Dziś gościnnie na blogu wystąpi moja mama, a konkretnie wydziergane przez nią serwetki i obrusy:
Pierwsza z tych serwetek jest biała, druga ecru'
Teraz będą duże gabaryty :)
Ten ostatni już pokazywałam, jak był jeszcze w trakcie powstawania, trzeba przyznać że wyszło ładnie :)
Cudowne serwety. Ja na szydełku nie potrafię. Pozostaje mi podziwiać prace zdolnych rąk.
OdpowiedzUsuńJuż wiadomo po kim córcia łapki zdolne ma:)
OdpowiedzUsuńPiękne:))) Niedaleko pada jabłko od jabłoni!
OdpowiedzUsuńZawsze miałam słabość do szydełkowych wytworków a już zwłaszcza "filetowych". Popełniłam kilka, choć już dawno nie szydełkowałam. Ostatnia serweta najbardziej mi się podoba. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim w imieniu swoim i mamy :D
OdpowiedzUsuńMałgosiu ja też na szydełku nie umiem, robię tak nierówno, że to się do niczego nie nadaje
YarnAndArt - ta ostatnia jest ogromna ma chyba ponad 150cm długości, do końca jej los nie był przesądzony,mama nie była usatysfakcjonowała, urody nabrała dopiero po wykrochmaleniu i wyprasowaniu :)
Slicznosci! Czapki z glow przed Twoja Mamusia! Wspaniale prace!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Dziękuję Ci kochana za wspaniały komplement :D
UsuńSame cudeńka :)
OdpowiedzUsuńno to się mama napracowała nad tą kratką ;)
OdpowiedzUsuńDzielna kobita, nie ma co ;)
Usuń