Lekarz zalecił mi spacery.... więc spaceruję... oczywiście w towarzystwie...
Owi "arystokraci łąk i pól" to określenie przypisywane seterom, bo czego by o tych psach nie powiedzieć, to nie można zaprzeczyć, że w biegu pokazują całą swoją urodę...
Filmik niestety nie najlepszej jakości, nie wiem czemu po przesłaniu na serwis Youtube piksele zrobiły się bardzo widoczne, chyba muszę wiele się nauczyć, jeśli chodzi o obrabianie filmów....
W koniczynie (te czarne kuleczki to jej przekwitnięte kwiaty)- to takie "irlandzkie"
Mały "arystokratka" powiedzmy "Sanczo Pancza" też próbuje nadążyć ;)
Po takich jesiennych spacerach, zrozumiałam wreszcie dlaczego setery, mimo swojego wielkiego zapału do pracy, są znacznie mniej popularne (przynajmniej w moich stronach) wśród myśliwych, niż wyżły kontynentalne... Wyczesywanie z sierści tych wszystkich powbijanych nasionek, po przyjściu do domu, to nie jest bułka z masłem....
Ja z tych spacerków, oprócz zdrowotnych mam i inne korzyści, co jakiś czas przynoszę sobie garść krwawnika...
Na razie tylko suszę, ale zamierzam spróbować farbowania naturą ;)
Owi "arystokraci łąk i pól" to określenie przypisywane seterom, bo czego by o tych psach nie powiedzieć, to nie można zaprzeczyć, że w biegu pokazują całą swoją urodę...
Filmik niestety nie najlepszej jakości, nie wiem czemu po przesłaniu na serwis Youtube piksele zrobiły się bardzo widoczne, chyba muszę wiele się nauczyć, jeśli chodzi o obrabianie filmów....
W koniczynie (te czarne kuleczki to jej przekwitnięte kwiaty)- to takie "irlandzkie"
Mały "arystokratka" powiedzmy "Sanczo Pancza" też próbuje nadążyć ;)
Po takich jesiennych spacerach, zrozumiałam wreszcie dlaczego setery, mimo swojego wielkiego zapału do pracy, są znacznie mniej popularne (przynajmniej w moich stronach) wśród myśliwych, niż wyżły kontynentalne... Wyczesywanie z sierści tych wszystkich powbijanych nasionek, po przyjściu do domu, to nie jest bułka z masłem....
Ja z tych spacerków, oprócz zdrowotnych mam i inne korzyści, co jakiś czas przynoszę sobie garść krwawnika...
Na razie tylko suszę, ale zamierzam spróbować farbowania naturą ;)
A jaki kolorek dostaniemy z krwawnika? Słowo daję, nie wiem. Bo i krwawnik wyczaiłam z tramwaju, może się wybiorę.
OdpowiedzUsuńBrunek i "Sancho" są cudni. Nawet nie wiem, którego by człowiek bardziej ukochał. Ja bym chyba tego małego misioka wycałowała najpierwej:)
A z krwawnika piękny seledynek, ja najpierw wyczaiłam u Alicji o tu http://tkackiehistorie.blogspot.com/2013/07/kolory-lata-summer-colors.html i się zakochałam w tym kolorze i postanowiłam spróbować ;)
UsuńA piechy są zupełnie różne od siebie i każdego się kocha inaczej..... Maksiu to właśnie przytulasik i pieszczoch totalny, choć do łóżka tez się pcha ( nauczyli go u mamusi do czego służy łóżko) a jak się do tego doda, że pochodzi z miotu przeznaczonego do uśpienia to człowiek rozumie, że one tę miłość do człowieka oddaje jak może.... Bruno natomiast to urwipołeć i burza temperamentu, ale jak się spojrzy w te oczy brązowe takie hochające... no nie da się nie kochać i nawet psotę wybaczyć :)