sobota, 2 czerwca 2012

I love American- South American

Pamiętacie, moją wygraną w candy u e- wełenki? dostałam 100g cudnej alpaki z jedwabiem- jest już dawno przerobiona- wydziergałam z niej czapkę ( nie pokazuję na razie, no bo jak o tej porze roku czapki pokazywać?). Wiadomo do czapki najlepiej mieć pasujący szaliczek, zamówiłam więc w sklepie u Kariny drugie 100g tej cudnej czesanki ( już nawet ją uprzędłam), ale żeby listonosz nie nosił tak lichej paczuszki zamówiłam jeszcze 300g czesanki owczej. Mój wybór padł na na South American i to był strzał w dziesiątkę. O ile alpaka  w dotyku jest baaaaardzo przyjemna, pięknie się błyszczy i jest super, to muszę przyznać, że przędąc miałam większego stresa. American po prostu przędzie się sam :)
Przędzie mi się dość cienko, czy równo i dobrze - to powiem dopiero jak będę kręcić 2ply, ale zabawa jest przednia.
Oto tymczasowe efekty:



Mam jeszcze tylko dylemat, chętnie bym je pofarbowała, ale szkoda mi tak pięknej bieli.

Na koniec jeszcze migawka ze  domowego zwierzyńca, rok temu pokazywałam Wam małe króliki, w tym roku sezon wykotów już dawno temu się zaczął.


Maluchy wcale już nie takie małe, a jakieś dwa tygodnie temu, wykociła się trzecia samiczka, maluchy dopiero otwierają oczka, ale widać, że jest ich w gnieździe bardzo dużo, jak zaczną kicać po klatce to może strzelę im jakąś fotę ;)

22 komentarze:

  1. jak ty pięknie przędziesz:)))Qrcze to czarrna magia dlamnie....a dzieciółki futrzaste bossssssssssskie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dla mnie całkiem niedawno przędzenie też było czymś niewiadomym, z dzieciństwa pamiętałam jak babcia przędła, a tu okazuje się że wszystko jest trudne, zanim stanie się proste :)

      Usuń
  2. Masz śliczne stadko.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) czekam z niecierpliwością jak najmłodsze z gniazda wyjdą :) Tata doliczył się 9, ale zobaczymy już niebawem ile ich jest

      Usuń
  3. Jejku ale śliczne! te białe to rasowe:) Miałam kiedyś takie. Od tamtej pory nie jem królików:) A wełenka cudna!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, te białe to nowozelandzkie, znaczy prawie- samczyk jest nowozelandzki, mama niby też , ale jak widać jakieś geny dziadków się uwidoczniły bo dwa z nich mają czarne oczka.
      Te szare też mają tego samego tatę, ale jak widać - wcale tego nie widać.
      Niestety tak jest świat skonstruowany, że jak się zwierz rodzi to mały śliczny i niuniany, a jak dorasta to się go zjada, bo rasa nowozelandzka jest rasą mięsną.
      Dziękuję za wełniany komplement :)

      Usuń
  4. South American - jest dość puchata, ale jest całkiem ok, przędzie się dobrze i dobrze się farbuje.

    Co do królików - ostatni z nimi kontakt miałam będąc dziecięciem, pamiętam gniazdka z matczynego puchu i maleńkie "myszki" w środku - jeśli udało się zajrzeć, bo najczęściej gniazdko było zakryte a króliczyca skwapliwie pilnowała, by nikt tam nie zaglądał.

    Aha i ze dwa lata temu sąsiadowi króliki uciekły zaszywając się na naszym ogrodzie. Któregoś dnia patrzę przez okno a tu króliki się pasą :D

    Bardzo ładne te Twoje białaski, szkoda tylko, że takie krótkowłose, gdyby to były angorki to wełenkę mogłabyś im podkradać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja mnie zachwyciło to że te włókna same się łapią do skrętu- takie mam wrażenie, nie wiem czy tak jest faktycznie :)
      to prawda króliki zanim otworzą oczka wyglądają na łyse ślepe myszki, ja nie zaglądam żeby nie stresować samiczek, bo nie chodzę koło nich codziennie, poza tym ja je co roku szczepię, więc samiczkom i samcowi pewnie się źle kojarzę.
      Ta angora mnie kusi, oj kusi

      Usuń
  5. Po tym co napisałaś mam coraz większą ochotę zaopatrzyć się w coś u E-wełenki. Coraz ładniej idzie Ci przędzinie ;)
    Co do białych nowozelandzkich to być może i Twoje mają coś z krwi angory. Czasami w mitach NB zdarzają się króliki angorowate, więc jest nadzieja ;) Kiedyś u jednego hodowcy królików rasy wjs widziałam młode, które były angorowate, ale później podobno poszły do likwidacji... trochę żałuje, że nie uparłam się przy tym, żeby zabrać któregoś:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam sklep Kariny, paczki przychodzą błyskawicznie, wszystko jest świetnie opisane, a czesanki są naprawdę świetnie.
      Jak sobie przeliczyłam cenę to wcale nie jest drogo, niefarbowana czesanka kosztowała mnie tyle co dobra jakościowo włóczka ( choć wcale nie rewelacyjna) więc robocizna wychodzi za darmo- ale to przecież sama przyjemność, a wełna jest taka, że taka z allegro się po prostu nie umywa.
      Dziękuję za komplement.
      Co do królików, to niestety, żadne z nich nawet się na angorę nawet nie zapatrzyło. Hodujemy z Tatą króliki już od paru lat ( no głównie Tata hoduje) i nigdy nie widziałam puchatej sierści. Samiczki nie są czyste rasowo, a samczyki zazwyczaj kupujemy nowozelandzkie lub kalifornijskie- to moja ukochana rasa uwielbiam te ich brązowe łatki.

      Usuń
    2. Przejrzałam sklepik e-wełenki, i teraz zastanawiam się co wybrać. South American kusi, ale jeszcze mam sporo wełny do sprzędzenia, bo tego zbliżającą sesję. Jeśli kupie nową wełnę to na pewno nie zasiądę do statystyki:/ tylko do kołowrotka...
      Angory były wmieszane w nowozenandy, bo likwidując stada angor używano ich samic w stadach mięsnych. Zrobiono paskudną rzecz czyli kojarzenie wypierające mające na celu pozbycie się genów królików angorskich i w ten oto wspaniały sposób wykończono całą populacje. KC są ładne, ale nie pokusiłam się jeszcze o ich hodowlę, głównie przez to że ciężko znaleźć dobre króliki, które mają ładne znaczenia. Na nieszczęście dla kalifornijskich ta rasa ma wg badań lepsze mięso od pozostałych pod względem kwasów tłuszczowych :P

      Usuń
    3. Ha ha też bym na Twoim miejscu siedziała przy kołowrotku a nie przy statystyce. Tak czy inaczej życzę powodzenia w sesji.
      My hodujemy króliki, dla własnych potrzeb, szczerze mówiąc nie dbamy specjalnie o czystość ras ( być może robimy bardzo źle), zazwyczaj matki zostawiamy ze swojego stada i kupujemy samczyki z zewnątrz. Wybierając matki po prostu bierzemy takie które miały liczebne mioty (lub z takich pochodzą) oraz dobrze się tymi miotami opiekują, dodatkowo pilnujemy aby nie kojarzyć królików blisko spokrewnionych.
      Fakt kalifornijskie są bardzo rzadkie, ostatni samczyk, tej rasy, który u nas urzędował był pożyczony i było to z 5-6 lat temu, śliczny był dał piękne łaciatki. Obecnego samczyka kupowałam u starszego miłego pana jak weszłam do królikarni kicał sobie piękny Kalifornijczyk, mówię panu że chce koniecznie tego, ale po zajrzeniu pod ogon okazało się że to samiczka.

      Usuń
    4. Jeśli hodujecie króliki na własny użytek to wasza hodowla wygląda jak najbardziej właściwie ;) Właśnie jednym z częstych błędów jest bliskie kojarzenie, a wtedy wychodzą nawet jakieś potworki :/
      Ja muszę trzymać się ras, bo mam taki typ hodowli, ale i tak od czasu do czasu coś kombinuje co widać na moim drugim blogu. U mnie chodzi jeszcze o to żeby króliki były jak najbardziej zbliżone do wzorca.
      Często tak mam, że jak bardzo chce samice to się okazuje, że z miotu nic nie będzie, bo same samce i nic z tego.

      Usuń
    5. No właśnie tak to czasami bywa, że natura płata hodowcom figle, Twój blog o królikach oczywiście znam, pozdrawiam

      Usuń
  6. No i proszę Aniu jaka cudna nitka :))
    Wielokrotnie pisałam o runie South American, przerobiłam go trochę i należy do jednego z moich ulubionych po BFL - to jednak jest mój nr 1
    Króliki piękne, moi dziadkowie mieli ale w celach raczej kulinarnych.
    Serdeczności Karina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dziękuję, taki komplement to miodek na moje serducho.
      ta czesanka mnie zachwyciła, włoski jakby same się o siebie zaczepiały i samo się przędło.
      Ciekawi mnie czy nitka po skręceniu 2ply zrobi się puchata? bo jak mi się szpulka czasem przy przędzeniu zatrzymuje ( bo mój dziadunio czasem się zacina) i nitka się poluźnia to taka puchata się robi.
      Co do królików to przyznam że część naszego stadka skończy jako danie główne, tak już niestety ten świat jest urządzony, że ktoś musi być zjedzony żeby ktoś mógł przeżyć

      Usuń
  7. Od dłuższego czasu przyglądam się tej czesance i mam na nią ogromną ochotę. No ale ja początkująca jestem i póki co wrzecionowa. Ale po Twojej rekomendacji może się skusze.

    Króliczki cudne. Kiedyś miałam (czyli moje młodsze dzieciątko miało) takie jednego ślicznego białaska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, ja też nie mam dużo wełen na koncie, a wrzeciono to coś co jest poza moimi zdolnościami koordynacji, nie potrafię go zmusić do skrętu.
      My mamy spore stadko króli :)

      Usuń
  8. Bardzo ładnie uprzędła Ci się ta czesanka :). Też mam ją w domu i dobrze wiedzieć, że przyjemnie i łatwo się przędzie. Musi jednak troszkę poczekać - chwilowo kołowrotek odpoczywa, bo koraliki zawładnęły moim wolnym czasem ;)).
    Króliczki słodkie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, choć ja się z siebie zawsze bo jak przędę singla myślę sobie jest OK, a potem jak kręcę 2ply to wychodzą wszystkie niedoskonałości.

      Usuń