Jeszcze turkusowa włóczka nie została zamieniona w szalik, a ja już pofarbowałam dwa kolejne motki- będzie komplet- czapa, szalik, rękawiczki....
Najbardziej potrzebowałam rękawiczek, te szpitalne mają za szeroki koniec i nie chcą się mieścić w rękawie "roboczej" kurtki zimowej. Wybrałam więc cieniutką włóczkę własnego wyrobu (z runa od Pana Romka) i zabrałam się za farbowanie.
Barwnika sypnęłam tyle samo, ale motek ważył 80g a nie 100g. Podczas przewracania zawiniątka na durszlaku byłam załamana, wydawało mi się, że włóczka wyjdzie za ciemna - niebieska, raczej ciemno niebieska (a ja niebieskości nie lubię). W tej rozpaczy wyjęłam z szuflady kolejny motek tej włóczki, szybciutko namoczyłam w wodzie z octem, ciut rozcieńczyłam resztę rozrobionej farbki ( a zostało mi sporo w słoiku) i przygotowałam kolejne zawiniątko.
W sumie panika okazała się zupełnie niepotrzebna, bo ciemniejszy motek wyszedł całkiem, całkiem.
Wniosek- nie skreślać farbowania przed wyschnięciem motka...
Oczywiście wyszedł melanż, choć jest chyba ciut równiej niż poprzednio.
Ciemniejszy motek dostał przeznaczenie na rękawiczki, zaczęłam w czwartek, najpierw próbowałam zrobić takie jak Frasia pokazywała ostatnio, ale 42 oczka to na moje nadgarstki za dużo (nawet na drutach nr 2).
W końcu postawiłam na radosną twórczość własną...
przed chwilą skończyłam :)...
Na zdjęciach nie bardzo widać, ale na grzbietowej stronie dłoni umieściłam mały wzorek, takie "zimowe jagódki"...
Szczerze mówiąc jestem pozytywnie zaskoczona, zaczynając nie podejrzewałam, że z pięcioma palcami pójdzie mi tak gładko ;)
Najbardziej potrzebowałam rękawiczek, te szpitalne mają za szeroki koniec i nie chcą się mieścić w rękawie "roboczej" kurtki zimowej. Wybrałam więc cieniutką włóczkę własnego wyrobu (z runa od Pana Romka) i zabrałam się za farbowanie.
Barwnika sypnęłam tyle samo, ale motek ważył 80g a nie 100g. Podczas przewracania zawiniątka na durszlaku byłam załamana, wydawało mi się, że włóczka wyjdzie za ciemna - niebieska, raczej ciemno niebieska (a ja niebieskości nie lubię). W tej rozpaczy wyjęłam z szuflady kolejny motek tej włóczki, szybciutko namoczyłam w wodzie z octem, ciut rozcieńczyłam resztę rozrobionej farbki ( a zostało mi sporo w słoiku) i przygotowałam kolejne zawiniątko.
W sumie panika okazała się zupełnie niepotrzebna, bo ciemniejszy motek wyszedł całkiem, całkiem.
Wniosek- nie skreślać farbowania przed wyschnięciem motka...
Oczywiście wyszedł melanż, choć jest chyba ciut równiej niż poprzednio.
Ciemniejszy motek dostał przeznaczenie na rękawiczki, zaczęłam w czwartek, najpierw próbowałam zrobić takie jak Frasia pokazywała ostatnio, ale 42 oczka to na moje nadgarstki za dużo (nawet na drutach nr 2).
W końcu postawiłam na radosną twórczość własną...
przed chwilą skończyłam :)...
Na zdjęciach nie bardzo widać, ale na grzbietowej stronie dłoni umieściłam mały wzorek, takie "zimowe jagódki"...
Szczerze mówiąc jestem pozytywnie zaskoczona, zaczynając nie podejrzewałam, że z pięcioma palcami pójdzie mi tak gładko ;)
Masz rację, nie ma co skreślać farbowania przed wyschnięciem, choć ta zasada ma też swoją drugą stronę - nie ma się co nadmiernie zachwycać włóczką przed wyschnięciem, choć zauważyłam, że włóczki po wyschnięciu raczej pięknieją niż brzydną.
OdpowiedzUsuńRękawiczki bardzo ładne. Pozdrawiam.
Kiedy zawiniątko się parowało byłam przerażona, bo wtedy kolor wyglądał na siwo niebieski - tak trochę pod ultramarynę, a ja takich niebieskości nie lubię, ale po wyschnięciu okazało się że chociaż mocna to turkus.
UsuńJa jeszcze w farbowaniu nie czuję się zbyt mocna, robię jak mi się wydaje, ale efekty często wychodzą niezamierzone.
Tym razem jestem zadowolona
Oba motki mają śliczny kolor! A rękawiczki wyszły Ci świetne. No i nikt inny takich nie ma, bo wzór Twój własny :). 42 oczka to wcale nie tak dużo - wszystko zależy od grubości nitki :). Właśnie skończyłam rękawiczki, w których miałam 51 oczek w obwodzie, a dłoń mam raczej małą. Na dodatek wyszły dosyć dopasowane :))).
OdpowiedzUsuńDziękuję :D niby 42 oczka nie dużo, ale albo ja jakoś luźno robię, albo nie wiem co- fakt do obecnej kurtki potrzebuję dopasowanych rękawiczek- przynajmniej w ściągaczu, bo rękawy mam dość wąskie.
UsuńKolor mi się bardzo podoba, a pięciopalczaste rękawiczki wyszły Ci extra :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie, cieszę si że się podobają :D
UsuńAle fajowe!
OdpowiedzUsuńDzięki :DDDDD
UsuńŚwietne rękawiczki i wełenka cudnego kolorku:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Bardzo bardzo dziękuję za komplement
UsuńFajniutkie!!!
OdpowiedzUsuńMiło mi niezmiernie :D dzięki
UsuńBardzo fajne rękawiczki! Turkus wyszedł Ci bardzo piękny i przez to, że nie jest idealnie równy, jest w dzianince dużo ciekawszy (moim zdaniem). Jak wolisz mieć równy kolor, to się nie baw z folią, tylko do gara z roztworem farby wrzucaj i przy gotowaniu zamieszaj od czasu do czasu (ja nie mam gara z termometrem, to wkładam do piekarnika, żeby z temperaturą nie przesadzić):)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie.
UsuńCo do farbowania w garze- raz farbowałam (w duecie z mamą)i również wyszedł melanż i w tym kontekście błogosławieństwem jest farbowanie na parze bo, mniej ciaprajstwa, no i ja mam w swoim mieszkaniu mam garki- 1,5l maksymalnie więc nie nafikam (i co gorsza nie mam miejsca na większe), a u mamy owszem są wielkie gary, ale służą one do mleczarstwa na użytek własny, więc estetycznie się kłóci mleko w fioletowym garze ;) choć mleko koloru włóczki nie nabrało.
Tak więc, niby narzekam na melanże, ale ten sposób farbowania mi baaaaardzo pasuje
Ale bo kolor jest też ciekawszy, nabiera głębi, dostaje dodatkowy wymiar. Ale czasem człowiekowi się chce, żeby było równo. Jakby w przyrodzie coś kiedyś było równo...
UsuńAleż zdolna bestia z Ciebie! Nie dość,że sama sobie rękawiczki zrobi, to jeszcze wełenkę sama na nie pofarbuje :) Przecudne rękawiczki Ci wyszły, bardzo bardzo mi się podobają, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję, no z tym farbowaniem to chyba jeszcze mało mojej zasługi, nie czuję się mocno w farbowaniu, ale efekty są czasem dla mnie łaskawe :D
UsuńSuper wyszły :), no i te szpitalne też świetne...(masz jeszcze, czy już posiałaś? ;) ) Może jednak spróbuję palczaste zrobić w Święta zamiast planowanego skarpetkowego debiutu.
OdpowiedzUsuńAniu, a ta nitka to jaka gruba? w sensie ile m/g, jeśli mierzyłaś...
Dziękuję :D szpitalne jeszcze mam, ale mają dość szeroką "cholewkę" bo bez ściągacza, do płaszcza nie ma problemu, ale kurtka zimowa, taka codzienna, ma zbyt wąskie rękawy i ciasno mi w nich, dlatego zrobiłam sobie drugie.
UsuńA włóczka wg zapisków na ravelry ma 200m na 80g, szczerze nie wiem na ile dokładnie to kiedyś pomierzyłam- bo dawno ją ukręciłam, jeszcze na dziaduniu ;)
Świetne rękawiczki! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie :D
Usuń