...sobie dłubię...
Tak jak pisałam 2 posty temu, zakochałam się w projektach Margaret Stove. Ledwo przeczytałam wstęp książki, a już zabrałam się za pierwszy projekt: 1939 Christening Shawl . Złapałam ochoczo za kordonek ( tylko to miałam nadającego się pod ręką) i zaczęłam dziergać. wzór jest rozpisany na ścieg francuski- z lewej strony przerabia się również oczka prawe, ale uparta Hańcia chciała go przechytrzyć i zaczęła ściegiem prawym gładkim ( bez analizy całego opisu, w dodatku). Po przerobieniu dolnego borderu ( wzór jest tak pomyślany, że zaczyna się robótkę od dolnej plisy, a po jej przerobieniu zakręca się o 90 stopni, nabiera wszystkie oczka i powstaje szerokość robótki) ażur jednego z pionowych brzegów, przerabia się po lewej stronie robotki.... przy francuskim ściegu nie ma to znaczenia, ale przy prawym gładkim jest niewykonalne. Tak to uparta baba potrafi utrudnić sobie życie. Pruć mi było szkoda, kombinowałam jak konica pod górę, ze dwa wieczory i w końcu pokonałam..... Jednak czasami można się porwać z motyką na księżyc.
Teraz mam ok 370 oczek na drutach, więc idzie powolutku.
Serweta w zasadzie powinna być dedykowana piłkarzom grającym na euro, bo dziergam podczas meczów.
W tak zwanym międzyczasie musiałam zacząć projekt krótkometrażowy, powstaje sówka, mam już 90%, ale teraz muszę poszukać ładnego brązu na skrzydełka .....
Tak jak pisałam 2 posty temu, zakochałam się w projektach Margaret Stove. Ledwo przeczytałam wstęp książki, a już zabrałam się za pierwszy projekt: 1939 Christening Shawl . Złapałam ochoczo za kordonek ( tylko to miałam nadającego się pod ręką) i zaczęłam dziergać. wzór jest rozpisany na ścieg francuski- z lewej strony przerabia się również oczka prawe, ale uparta Hańcia chciała go przechytrzyć i zaczęła ściegiem prawym gładkim ( bez analizy całego opisu, w dodatku). Po przerobieniu dolnego borderu ( wzór jest tak pomyślany, że zaczyna się robótkę od dolnej plisy, a po jej przerobieniu zakręca się o 90 stopni, nabiera wszystkie oczka i powstaje szerokość robótki) ażur jednego z pionowych brzegów, przerabia się po lewej stronie robotki.... przy francuskim ściegu nie ma to znaczenia, ale przy prawym gładkim jest niewykonalne. Tak to uparta baba potrafi utrudnić sobie życie. Pruć mi było szkoda, kombinowałam jak konica pod górę, ze dwa wieczory i w końcu pokonałam..... Jednak czasami można się porwać z motyką na księżyc.
Teraz mam ok 370 oczek na drutach, więc idzie powolutku.
Serweta w zasadzie powinna być dedykowana piłkarzom grającym na euro, bo dziergam podczas meczów.
W tak zwanym międzyczasie musiałam zacząć projekt krótkometrażowy, powstaje sówka, mam już 90%, ale teraz muszę poszukać ładnego brązu na skrzydełka .....
Zapowiada się pięknie. Ależ masz cierpliwość, 370 oczek na drucie mnie trochę przerasta. Czekam na sówkę.
OdpowiedzUsuńNigdy bym się na to nie zdecydowała gdyby trzeba było te 370 oczek nabrać, ale że zaczęło się od 10, to inna sprawa :D
UsuńNo to jest dowod na to, ze nigdy nie wolno sie podawac! Zapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńFakt poddawać się nie można, ale mam i nauczkę żeby nie modyfikować nieznanych wzorów.
UsuńAniu! Dla mnie taka robotka to normalnie KOSMOS, ale to co sie wylania dzieki Twoim zdolnosciom, prezentuje sie pieknie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i oczywiscie czekam na sowe!
Ten wzór nie jest taki zły, jest dobrze opisany, tworzące się romby powodują, że jest prosty ale i niestety ewentualne pomyłki są bardzo widoczne. Sowa mam nadzieję niebawem :)
Usuńpozdrawiam
Nie, no luz, opis całkiem dla mnie zrozumiały ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam ! Idziesz jak burza a nie powolutku, biorąc pod uwagę ilość oczek i całkiem jasną jasność wzoru :)
Przepraszam za niejasności, w każdym razie chodzi o to, że sobie utrudniłam robotę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJej chmurka to jest ooogromne. A wzór prawdziwa mgiełka!! Zabrakło mi po prostu słów. czekam na efekt końcowy, bo czuję, ze może być powalający.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie, niezmiernie miło jest czytać takie komentarze :)
UsuńZazdroszczę cierpliwości i czekam na prezentacje całości :)
OdpowiedzUsuńP.S. Masz daleko do Bochni? Bo ostatnio wyczaiłam, że w okolicy jest królik angorowaty czarny, ale mutant taki o którym kiedyś Ci pisałam.
Nie jest tak źle z tą ilością oczek, choć nie staram się spieszyć żeby robótka mi nie zbrzydła, uważam, że takie duże robótki trzeba sobie przerywać.
UsuńDo Bochni mam ok 60 km, z tymi angorami to cały czas się zastanawiam, kiedyś się napaliłam i nawet miałam do Ciebie się zwrócić z ofertą kupna, ale takie porywy emocji nie są najlepsze w sprawianiu sobie zwierząt. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem u mnie byłoby kupienie max 2 królików i trzymanie ich w moim mieszkaniu jako pupile domowe. Mój tata nie może ich wziąć do swojej hodowli, nie miałby czasu na czesanie ich, a ja jestem u rodziców w weekendy, więc sama rozumiesz że chyba lepiej po prostu kupić wełenkę, niż ją produkować.
Za info serdecznie dziękuję :)
Tak czy inaczej do nie mam na razie do sprzedaży królików, byłyby dopiero w przyszłym roku.
UsuńCo do czesania, to nie trzeba się nim aż tak przejmować raz na tydzień wystarcza w zupełności ;)Moje mają czasem trochę przestój, bo czasem nie ma mnie 2 tygodnie, a moja mama nie zawsze ma czas. Z tego co zauważyłam sporo zależy od królika, te bardziej szlachetne, białe angory mniej się filcują, a z kolorowymi jest gorzej, bo mają więcej ze zwykłych królików. Najgorsze są miniatury i te przypadkowe mutanty.
Oj Ty kusicielko!! teraz będę miała się nad czym zastanawiać....
Usuń