiązań technicznych, zachwycony, że koło jest osadzone na łożysku. Ot nowinka na horyzoncie ;)
Na koniec jeszcze coś nietypowego.
Mój kuzyn od jakichś 2 lat, jak jest zaproszony na ślub, nowożeńcom zamiast kwiatków wręcza kupony totolotka. Jakoś tak się złożyło, że zawsze robię mu bibułowy kwiat z tymi kuponami.
Ten dzisiejszy nie jest idealny (płatki mi się nierówno przykleiły) ale przygotowywany był w ogromnym biegu, miałam do dyspozycji 30 min wliczając schnięcie kleju.
Zdjęcia dziś są kiepskie, ale cały dzień było bardzo pochmurno.
A to co miało być zaprezentowane w czwartek, naprawdę już następnym razem.
Sonata chodzi jak lokomotywa w drugiej części wiersza- kręci się kręci koło za kołem, z tym, że nie dudni, łomoce i stuka, co to to nie.
Ogólnie nie chce się od niej wstawać....
To próbka alpaki uprzędziona jeszcze w czwartek, maleństwo ma 15g, nie mierzone, było już późno, a ja miałam kawałek szpulki singla i koniecznie chciałam widzieć jak będzie gotowa włóczka, co było robić.... porwałam się na navajo.
Dziś na sonatę wrzuciłam polską owcę, jeszcze nigdy nie ukręciłam tyle jednego dnia (i to bez wysiłku), a robiłam dziś też wiele innych rzeczy.
Mój tata, który dziś miał okazje pooglądać, poprzyglądać się mojemu przędzeniu na sonacie, jest zafascynowany, domyśla się rozwiązań technicznych, zachwycony, że koło jest osadzone na łożysku. Ot nowinka na horyzoncie ;)
Na koniec jeszcze coś nietypowego.
Mój kuzyn od jakichś 2 lat, jak jest zaproszony na ślub, nowożeńcom zamiast kwiatków wręcza kupony totolotka. Jakoś tak się złożyło, że zawsze robię mu bibułowy kwiat z tymi kuponami.
Ten dzisiejszy nie jest idealny (płatki mi się nierówno przykleiły) ale przygotowywany był w ogromnym biegu, miałam do dyspozycji 30 min wliczając schnięcie kleju.
Zdjęcia dziś są kiepskie, ale cały dzień było bardzo pochmurno.
A to co miało być zaprezentowane w czwartek, naprawdę już następnym razem.
nie dudni, ale terkocze. tego terkotania nic nie zastąpi :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie terkocze, szumi tylko cichutko ;)
UsuńZobaczysz teraz wpadniesz w nieuleczalne uzależnienie! Ja się z tego bardzo cieszę, bo będę miała więcej wełenek do oglądania na Twoim blogu :D
OdpowiedzUsuńPewnie tak, tym bardziej że mogę sonatę łatwo przewozić i wreszcie wywiozę ją do siebie a nie jak dziadunia miałam tylko u rodziców :D mam nadzieję, że będzie co oglądać :)
UsuńNie ma to jak dostać coś co nas fascynuje :-)
OdpowiedzUsuńFajny prezent, może ktoś trafi w Lotka miliony ??!
:D dokładnie :D
UsuńNo prezent fajny, choć jak dotąd nie słyszałam żeby ktoś kokosy wygrał :D
Zauważyłam taką prawidłowość, że kołowrotek przyciąga i kobiety i mężczyzn - miałam to szansę sprawdzić za każdym razem jak przędłam w obecności różnych osób, które po raz pierwszy spotykały się z kołowrotkiem. Panie interesuje technika przędzenia, to jak układają się kolory wełny, miękkość przędzy i czesanki, natomiast panowie są zainteresowani budową kołowrotka i widać, że to nie udawane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Masz rację dokładnie tak jest :D
UsuńU nas też jest taki zwyczaj, może niezbyt powszechny, ale ja sama już nieraz próbowałam szczęścia za Młodych. I była trójka :)Liczy się na dobry początek, czyż nie?
OdpowiedzUsuń:D No myślę że takie kupony to fajna sprawa :D
UsuńWciągająca zabawka:) Masz bardzo pożyteczne hobby. Tylko uważaj - masz zdatki na pracoholika!
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli Chmurko!
Olu nie martw się nie będzie źle :D
UsuńDziwne koligacje rodzinne Masz:) Kołowrotek u Rodziców? A w Swoim domu? I tak wozić i przewozić ? Jak chcesz wrzosówkę to "owca rogata" rozdaje. Po uprzędzeniu jest piękna i wcale nie gryzie:) I rób tych niteczek jak najwięcej ,będziemy miały co oglądać:)
OdpowiedzUsuńJuż tłumaczę, dziadunio był w domu u moich rodziców i przędłam na nim tylko w weekendy ( bo ja mieszkam osobno, ale bardzo często rodziców odwiedzam, można powiedzieć że mieszkam na dwa domy) Sonatę będę trzymać u siebie, ale że część rodzinki w tym tata była bardzo zainteresowana nowym nabytkiem przywiozłam go na weekend na farmę ;)
UsuńTrafiłaś w 10 mój tato jako, że niedawno sprzedał jedną z krów rozgląda się za jedną, dwoma owieczkami, aby krasula miała towarzystwo na pastwisku. Ja szukam rasy wełnistej, myślałam o wrzosówce, mam nadzieję, że Rogata Owca mieszka niedaleko ode mnie.
Owca Rogata mieszka około 130 km ode mnie w dolinie Baryczy ,więc daleko od Ciebie :) Buziolek :)
UsuńKurczę :( hmmm no nic napisze do Rogatej, w końcu dla chcącego....
Usuńpozdrawiam serdecznie
Masz rację od kołowrotka trudno odejść, szczególnie jak tak cudnie się przędzie. Moi panowie (mąż i ojciec) też stali i podziwiali staranność wykonania oraz wyważenie koła mojej "Fantazji":))
OdpowiedzUsuńTeraz możesz czynić wszystkie możliwe nitki jakie Ci się zamarzą :D, jedynie co mogę podpowiedzieć to za jakiś czas dokup sobie szpul (3 to niby dużo ale jednak za mało :)))
Serdeczności
No właśnie, tym bardziej że taka śnieżynka cieszy jak nie wiem co, pewnie z czasem zapał się unormuje. A produkty kromskich są wykonane rewelacyjnie, są solidne i estetyczne, śmiało można powiedzieć dobre bo polskie ;D
UsuńNo właśnie muszę poeksperymentować i odkryć możliwości kołowrotka :D
A i w kwestii szpulek, po jednej sprawnej szpulce u mojego dziadunia, 3 to prawdziwy luksus! nie muszę już przewijać singli na gałeczki :D
UsuńWidzę, że nie tylko ja spędzam weekend z kołowrotkiem ;))). To co udało mi się uprząść już nawet wyprałam i teraz się suszy, bo już nie mogłam się doczekać jaka nitka mi z tego wyjdzie ;)).
OdpowiedzUsuńPrzyjemnej pracy na Sonacie i czekam na Twoje nowe wełenki :).
Dziękuję :D ja też zawsze od razu piorę też chcę od razu widzieć co wyszło
UsuńTo nam teraz pokażesz dużo nowych niteczek! Bardzo się cieszę! I trochę zazdroszczę, że się możesz z nią przemieszczać. Mam nadzieję, że do ostatniego dnia sierpnia szczęścia wystarczyło i wyniki są po Twojej myśli:)
OdpowiedzUsuńNo ja też mam nadzieję, że pokażę dużo nowych nitek. A wiesz, że ja bardzo długo byłam nastawiona na fantazję, bardzo podoba mi się jej nowoczesne wzornictwo, dopiero dziewczyny na forum mi sonatę doradziły.
UsuńCo do Boreliozy to dalej nie mam wyników, mam dzwonić do przychodni w przyszłym tygodniu.