Jak się trafi..... to w supermarkecie można za 7,80 nabyć sześć sztuk żółtego szczęścia.....
I mimo że, to szczęście jest dość ulotne, dopóki choć jedna sztuka szczęścia jest w grze, zabawa trwa w najlepsze, a w oczach małego rudego psa widać jedno wołanie: "KOPNIJ PIŁKĘ"
Reszta futrzastej gawiedzi nie podziela Maksowej euforii i spokojnie się wyleguje, zażywając kąpieli słonecznej.
Witaj Artystko!! Maksio jest słodki na zdjęciach prebardzo. Ale ja w innej sparwie. Jak się ma kawrminowa włoczka?? Cos się z niej wyprodukowało??Bo ja naprawdę niecierpliwie czekam:):)
OdpowiedzUsuńNo niestety produkuje się w dalszym ciągu, plecki już mam i jestem w połowie przodów, al potem już z górki bo planuję krótki rękaw :))
OdpowiedzUsuńOJ PRAWDZIWE SZCZĘŚCIE W OCZACH PSINKA!HIHIHIPOZDRAWIAM!!!
OdpowiedzUsuńZa to radość Twojego psa jest bezcenna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny i miły komentarz :) Fajnego masz psa; u nas "szczęście" dają sztuczne myszki i piłeczki kauczukowe :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWidać,że Pies szczęśliwy, i Pani jego, a tak niewiele do tego szczęścia trzeba :)
OdpowiedzUsuńZabawa z piłeczką wszystkich nas bez wyjątku i co dzień obowiązuje o ustalonych porach, nikt nie śmie się wyłamać, a jakby jaki leń leżał i się wygrzewał, to już mu Pies nie da spokoju :))
Drapanko za uszkiem dla Maksia, leniowi Brysiowi klapsik na rozruszanie :))) Pozdrawiam bardzo słonecznie
No Maksik tak ma z piłkami- i psią mądrością wie, że z dorosłymi można się troszkę podrażnić, ale z dziećmi to zabawa tylko w wersji delikatnej- z oddaniem piły od razu- wchodzi w grę. A Bryś korzysta z ostatnich dni bez upałów. A piechy i kociucha pogłaszczę :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twój blog zupełnie przypadkiem. Przejrzałam kilka stron i nie mogłam przestać, więc pozwoliłam sobie cały przewertować:)
OdpowiedzUsuńŚliczne prace. Druty, decoupage, karczochy, biscornu...
Będę do Ciebie zaglądać.
Pozdrawiam serdecznie.
mój pies też jest wyznawcą tego rodzaju szczęścia ;)
OdpowiedzUsuń