wtorek, 2 lipca 2013

Tour de Fleece dzień 3 i 4

No i mam swojego szetlanda,  ale po kolei...


To udało mi się uprząść wczoraj...


 

A Dziś skończyłam ;) Mam 250m/100g, navajo


Po tych 100g już wiem, że kocham to runo ;) przędzie się świetnie i ma swój charakter we włóczce, Karinko prawdę pisałaś ;)

A teraz zastanawiam się za co się złapać, za czarnego finnish'a, czy angorę z merynosem?

Na koniec słówko w psim temacie... wczoraj był "Dzień psa"... z tej okazji zdjęcie moich pupili z przed dwóch lat.....


... co niektórym się trochę podrosło..... ;)

12 komentarzy:

  1. Ale fajne kolorki tej włóczki wyszły! Pieski słodziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczna niteczka, strasznie mnie intryguje to połączenie, którego chcesz dokonać i co z tego wyjdzie w dzianinie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi hi jeszcze potrwa zanim się przekonamy, zaczęłam od angory z merynosem :P
      Dzięki za komplement :D

      Usuń
  3. Szetland wyszedł ślicznie! Bardzo mi się podoba. Udanego dalszego pedałowania :)).

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam, naprawdę podziwiam! Robienie własnej włóczki to dla mnie wyższa szkoła jazdy, nieosiągalna! Rewelacja Chmurko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, do stycznia 2012 własna włóczka też była nieosiągalna...
      Serdecznie dziękuję, ciesze się, że się podoba

      Usuń
  5. Piękny ten Shetland a na dodatek we wrabianych wzorach (bo tak zrozumiałam Twoje zamiary) będzie boski :D
    Ja nie lubię gryzących wełen ale dla Shetland'a, Wensleydale'a i Masham'a czynię wyjątek one przyjemnie podgryzają :D
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D tak tak, chcę skomponować z finiszem :) i chcę to na czapkę :) w mojej głowie majaczy się jeszcze plan szala, ale do tego będę musiała pofarbować coś w podobnej tonacji ;)
      Ja do tej pory nie znalazłam wełny która, by mnie żarła tak, abym nie mogła jej nosić, w swojej szafie mam sweter z babcinej wełny, z dodatkiem czarnego barana i to najostrzejsza włóczka, jaką znam, ale za to sweter grzeje jak piec z napędem atomowym... ta moja włóczka z polskiego baranka też najmilsza nie jest (chyba w runie był spory procent nóżek i dupki), ale do przyjęcia, a wensa jakoś nie miałam odwagi jeszcze spróbować, jak przeczytałam o tych jego 40 mikronach ;) ( choć myślę że to kwestia podejścia, ale myślę że to tylko kwestia czasu ;)
      Dziękuję za pochlebną opinię i pozdrawiam

      Usuń
  6. Co ja się będę powtarzać, ale też co mi szkodzi: no, piękna jest i już!
    Ach, gdyby Asia nie przypomniała mi o Dniu Psa, niedobrze by było. A tak psia kolacja była u mnie wczoraj przednia (boczna i tylna)!

    OdpowiedzUsuń