sobota, 28 stycznia 2012

rozwijam się

Podobno nawet papier toaletowy wie, że rozwój jest koniecznością ;)
Więc i ja pragnę nowości, już dawno mnie korciło żeby ukręcić własną włóczkę, a że naoglądałam się cudowności na kilku blogach bardzo zdolnych dziewczyn, to ochota bardzo napędzała mnie do działania.
Co prawda dziadunio- kołowrotek posądzony był już przez domowego eksperta o bezużyteczność, ale mój tata odprawiał nad min czary, i machina ruszyła. Na początku rzeczywiście ociężale, ale z każdym kolejnym metrem było lepiej :))
No i mam, moją pierwszą szpuleczkę singla  :)))




Kolorki wybrane rozmyślnie, podobno na  melanżach jest się lepiej uczyć, bo łatwiej jest kontrolować skręt. O jakości przekonam się pewnie jak ukręcę druga szpulkę i przewinę na  2-ply.
Na pewno ją pokażę :)
Jedno jest pewne bakcyla połknęłam, nie wiem tylko ile dziadunio jeszcze wytrzyma ( bo lat ma ze 2 razy więcej ode mnie)     :))

20 komentarzy:

  1. Chmurko, gratulację ślę :) Tak mi coś wyglądałaś na przyszłą prządkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) poniekąd to Twoja wina napatrzyłam się i pozazdrościłam :))

      Usuń
    2. Miło mi, że tak zawiniłam ;)

      Usuń
    3. Mnie tez bo to fantastyczna sprawa :)))

      Usuń
  2. Jak anioł dzieweczka ....:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa anioł, hi hi nie powiedziałabym, a z wieku dzieweczki tez już niebawem wyrosbnę ;) ale dziękuję bo taki komplement to nie byle co :)))

      Usuń
  3. Chmurko wiedziałam, że jesteś zdolna kobietka, ale z kołowrotkiem to mnie zaskoczyłaś. Od razu przypomniała mi się bajka o królewnie ukłutej wrzecionem, co usnęła na 100 lat. Proszę uważaj na paluszki bo będziemy musiały czekać na kolejny wpis bardzo długo... hi, hi, hi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu nie wiem czy to kwestia zdolności, czy raczej taka wewnętrzna sroka, która mi nakazuje robić rzeczy, które zobaczy u innych :) a o zasnięcie się nie martw, dziadunio nie ma żadnych ostrych krawędzi , jeśli takie miał to mu korniki zeżarły już dawno

      Usuń
  4. No to historia zatoczyła koło :) Powiedz jeszcze, że masz własne krosna :) A teraz może trochę głupie pytanie, to co przędziesz to wełna taka z prawdziwego barana?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie :) babcia co prawda powątpiewała czy można uprząść lewą ręką, ale to jej stała wątpliwość na wszystkie moje przedsięwziącia :) krosen nie mam, będe jedynie dziergać, A wełna jest raczej z barana- kupiłam gotową czesanę bna allegro- sprzedawca podaje że jest to wełna owcza, ale nie jest tłusta, myślę, że to kwestia obróbki ( przekonam się jak wypiorą i poczuję owczy zapach, nie zrwacałam uwagi na rasowość wełny tylko raczej na cenę, bo na tym etapie chodziło mi o to czy potrafię i czy mi się to spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  6. no proszę jak ładnie, moje gratulacje :))
    trzeba tylko zacząć a później jest już tylko ciekawiej:))
    Chmurko ja jestem też leworęczna a nawet lewostronna (to ponoć spora różnica od samej leworęczności) i jakoś daję radę - przędzenie jest na tyle uniwersalne że, nie ma znaczenia prawo- czy lewo- stronność :)
    życzę Ci wielu miłych chwil przy kołowrotku jak i pięknych dzianin powstałych z Twojej własnej wełenki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki komentarz od Ciebie to dla mnie zaszczyt :)) Ty tez należysz do grona "winowajczyń" mojego przędzenia, napatrzyłam sie i musiałam spróbować. Ten wtręt o leworęczności to taki mały przytyk w stronę mojej babubi, bo ja sobie daję radę, ze wszyskich czynności które wykonuję nie nauczyłam się nigdy tylko nożyczek używac lewą ręką- za to prawą daje radę. Ale babcia jak to bacia ma 90 lat i w jej czasach wszystkich przestawiali, więc ona mi takie teksty podrzuca co jakiś czas, a ja się z tego śmieję.
      Dziękuję za życzenia, oby tylko dziadunio moją dzialalność wytrzymał, bo tata marudził wczoraj, że koło jest skrzywione i może się nie dać skręcać singli na 2-ply, no ale pożyjemy, poprzędziemy, zobaczymy,

      Usuń
    2. miło mi że, te moje nitki choć trochę pchnęły Cie do przędzenia :)) przędzenie to rzecz miła i warta poznania a na dodatek dająca tyle satysfakcji
      co do leworęczności to wiem jak to jest moja babcia też nie specjalnie była z tego szczęśliwa a ojciec do dziś nie może patrzeć jak coś kroję lub przybijam młotkiem :))
      no i ja też tnę nożyczkami w prawej ręce - mieliśmy w domu tylko takie profilowane krawieckie więc musiałam się nauczyć nimi posługiwać :))
      a poza tym wielu słynnych ludzi było leworęcznych, mnie zawsze interesowali ci, którzy w jakiś sposób byli związani ze sztuką jak np.: Leonardo da Vinci lub P. Picasso a do takiego towarzystwa to każdy by się chętnie przyznawał:D

      Usuń
    3. Dokładnie, moja babcia chciała żeby rodzice mnie przestawili, ale oni się nie zgodzili, gdzieś czytałam, że w Pompejach 90% społeczeństwa było leworęcznych, a co do cięcia nożyczkami to znam takich artystów co tną lewą ręką nożyczkami dla praworęcznych :) to jest coś pozdrawiam

      Usuń
  7. Pięknie się rozwijasz a raczej zwijasz. Podziwiam :) Ciekawe co z tej wełny powstanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem , na razie podchodzę do tego typowo praktycznie, jak mi wyjdzie to będę szukać projektu :)))

      Usuń
  8. Gratuluje zapalu. Chcialbym wszystkiego sprobowac ale niestety nie ma czasu. Bede sie przypatrywac twoim niteczkom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu dziękuję :) powiem Ci szczerzę że na tych moich nowościach cierpią zazwyczaj zwykła czynności domowe, no cóż nie jestem idealną gospodynią domową :)

      Usuń