Dzisiejszy post miał być zupełnie o czymś innych, ale zapukał listonosz.....
O tym co się dalej działo nie muszę chyba pisać ani słowa :D
Prawda że się pięknie komponuje??
Jakie to szczęście, że nie wywiozłam alpaki od Pana Wierzbickiego do rodziców, chyba by mnie skręciło gdybym nie miała co prząść.
Przędzie się świetnie, leciutko, cichutko ( Sonata tylko delikatnie szumi, podczas gdy dziadunio wydobywał z siebie głośne tyk-tyryk), szybciutko i cieniutko !!! No i nareszcie mam 3 szpulki!!!!!!!
O tym co miało być dzisiaj, następnym razem ;)
O tym co się dalej działo nie muszę chyba pisać ani słowa :D
Prawda że się pięknie komponuje??
Jakie to szczęście, że nie wywiozłam alpaki od Pana Wierzbickiego do rodziców, chyba by mnie skręciło gdybym nie miała co prząść.
Przędzie się świetnie, leciutko, cichutko ( Sonata tylko delikatnie szumi, podczas gdy dziadunio wydobywał z siebie głośne tyk-tyryk), szybciutko i cieniutko !!! No i nareszcie mam 3 szpulki!!!!!!!
O tym co miało być dzisiaj, następnym razem ;)
To jeszcze takie produkują?:)
OdpowiedzUsuńLewkoniu produkują takie, że HO HO!! Na taki mój portfel pozwolił, z resztą nie oszukujmy się, nie wykorzystałbym możliwości kołowrotka z wyższej pułki :D
Usuńhmm...w życiu bym nie przypuszczała ,że kobitki w naszych czasach będą jeszcze na kołowrotku przędły...jestem jak najbardziej za!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze rok lub 2 lata temu sama bym nie powiedziała, że będę prząść, na szczęście życie zaskakuje w tym wypadku na plus :D
UsuńWidzę, że zrobiłaś sobie Mikołaja na koniec lata :) Może kiedyś i ja dorobię się nowego, bo mój już skrzypi i jęczy chociaż dość młody.
OdpowiedzUsuńOj ciułałam i ciułałam, najpierw szukałam "okazji" ale po tym jak zobaczyłam jak ktoś kupił stary kołowrotek na allegro i okazało się że brakuje muu części żeby mógł działać zmieniła front o 180st i zaczęłam orzełki dusić ;) no i nie żałuję tej decyzji, w razie W dodatkowe części są zawsze dostępne :D
UsuńTrochę Cię kosztowała ta przyjemność, ale teraz to na pewno unosisz się ze szczęścia ;)
UsuńNo niestety nowe kołowrotki tanie nie są, jeśli ktoś zaczyna i nie wie czy mu się przędzenie spodoba, to na pewno wydatek bez sensu, ale jak już się naszukałam i zobaczyłam w jakim stanie są czasami używki, a do tego że mogę kupić niedziałający i sobie pomyślałam że w takim wypadku trzeba by znaleźć kogoś kto naprawi to stwierdziłam, że trzeba mierzyć wysoko.
UsuńZ tymi używkami to fakt. Ja dając 100zł zapłaciłam niezbyt dużo za kołowrotek potrzebujący minimalnego dopieszczenia. Masa kołowrotków na allegro to rupiecie, choć czasem mające cos w sobie ;) Chyba najlepsze są jednak te, które trafiają zza zachodniej granicy, nadają się chociaż do czegoś :)
UsuńMinusem mojego jest to, że ma tylko jedną szpulkę i muszę teraz pokombinować jak by u kogoś zamówić dorobienie nowych.
Zgadzam się w 100% u mnie było tak, że ja mam stary- bardzo stary kołowrotek po babci, wydawało się że nie da się uruchomić, ale tata jednak sprawił cud. Stoi to to biedactwo powiązane sznurkami aby się kupy trzymało, zacina się ale przędzie, jednak kupić takiego samego grata jak mój bym nie chciała, poje poszukiwania w necie kończyły się na znalezieniu kołowrotków w gorszym stanie od mojego i takich ciut lepszych, wszystkie po kilkaset złotych - tak gdzieś do 350, więc szkoda mi było wydać te pieniądze widząc po stanie że sprzęt może transportu nie przeżyć. Byłam też w antykwariacie pan miał kołowrotek z niemieć ale był on dziecięcą zabawką, mówi że czasem przywozi ale ludzie biorą tylko na ozdobę, z resztą on się kompletnie na tym nie zna. Jeśli bym miała komuś poradzić używkę, to tylko na takiej zasadzie,że jedzie na miejsce i próbuje.
UsuńCo do szpulek- mój dziadunio ma 2 co prawda ( więc teoretycznie navajo można) ale tej drugiej nie zakładałam nigdy, moja babcia chyba też, raz że wyszczerbiana, dwa że kółeczko było pęknięte, bałam się, że jak zdejmę z wrzeciona to się rozleci. Po uprzędzeniu single zwijałam na gałeczki a przy skręcaniu w 2ply wkładałam do jakichś miseczek i przędłam. Ale faktycznie jest to dość upierdliwe, musiałabyś dorwać kogoś z tokarką.
Kiedyś na blogu "Czary z drewna" napomknęłam że przydałaby mi się szpulka i Al chętnie podjęła temat,
Na szczęście do końca sierpnia już tylko jeden dzień został - jakoś wytrzymasz ;))).
OdpowiedzUsuńKołowrotek śliczny! Co się działo po wyjściu listonosza mogę sobie wyobrazić - nie tak dawno mój rozpakowywałam :))). No to coś czuję, że teraz często będzie w użyciu :). Czekam na uprzędzioną na nim alpakę :)
Już chciałam napisać że choćby to miało być do końca roku to i tak nieźle, ale uświadomiłam sobie, że Borelii nie chcę, a jutro mam dzwonić po wynik, więc całkiem nieźle byłoby gdyby jeszcze trońkę szczęścia dla mnie zostało.
UsuńNo jak listonosz wyszedł to był szał ;) na szczęście sonata jest już poskładana w całości, bo gdybym miała to w kawałeczkach, a u mnie w domu żadnego chłopa to bym się zapłakała ;)
Alpaka poszła na próbę, ale chciałabym przed napoczęciem jej na dobre uprząść runo od Pana Romka, hmmm taki jest plan a co będzie życie pokaże ;)
Jesteś n i e s a m o w i t a !!!
OdpowiedzUsuńKołowrotek ??! Prawdziwy ,żywy :-)))
To Państwo Kromscy są niesamowici, bo robią takie cudeńka ;D
UsuńKołowrotek prawdziwy jak najbardziej, jeszcze pachnie lakierem ;D
Tylko uważaj, żebyś się nie ukłuła wrzecionem ... :)) Chyba, że masz nadzieję na królewicza na białym koniu, który Cię obudzi ... A samodzielne przędzenie to niespotykane dzisiaj :)) Gratuluję umiejętności. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHaniu spokojnie wrzeciono zakończone na tempo ;)A prządek jest wcale nie tak mało i z tego co widzę po różnych blogach stale przybywa :D
UsuńDziękuję serdecznie pozdrawiam
cudo :0
OdpowiedzUsuńOj cudnie pracuje :D
UsuńMoje gratulacje cudowny, oj taka decyzja świadczy o tym, że Ty naprawdę pokochałaś przędzenie :D
OdpowiedzUsuńCieszę się z Tobą niech nigdy nie zabraknie Ci wełenki do przędzenia:)))
Serdeczności
Dziękuję :D tak naprawdę pokochałam przędzenie :) co do wełenek myślę że się od czasu do czasu przyczynisz żeby nie zabrakło ;)
UsuńNiezły sprzęt :) moja babcia taki ma do tej pory :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, kształt i zasada działania kołowrotka nie zmieniły się przez tyle lat, te nowe mają co prawda inne rozwiązania techniczne i różne udogodnienia, ale od razu każdy pozna co to jest ;)
UsuńPękam z zazdrości!!! Ja tu się jaram swoim Dziaduniem, a tu następna szaleje na porządnym sprzęcie, foch z przytupem!! A tak na poważnie, to się cieszę razem z Tobą i niech się Wam kręci kolorowo !!
OdpowiedzUsuńTe dziadunie są zawsze najlepsze, bo potrafią nauczyć :) mojemu już się należy emerytura :D
UsuńWspaniale! Sonata jest taka ładna! I taka praktyczna! I można się z nią przemieszczać! I można do niej dokupić jumbo, gdybyś chciała art-yarny kręcić! Po prostu super!
OdpowiedzUsuńNo właśnie ta możliwość składania mnie skłoniła.
UsuńNa razie się obeznaję z wersją podstawową, na jumbo może przyjdzie czas ;D
Chmurko, czego Ci mogę życzyć, jak Ty masz już wszystko potrzebne do szczęścia? Życzę Ci pięknego runa do przędzenia i gratuluję nabytku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję dziękuję dziękuję :D
UsuńOch, mogę sobie tylko wyobrazić Twoją radość!
OdpowiedzUsuńNiech Ci się cudnie na nim przędzie :)
Zamawiając kołowrotek chyba nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo będę się cieszyć :D
UsuńDziękuję :D właśnie uprzędłam pierwsze 15g :D
Fajna ta Twoja nowa zabawka:) Niech siedobrze sprawuje!:)
OdpowiedzUsuńOj fajna fajna :D
UsuńChmurko gratuluję! Teraz dopiero pokażesz nam piękne niteczki:) I chciałam zauważyć,że Masz piękną podłogę!Ja jestem zwolenniczką drewna:)Obraz pięknie się wkomponował:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie :D Oj, jaką Jesteś wnikliwą obserwatorką. Ja deski pokochałam na długo przed wprowadzeniem się do tego mieszkanka, jak pojechałam w odwiedziny do znajomych, i powiem szczerze, że koszt nie był wtedy wiele większy od ceny dobrych jakościowo paneli, natomiast kładzenie ich to ogrom pracy, nie wiem czy zdecydowałabym się 2 raz, no ale na szczęście już je mam ;) A konika ujęłam z rozmysłem- ale ze mnie chwalipięta ;)
Usuńpozdrawiam serdecznie
Bystrzak jestem:) Co autor zdjęcia chciał uchwycić ja w miarę dobrze uchwyciłam:)Ja lubię podglądać czyjeś mieszkania. Nie ma szans ,gdy idę gdzieś wieczorem,żebym nie zaglądneła w czyjeś okno:) Na sonate tez się kiedyś napaliłam,nie kupiłam jej z rozmysłem,ponieważ wydaję mi się że Pan Kromski za bardzo wywindował cenę:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJesteś jesteś, podłechtałaś moją próżność nie ma co ;D
UsuńGratuluje śliczny kołowrotek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńGratuluje. Niech się dobrze kręci. ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję wspaniałego zakupu! Miałam okazję prząść na Sonacie i wiem, że przędzie się dobrze. No i można ją włożyć do torby. Niech dobrze Ci służy,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sabina
Jak sobie pomyśle że moja Sonata jest jeszcze gdzieś na poczcie w Zabrzu...mój mąż jutro ogłuchnie chyba...a szykuje się pracowy weekend. Ehhhh już nie mogę się doczekać. Czesanki od Kariny i Justyny już czekają.
OdpowiedzUsuń