czwartek, 27 marca 2014

Koszykarstwo

Zanim skompletowałam nagrody na candy (czytaj wykończyłam i zblokowałam duże serwety) narzuciłam sobie embargo na posty, to co powstawało musiało poczekać z prezentacją... no i mam pewne zaległości...
Całkiem nie po kolei ( a co tam, będę pokazywać czapki i szaliki jak będzie już całkiem ciepło :P ) prezentuję moje gazeciane koszyki...

Zazwyczaj plotę je rzadko, bo nudzi mnie skręcanie rurek, ale ostatnio wpadłam w jakiś koszykarski ciąg... winowajcą ciągu jest także ilość kolorowych ulotek, zaśmiecająca skrzynkę na listy...


Ten już pokazywałam, przy okazji szetlandzkich włóczek, ostatnio pełni  znacznie mniej zaszczytną rolę, jest koszem na makulaturę...



Dwa duże koszyki magazynujące skarby....


Żeby nie było wątpliwości jakie....
Mam mu dorobić uszy, zastanawiam się czy takie doplatane na zewnątrz będą trwałe i  żałuję, że nie wyplotłam takich jak przy tym wyższym, ale trudno się mówi...


I jeszcze taki powstający na świeżo... mój pierwszy owalny...
A tak w ogóle mam nadzieję, że widać, że robię postępy i sploty są coraz równiejsze ;)

25 komentarzy:

  1. Świetnie Ci wychodzą te kosze!!! Napracowałaś się przy nich. Bawiłam się kiedyś trochę papierową wikliną, więc mogę sobie wyobrazić ile tych rurek musiałaś poskręcać. Jestem pełna podziwu! Będziesz je malowała czy tylko polakierujesz? Ja swoje bejcowałam i lakierowałam. Służą mi wiernie już kilka lat i trzymają się świetnie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Frasiu ja je robię etapami, naskręcam trochę rurek, plotę, gdy braknie skręcam dalej i tak to się kręci, gdybym miała nawinąć rurek na cały kosz szlag by mnie trafił z pewnością szybciej niż powstałby choć maleńki koszyczek...
      te pierwsze trzy zostaną w oryginalnej kolorystyce, ten w paski nawet był pleciony celowo w paski, polakieruję tylko... a ten który się plecie.. zobaczę, mam zamiar mu zrobić pałąk, drewniany, więc myślę że korzystniej będzie go pomalować...

      Usuń
  2. Musisz być niezwykle ciepliwą osóbka! Szczerze podziwiam! Ekologiczne i bardzo efektowne są te koszyki!

    Serdeczne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rurki powstają gdy gapię się oglądam jakieś filmy, a plecenie to przyjemność ;) te koszyki mają taką zaletę, że jak się je polakieruje, to właściwie niektórzy nie chcą wierzyć że są z gazet... choć te pierwsze 3 zostawię właśnie takie kolorowe...
      uściski

      Usuń
    2. Dziś miałam okazję podotykać taki koszyk spleciony z białoczarnej gazety! Ojej! Jakie to twarde rurki były! Nie bola Cię paluszki od zwijania tych ruloników?

      Usuń
    3. Olu jak koszyk jest dobrze spleciony, ryrki są dobrze upchane obok siebie, to wszystko jest twarde, ale do skręcania pojedynczych rurek i do samego plecenia nie trzeba wiele siły, co prawda zarobiłam odcisk na kciuku, od patyczka do szaszłyków (bo to na nim się zwija) ale teraz już nauczyłam się tak trzymać patyk, żeby nic nie zarobić ;)

      Usuń
  3. Aż się boję spróbować... a jak mi się spodoba?
    Piękne te kosze :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tu już nie pomogę ;) ale to naprawdę dobry sposób, żeby mieć kosze, na różne rzeczy właściwie za darmochę ;)

      Usuń
  4. I oto jest sposób, żeby nawet przy całkowitym braku zamiłowania do sportów zostać koszykarką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłaś w samo sedno, nie mam zamiłowania do sportu... a koszykówki jako gry szczerzę nienawidzę (uprawiać ) nawet dwutaktu nie potrafię zrobić, bo nikt nigdy mi go nie pokazał na lewą rękę... nie wspominając, że mam 150cm wzrostu...
      pozdrawiam

      Usuń
  5. Praktyka czyni mistrzem.. dla mnie już nim jesteś:).Te kolory są oryginalne, koszyki bardzo praktyczne:). Pozdrawiam. Małgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement, choć mistrzynią absolutnie się nie czuję ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  6. Świetne kosze! Wyglądają na spore, pomieszczą mnóstwo skarbów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak są duże głównym zamysłem ich powstania było zmagazynowanie różnych rzeczy
      ;)

      Usuń
  7. A już myślałam, że wkroczyłaś na boisko ;)
    Widać, że Cię nieźle wciągnęło to wyplatanie - efekty super! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tjaaaa z moimi 150cm wzrostu, dobry żart ;)
      Wiesz te koszyki powstawały naprawdę długo, po prostu pokazałam je na raz
      pozdrawiam

      Usuń
  8. Aniu, a skąd Ty umiesz te koszykowe cuda robić? Możesz polecić jakiś kurs, książka, tutorial? Chętnie sama bym się nauczyła tego rzemiosła i to nie tylko z papieru - mam dostęp do wikliny, w końcu niedługo zamieszkam w wiklinowym zagłębiu. Twoje koszyczki są po prostu rewelacyjne, zwłaszcza pierwszy mnie zauroczył. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tysiu nauczyłam się z internetu... a jakże, podeślę Ci wszystkie kursy z których korzystałam. Żeby zrobić taki prawdziwy koszyk z wikliny też mnie kusi, ale trochę się boję, podobno takie prawdziwe wikliniarstwo wymaga więcej siły, poza tym ruki papierowe wygodnie się ze sobą skręca przedłużające je w nieskończoność (nie wiem czy witki nie rozsypywałyby się) no a na dodatek nie znam się i nie wiem czy to co rośnie na rowie u Taty nadaje się na koszyki, ale może kiedyś spróbuję ;)
      Mam jeden gazeciany koszyk, który pomalowałam, jak go przywiozłam do rodziców to oni ani Babcia nie chcieli uwierzyć, ze to z gazet ;)

      Usuń
    2. Ja też jeszcze nie miałam przyjemności pracy z wikliną, ale to tu to tam obiły mi się o uszy różne rzeczy z tym związane. Jak byłam dzieckiem to dziadek z wujkiem wyplatali kosze na kartofle, siano, drewno z takiej właśnie witki rosnącej na rowie, giętkiej bo "żywej", zbieranej (jeśli dobrze pamiętam) zimą czy wczesną wiosną. Koszyki nie były może tak ładne jak kupne, ale wytrzymałe i funkcjonalne. Sąsiedzi na mojej wsi maja uprawę witki i ona poddawana jest, po ścięciu, wielu zabiegom, jak gotowanie, korowanie, musi poza tym swoje odstać na specjalnych podpórkach na polu. Jest to już inny surowiec niż ta witka z rowu. Poza tym przed pleceniem koszty i innych wiklinowych wyrobów witkę się moczy by zmiękła i dlatego nie łamie się tak łatwo i jest bardziej podatna na skręty i wygibasy z nią czynione. Też słyszałam, że to ciężka praca, ale wiesz ciężka jakbyś miała pleść kosze, aby na chleb zarobić, ale hobbystycznie, gdy chcesz zrobić jeden czy dwa kosze, to pewnie aż tak nie męczy. Pozdrawiam

      Usuń
    3. O widzę że Ty masz solidne przygotowanie wiedzowe ;), ja powiem tyle, że sploty podane w linkach, są typowo wikliniarskie i można pleść z gazety i z witek ;)

      Usuń
    4. O! I to właśnie chciałam usłyszeć (przeczytać), spróbuję na papierze, ale to jednak wiklina jest tym co mnie bardziej kręci.

      Usuń
  9. Piękne kosze. Równiutko wyplecione. Jak widzę też Cię opętał koszykowy szał. Ja to uplotłam kilka małych koszyczków nie specjalnie równych, ale mi służą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje pierwsze koszyki też były krzywulce, to jak ze wszystkim, no a rozmiar podyktowany jest tym, ze chciałam mieć kosze do magazynowania ;)
      Pozdrawiam

      Usuń